środa, 10 października 2012

Łk 11,1-4

Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”.

A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie:
«Ojcze, święć się imię Twoje,
przyjdź królestwo Twoje.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
i przebacz nam nasze grzechy,
bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”. 
"Możemy wzywać Boga jako "Ojca", ponieważ został On nam objawiony przez Jego Syna, który stał się człowiekiem, a Jego Duch pozwala nam Go poznać... Gdy modlimy się do Ojca, jesteśmy w komunii z Nim i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem. Wtedy właśnie poznajemy Go i uznajemy z ciągle nowym zachwytem. Pierwszym słowem modlitwy Pańskiej jest adorujące błogosławieństwo; potem następuje błaganie. Chwałą Boga jest to, że uznajemy Go za "Ojca", Boga prawdziwego. Składamy Mu dziękczynienie, że obajwił nam swoje imię, że pozwolił nam w nie wierzyć i że zamieszkuje w nas Jego Obecność." KKK 2665
 
Lubię ten moment w liturgii kiedy po doksologii rozpoczyna się śpiew Modlitwy Pańskiej. Wezwanie "Ojcze"- Tatusiu jest zabarwione miłością, do tego gest oranta...wzniesienie rąk ku górze, personifikacja modlitwy, synchronizacja serc, jakby się chciało sięgnąć nieba, spotkać z rozpostartymi ramionami Ojca.  W Eucharystii stajemy w postawie tęsknoty za Kimś kto nas zna i kocha, stajemy z bagażem naszej nędzy, ograniczoności i jesteśmy jak dzieci które czekają na miłość. Bóg nas dotyka taką miłością której nie może przekazać żaden naturalny ojciec. Tu jest tajemnica miłości.