
poniedziałek, 31 sierpnia 2020

czwartek, 27 sierpnia 2020

Zazwyczaj jestem
niezwykle krytyczny wobec współczesnych ikon, które próbuje się włączyć w
szeroko rozumiany nurt malarstwa figuratywno- abstrakcyjnego. Bywają jednak
mile zaskakujące wyjątki w przestrzeni sztuki sakralnej. W Świętolipskim
Muzeum, została zorganizowana czasowa wystawa pt. Nowa Ikona, będąca pokłosiem Międzynarodowych Warsztatów
Ikonopisania w Nowicy. Jedna z oglądanych przeze mnie prac, zatrzymała moją uwagę;
było w tej wizji coś intrygującego, porywającego, charyzmatycznego i nie pozwalającego
przejść dalej. Odkryłem w tej pracy coś z intuicji Gogola: „Toteż spojrzenie
widzącego artysty postrzega to, czego obiektyw lub oczy innych nie widzą; z
całego obiektu wydziela on prawdę percypowaną zmysłowo, która jest ciągle
piękna jako prawda.”Mam na myśli ikonę ukazującą św. Łukasza Ewangelistę przy
pracy, autorstwa Sviatoslava Vladyki. Charyzmatyczny etos pracy malarza którego
dłoń prowadzi Anioł natchnienia, a światło- które wyraża złote tło staje się
świetlistą rozpiętą na podobraziu tkaniną z której wyłania się obrys twarzy spoglądającego
wnikliwie Chrystusa. Jest to szlachetna próba odwołania się do najstarszej-
legendarnej tradycji w której to św. Łukasz miał być pierwszym i natchnionym
pisarzem ikon. Sens tego przepowiadania jest teokaliczny. Nie chodzi tu o jakąś
konstrukcję historyczną momentu zaistnienia obrazu, ponieważ takie
przepowiadanie byłoby czymś z gruntu fałszywym. Bowiem sam Łukasz, był
człowiekiem wychowanym w kulturze żydowskiej- wrogiej jakiemukolwiek przedstawianiu
Boga w wizerunku. Jednakże słowami Ewangelii najpiękniej odmalował historię
Wcielenia Boga i Jego uobecnione Piękno. „Tylko ikona- pisał J.L. Marion- odsyła
przez dostrzeżona rzeczywistość ku niewidzialnej osobie, wzywa do przechodzenia
na drugą stronę niewidzialnego zwierciadła i do wchodzenia w oczy ikony.” Ikona
jest zatem teologiczną wizją i niesie przesłanie dla każdego chrześcijanina, który
powinien w centrum własnego poznania odkrywać pełne miłości, zbawiające oblicze
Boga. Powraca tu pytanie, które kiedyś postawił francuski myśliciel Olivier
Clement: „Twarze: skąd pochodzą, skąd bierze się ciało, czasami przeniknięte
światłem, które nie jest światłem słonecznym ?” Po raz kolejny odkrywamy prawdę
o chrześcijaństwie które jest „religią twarzy”- kontemplacją
Bogoczłowieczęństwa. „Dusza, która została w pełni oświecona przez
niewypowiedziane piękno jaśniejącej chwały oblicza Chrystusa i napełniona
Duchem Świętym, cała jest okiem, cała jest światłością, cała obliczem”- pisał w
homilii Makary Wielki. Powołaniem człowieka jest spoglądać w twarz Boga.
Widzieć oczy w których odbija się blask świata przemienionego. Nie bez przyczyn
Dostojewski w swojej powieści poddał się ekspresji ikonograficznej wkładając w
usta starca Zosimy słowa skierowane do Aloszy: „Błogosławię cię często w duchu
z powodu twego ukrytego oblicza.” Patrząc na Oblicze, sami stajemy się obliczem-
ikoną Ikony !
poniedziałek, 24 sierpnia 2020
Pewnie moich stałych
czytelników zaniepokoił fakt, że od ponad tygodnia nie pojawiał się żaden mój
wpis. Kilkanaście dni spędzonych na Mazurach było doskonałą okazją, aby telefon
i komputer porzucić na dnie bagażnika samochodu. Pełna wrażeń była nasza
rodzinna wakacyjna przygoda, której szlak wyznaczały dziewicze krajobrazy
przyrody i ciągnące się pasma jezior w których można było zaznać w upalne dni
ożywczych kąpieli. Naprawdę istnieją takie cudowne skrawki ziemi nie udeptane
stopami nonszalanckich i naznaczonych nowoczesnością turystów. Miejsca
spotkania z ciszą i pięknem natury, kołysane muśnięciami wiatru tak silnie
wyczuwalnymi, że zmysły szaleją z radości. „Małe ojczyzny” w których
przywiązani do odległej tradycji ludzie- egzystują w czasie dla nich właściwym-
wolnym od brzemienia pośpiechu. Kilka miejsc zrobiło na mnie szczególne
wrażenie. Jadąc samochodem zajechaliśmy do Świętej Lipki- gwarnego sanktuarium
maryjnego, gdzie według podań na pniu lipowego drzewa Maryja miała się objawić
pewnemu człowiekowi. Miejsce ciekawe z jeszcze innego powodu- estetycznego-
podyktowanego chęcią zobaczenia pięknych barokowych wnętrz kościelno-
klasztornych. Imponujący rzeźbiarski ołtarz wykonany przez Peuckera i Dobla w
którym zagościła kopia rzymskiego wizerunku Matki Bożej Śnieżnej. Największe
wrażenie na moim synku wywołał wspaniały prospekt organowy z ruchomymi figurkami
odtwarzającymi scenę Zwiastowania. Urokliwe ukłony wymieniane pomiędzy Maryja a
archaniołem Gabrielem. Muzyka i plastyka stworzyły harmonijny spektakl form;
teatralną i religijną ucztę dla oczu maluczkich. Anioły muzykujące na
instrumentach zrobiły takie wrażenie na pobudzonym wszystkim dwulatku że
zaniemówił z wrażenia. Pomyślmy jakie to widowisko sztuki musiało robić
wrażenie na ludziach z dawnych epok. Sanktuarium to miejsce gwarne, próbujące
się za murami klasztornych krużganków chronić przed straganami dewocjonaliów i
rzeszami licznie przybywających wycieczek turystów. Zatrzymaliśmy się na jedną
noc w domu pielgrzyma i następnie skoro świt ruszyliśmy w dalszą drogę do
Wojnowa. W tym drugim miejscu odczuliśmy smak błogiej ciszy. Przywitał nas
Wojnowski Festiwal Fotografii. Na płotach domostw można było oglądać cały
szereg zdjęć dokumentujący życie tej lokalnej społeczności i nie tylko. Historia
i pełne szczerości ludzkie oblicza, zagajniki i toczące się w nich życie
zostało zatrzymane w kadrze aparatu. Inspiracją do powstania tej wystawy
plenerowej był francuski Festiwal Photo La Gacilly. Tam w małej wiosce w
Bretanii na stałe odbywa się tak wizualna uczta dla oka. Zatrzymaliśmy się tam
kilka dni, aby odetchnąć od przebytej drogi i przygotować się do uroczystości
na które zostaliśmy zaproszeni. Odwiedziliśmy Monaster Zaśnięcia Przenajświętszej
Bogurodzicy. Mała wspólnota sióstr w miejscu, gdzie ślady tej duchowej
prawosławnej kultury wydają się zapomniane, egzotyczne, cerowane nicią czasu i
duchowo połączone echem z modlitwą dawnej mieszkających w tych stronach starobrzedowych
mniszek. Będąc w monasterze przypomniały mi się słowa Rozanowa: „To nie Kościół
zrodził monastery, ale monastery zrodziły kościół- zrodziły jego ustrój i
ducha, szaty i zmysły.” Miła, choć powściągliwa siostra oprowadziła nas po
cerkwi i udostępniła cerkiewny sklepik. Na wieść o tym że jestem prawosławnym duchownym
związanym z tradycją Zachodu, zadawała wiele wnikliwych i budzących
zainteresowanie innością pytań. Na Boga. Prawosławie nie musi być ruskie ! Moją
uwagę przyciągnęła Trójręka ikona Matki Bożej- rzecz jasna kopia ikony ze
świętej Góry Atos. Obecność mniszek w tym miejscu wydaje się twórczym, ale
jednak ciągle mozolnym spotkaniem Wschodu z Zachodem; tradycji bizantyjsko-
ruskiej z rzymskim katolicyzmem. Ostatecznie „domeną Kościoła jest jedność-
pisał G. Florovsky- Jedność ta nie jest zewnętrzna lecz wewnętrzna, ukryta i
ograniczona. To jedność żywego ciała, jedność organizmu.” Pomimo historycznych
podziałów, nawarstwionych historycznie uprzedzeń i wzajemnych oskarżeń, Kościół
jest jeden, ponieważ w Bogu nie ma podziału lecz jest jedność- o tym w głębi
duszy rozmyślałem. Katolickość „oznacza dostrzeganie siebie samego w innym, w
umiłowanym.” Wracając do naszej wakacyjnej podróży. Najważniejszym miejscem na
naszym szlaku stał się dawny klasztor i cerkiew mniszek starobrzędowych. Pomimo
tego że ostatnia mniszka zmarła wiele lat temu, to cichą- duchową obecność tych
kobiet wyczuwa się w murach tego miejsca. Molenna zaprasza do modlitwy, a
święci ze starych i przyprószonych czasem ikon zapraszają do świata który
przekracza granice czasu. Raskolnicy (schizmatycy) lub starowiercy byli ważnymi
postaciami wpisanymi w bolesne dzieje Cerkwi. Nie chcieli się on zgodzić na
reformę patriarchy Nikona, która zakładała ujednolicenie ksiąg i obrzędów
liturgicznych według greckich wzorców. Dążenia te uraziły wielu z ludu
przywiązanych do ruskiej tradycji i przyczyniło się ostatecznie do
schizmy. Staroobrzędowcy – różnili się
różnili się od oficjalnego Kościoła jedynie pod względem rytuału, a nie
doktryny. Byli ucieleśnieniem najbardziej subtelnych i starych elementów
ruskiej pobożności, oraz dzięki nim zachowała się w dużym stopniu kanoniczna
tradycja wykonywania ikon. „Ci ludzie żyli harmonijną koncepcją świata: nie
jest ich winą, że zamysł reformy okazał się oderwany od żywych źródeł, od
twórczego natchnienia wczesnego Kościoła, zaniżony do poziomu Typikonu i Domostroju”(A. Schmemann). Byli to prawosławni przypominający „amerykańskich
amiszów”- żyjących w odizolowanych wspólnotach i przenikniętych tęsknotą za
wiecznością w Bogu. W starobrzędowej cerkwi
dane mi było celebrować Boską Liturgię i sakrament małżeństwa moich
przyjaciół. To miejsce na nowo zostało obudzone modlitwą wiernych, a niema
sztuka ikon zaczęła przemawiać siłą zstępującego piękna. „Odwracalność czasu”
dzięki potędze liturgii. Wydłużone i smukłe figury ikon wraz z odeszłymi do
wieczności mniszkami stworzyły wraz z nami korowód błogosławionych-
wyśpiewujących Bogu radosną pieśń uwielbienia.
sobota, 15 sierpnia 2020
Świątynia Boga w niebie się otwarła i Arka
Jego Przymierza ukazała się w Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na
niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
W wigilię uroczystości
Wniebowzięcia wraz z rodziną uczestniczyłem w Akatyście o Zaśnięciu Bogurodzicy
na Górze Polanowskiej, a następnie w procesji światła. Kiedy na marach niesiona
była rzeźba z wizerunkiem leżącej Matki Zbawiciela, przypomniałem sobie słowa św. Jana
Damasceńskiego: „Cała tajemnica ekonomii zbawienia zawarta jest w Maryi.”
Wydarzenie miało charakter ekumeniczny i zgromadziło wokół Matki Zbawiciela
uczniów, tak jak niegdyś w Jerozolimie. „Czcimy Ciebie wszyscy Bogarodzico
Dziewico.” Chrześcijaństwo pozbawione obecności Maryi wydaje się bezpłodne,
indywidualistyczne, hermetyczne i pozbawione matczynego ciepła- promieniowania
świętości. Tym bardziej dziękuję Bogu za osobę o. Janusza Jędryszka, który
doskonale rozumie potrzebę nieustannej odnowy kultu maryjnego; odkrywania wiary
i miłości wraz z Oblubienicą i Matką Kościoła- Panhagią. Ona jest pierwszą zbawioną i niezawodną przewodniczką na
drodze wspólnoty wierzących ku wieczności. W swoim zaśnięciu- śmierci i
cudownym cielesnym wskrzeszeniu przez Syna, przekonuje nas o Królestwie Bożym w
którym każdy ma przygotowane dla siebie mieszkanie. W liturgii święta Zaśnięcia
teksty liturgiczne wyraźnie akcentują fakt, że Zbawiciel nie mógłby pozwolić,
aby Ta z której wziął ciało została dotknięta konsekwencjami cielesnej śmierci.
„Dziewico czysta, Twój grób świadczy zarazem o Twoim cielesnym przejściu na
niebo” (troparion św. Teofana
Graptosa). Pełne nadziei i przeniknięte paschalną radością antyfony opowiadają
o pięknie przemienionego świata do którego wchodzi pierwszy człowiek- Niewiasta
obleczona w słońce. „Grób i śmierć są bezsilne, aby zatrzymać Matkę Bożą,
zawsze gorliwą w swym wstawiennictwie... Ona jest bowiem matką Życia i
przeprowadził Ją do życia Ten, który zamieszkał w Jej zawsze dziewiczym łonie”-
pisał św. Kosmas z Maiumy. Podniosłe teksty liturgiczne niezwykle mocno
wzmacnia ikonografia, próbując tę wielką tajemnicę przejścia Theotokos zamknąć za pomocą linii,
kolorów, apokryficznej wyobraźni i ewangelicznego milczenia kontemplowanego w
sercu rozmodlonego Kościoła. Zgodnie z przekazem tradycji Bogarodzica po
zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Chrystusa na początku żyła w Jerozolimie, a
kiedy rozpoczęły się liczne prześladowania wraz z Janem Apostołem udała się do
Efezu. U schyłku życia miała powrócić do Jerozolimy, rozważając ostatnie
momenty życia umiłowanego Syna. Tam miał Jej objawić się archanioł Gabriel i
obwieścić odejście z tego świata. Dowiedzieli się o tym również apostołowie
rozsiani po całym chrześcijańskim
świecie. Kiedy zasnęła, ciało Maryi zostało uroczyście przeniesiono z
Jerozolimy do Getsemani i złożono w grobie. Podobnie jak w paschalnym opisie
ewangelicznym w czasie pogrzebu nie był obecny apostoł Tomasz. Chcąc osobiście
po raz ostatni zobaczyć zmarłą Matkę Mistrza poprosił o otwarcie grobu. Okazało się, że grób był pusty. Ikona lub całun (płaszczenica) święta ukazuje tę scenę w
sposób następujący. Ciało Maryi spoczywa na łożu, otoczone przez apostołów,
świętych i aniołów adorujących w milczeniu; będących figurą Kościoła ziemskiego
i niebieskiego. Chrystus stoi nam łożem i trzyma w ręku małą postać ludzką
„jaśniejącą duszę swojej Matki.” W innych wariantach ikonograficznych pojawia
się również motyw Matki Bożej w mandorli podtrzymywanej przez aniołów, jako
wyraz cielesnego wniebowzięcia. To przedstawienie jest bliższe tradycji
zachodniej i będzie rozszerzane w repertuarze form. Obraz ten streszcza
eschatologię- finalną wędrówkę człowieka wiary, moją wędrówkę ku życiu w Bogu. Wyraża to wymowna w swej treści modlitwa
poświęcenia ziół i kwiatów: „A gdy będziemy schodzić z tego świata, niech nas,
niosących pełne naręcza dobrych czynów, przedstawi Tobie Najświętsza Dziewica
Wniebowzięta, najdoskonalszy owoc tej ziemi, abyśmy zasłużyli na przyjęcie do
Twojego domu.”
wtorek, 11 sierpnia 2020
Przed Jego obliczem idzie ogień
i dokoła pożera Jego nieprzyjaciół.
Jego błyskawice wszechświat rozświetlają,
a ziemia drży na ten widok.
i dokoła pożera Jego nieprzyjaciół.
Jego błyskawice wszechświat rozświetlają,
a ziemia drży na ten widok.
Wyobraźnia podsuwa
mi cały szereg obrazów ze świata sztuki przedstawiających triumfującego
Chrystusa- „zwornik”, „oś dziejów historii”, widzianego oczami mistyków i
artystów jako objawienie Piękna i Światłości zstępującej w finalnym momencie
panoramy świata. „Święty przychodzi z góry... Majestat Jego okrywa niebiosa, a
ziemia pełna jest Jego chwały. Wspaniałość Jego podobna do światła, promienie z
rąk Jego tryskają” (Ha 3,3-4). Pantokrator-
Pan Wszechwładny- Zbawca w Mocach, Kyrios, siedzący na tronie królujący z niezmąconym spokojem jako
władca świata. Jest On, jak mówi św. Augustyn, królem i twórcą państwa Bożego: ipsam civitatem Dei, cujus rex est et
conditor Christus. Bogoczłowiek witający wierzących pielgrzymów z
kamiennych romańskich portali, czy wschodnich ikonostasów- bram przez które
zstępuje świat niebiańskich bytów i wytryskuje światłość odpowiadająca tej
która detonowała energią życia kamień grobu przy Zmartwychwstaniu. Światło w
którym są ukryte przyczyny wszystkiego, co jest. Chrystus z Apokalipsy o
obliczu lśniącym jak słońce. „W tym świetle ciało, historia i ziemia otrzymują
wezwanie do przeistoczenia”- pisał O. Clement. Wystarczy, że człowiek wchodzący
do dawnych kościołów pozwoli powędrować swemu wzrokowi, to zderzy się z
wiecznością zstępującą delikatnie za pomocą symboli, budząc poczucie
transcendencji, fascinosum i lęku. Sztuka potrafi rysować kontury wieczności,
mówiąc do intelektu i przyśpieszając bicie serca. „Wschodzi nareszcie wieczny
dzień i nigdy już noc po nim nie przyjdzie. Światłość Słowa, które ciałem się
stało, rozbłysła w jednej chwili i od razu dokonała najprzedziwniejszej spośród
wszystkich rewolucji”- twierdził Klemens Aleksandryski. Obrazy- symbole budzą
tęsknotę wobec Tego, którego Kościół opiewa słowami Trishagionu: „Święty, Święty, Święty Bóg, Święty Mocny i
Nieśmiertelny.” U Jego stóp skąpana w ogniu Paruzji ludzkość próbuje wkroczyć
bez lęku w przemienienie i odnaleźć obiecane mieszkanie: „kiedy go ujrzałem, do
stóp jego padłem jak martwy, a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc: Przestań
się lękać ! Ja Jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący”- relacjonuje dla nas tę
wizję św. Jan na Patmos. Bóg oczekuje, iż będzie rozpoznany przez człowieka,
nie ma już na sobie znamion kenozy, lecz spowija go plastycznie ukazana
mandorla; wznosi się ponad profanum roztaczając limes nowego Raju- Domu Ojca-
Weselnej komnaty w której Oblubieniec wzdycha miłośnie za swoją Oblubienicą
Kościołem. Wyrażają to słowa średniowiecznej mistyczki Julianny z Norwich:
„Jezus żywi gorące pragnienie, by wszystkich posiadać w sobie, dla swojego
szczęścia...”
niedziela, 9 sierpnia 2020

W wielu religiach jedną
z głównych przyczyn które popychają ludzi do modlitwy, staje się potrzeba.
Człowiek dotknięty udrękami życia, stara się zwrócić litościwe spojrzenie Boga
na swoje sprawy. Stąd najczęściej używanymi wyrażeniami stają się słowa: „Słuchaj”,
„Wysłuchaj”, „Zmiłuj się”, „Odmień moje życie”, „Zaradź kłopotom” itd. Z tych
słów utkana jest Biblia, jak również liturgia chrześcijańska. Doświadczeni
ojcowie duchowi, często wskazują na ważny aspekt takie artykułowania próśb- „to
poczucie naszej marności mobilizuje nas do poszukiwania opieki u Boga”. Kiedy
człowiek uświadamia sobie swoje trudne położenie, sytuację bez wyjścia, ból
udręczonej duszy, wtedy zwraca całe swoje człowieczeństwo ku miłosierdziu
Bożemu. To naturalna postawa, nie ma tu żadnej kalkulacji, pozostaje tylko
nadzieja na przemianę zaistniałej sytuacji. „Otrzymacie wszystko, o co z wiarą
prosić będziecie”. Oznacza to więcej niż tylko psychologiczne zawierzenie, to
postawa wiary, że Ten który potrafi czynić znaki i cuda- ma również moc, aby
moje życie przemienić- według swojego zamysłu. Modlitwa wypełniona autentyczną
wiarą, stanowi zatem konkretne przyjmowanie woli Bożej- „Nie chciej, aby
sprawy, które ciebie dotyczą, działy się po twojej myśli, ale raczej tak, jak
podoba się to Bogu”- pisał Ewagriusz z Pontu. Zgodnie prosić- to znaczy stawać
razem, jako wspólnota ludzi wierzących przenikniętych duchem Ewangelii- Kościół
stający się modlitwą (lex orandi). Siła modlitwy wspólnotowej- liturgicznej,
jest o wiele większa niż pojedynczego człowieka, taka tylko sprawia rzeczy
wielkie. Stąd jakże wielką wartością jest Eucharystia, spotkanie z żywym
Jezusem, który uzdrawia, podnosi, cierpliwie wysłuchuje…, a nade wszystko
odbiera nam nędzę i bierze ją na krzyż. Przybliżmy się Chrystusa- On zna nasze
serca; módlmy się nieustannie oraz pokornie prośmy, aby to czego pragniemy było
zgodne z Jego wolą.
czwartek, 6 sierpnia 2020
Przemienienie Pańskie: Święto Światła; Apostolskie wznoszenie namiotów;
Doświadczenie na szczycie Taboru; Błogosławieństwo pierwocin ziemi; Przedsmak
Zmartwychwstania. Te wszystkie piękne określenia wydają się
niewystarczające, aby opisać wielką iluminację tryskającą z ciała
Bogaczłowieka. „Dobrze, że tu jesteśmy”- powie zdumiony Piotr prześwietlony na
wskroś tryskającymi promieniami Słońca.
Wszystko w tym opisie Ewangelii zdaje się być naznaczone nieprawdopodobnym
doświadczeniem cudu. Długa i pełna przygód wspinaczka trzech uczniów na szczyt
góry. W tle słyszymy echo psalmu wykonywanego przez Izraelitów: „Ześlij mi
Twoją światłość i Twoją prawdę; one mnie
powiodą i zaprowadzą na Twoją świętą górę.” Paradoksalnie mozolna droga powinna
być zwieńczona zachodem słońca, a w rzeczywistości dzień staje się tak
intensywną światłością, tak że metafora słońca w zenicie wydaje się
niewystarczająca. Wschód wschodów – „Światło ze Światłości”- przenikający
horyzont oczekującej przemienienia historii. Jestem, który jestem. Oczom apostołów objawia się blask prawdy-
Chrystus w swojej boskiej naturze- Shekinah
,która przechodzi ze świątyni Salomona i czyni
cały świat kosmiczną świątynią chwały. Tak przeżywana chwila staje się momentem
dotknięcia ponadczasowości, nieśmiertelności i wieczności. „Bóg staje się
przezwyciężeniem samotności, odnalezieniem bliskości i wspólnoty, sensu
wypełnionego istnieniem...” pisał M. Bierdiajew. Wydarzenie Przemienienia jest
odpowiedzią Boga na samotność i bezradność człowieka. „To nasze życie
przekształcone w relację” (Ch. Yannaras). Każdy człowiek poszukuje zbawiającego
Piękna. Desperacko poszukujemy światła w ciemności, odwagi w przeżywaniu lęku,
podniesienia ku górze; szczególnie kiedy spadamy głową w dół. Potrzebujemy odczucia
Jego świetlistości, kiedy szamoczemy się z wątpliwościami i zastanawiamy jaką
obrać drogę. Być dojrzałym w Chrystusie ! Chrześcijanie próbują uchwycić Boga
„oczami przemienionymi mocą Ducha”(św. Grzegorz Palamas). Kontakion święta podkreśla prawdę o tym, że uczniowie widzieli
chwałę Bożą „na ile pojąć mogli,” według ich percepcyjnych możliwości. Theosis jest osobistym i wewnętrznym
spotkaniem człowieka z Bogiem. „Najważniejszy w łasce jest powiew Ducha. Dusza
i cała natura człowieka zostają uświęcone nie mocą dobrych uczynków, a mocą
łaski” (G. Florovsky). W czasie każdej liturgii dokonuje się „królewska droga
naszego ubóstwienia”- stając w samym centrum działającej Trójcy. „Bóg jest
obecny tam, gdzie działa, gdzie wyraża swą energię, tę energię na którą człowiek odpowiada aktem synergii”(T. Spidlik). Ten dynamizm zjednoczenia z Bogiem staje się
udziałem tych, którzy poszli za Panem. Przemienienie człowieka dokonuje się w
naszej akceptacji rzeczywistości; w przyjęciu cierpienia i śmierci, otwarciu na
sakramentalne i to ostateczne zjednoczenie ze Zmartwychwstałym Panem.
wtorek, 4 sierpnia 2020
Święty
przychodzi z góry... Majestat Jego okrywa niebiosa, a ziemia pełna jest Jego
chwały. Wspaniałość Jego podobna do światła, promienie z rąk Jego tryskają
(Ha 3,3-4).
Za dwa dni będziemy
przeżywać święto Przemienienia Pańskiego. „Chwała Tobie, który objawiłeś nam
Światłość.” Dla chrześcijan prawosławnych to jedno z najważniejszych wydarzeń
antycypowanych w liturgii Kościoła. Chciałbym w krótkiej refleksji zatrzymać
się nad rzeczywistością światła. Ewangelia Janowa, tak głęboka teologicznie
przedkłada nam subtelnie odczucia światła: „A światłość w ciemności świeci i
ciemność jej nie ogarnęła.” Światło które pochłania ciemność i wydobywa na
zewnątrz kontury i kształty rzeczy. „Niechaj się stanie światłość.” Światło
pierwszego dnia stworzenia; światło spowijające twarze pierwszych rodziców;
światło tęczy wieńczącej pełen błogosławieństwa i opiekuńczości akt Boga. Światło,
czyniące z największych grzeszników świętych. Światło przebóstwienia, czyniące z
dzieci Kościoła nosicieli Ducha i stróżów poranka. „Kościół jaśnieje, w środku
swym jest rozjaśniony”(Suger). W końcu najważniejsze światło, które spowije
ciało Syna Człowieczego- Wcielonego, Przemienionego i Zmartwychwstałego napełniającego
ciemności jutrzenką życia. Ostatni akord: Światło Apokalipsy w którym Niewiasta
odziana w słońce, spoglądając na Nowe Jeruzalem, proklamuje pełne uniesienia
przesłanie wiary: „I już nocy nie będzie...” Jakże wyczuwalne i namacalne staje
się doświadczenie światła i ciemności w Biblii. Ciemności- które możemy
rozumieć jako manifestację zła, infernalną przestrzeń pustki, przeszywającą
separację od źródła życia, w opozycji do światła wypełniającego każdą,
najdrobniejszą nawet szczelinę bytów. Ciemność jawi się zatem jako brak światła.
Na pierwszych stronach Genesis pojawi
się określenie „ciemność nocy.” Teologia komentując ten stan rzeczy, będzie
wskazywać na światło przeobrażające zalegające ciemności nocy w dzień bez
zmierzchu. Znamienne są słowa Pascala: „Gdy nie było ciemności, człowiek nie
odczuwałyby swego skażenia, a gdyby nie było światła, człowiek nie miałby
nadziei uleczenia.” Istnieje uwodząca zmysły i duszę estetyka światła będąca w
silnej opozycji do ciemności. „Światło jest naturą powszechną znajdującą się we
wszystkich ciałach tak niebieskich, jak i ziemskich... Światło jest formą
substancjalną ciał. W zależności od mniejszego lub większego uczestnictwa w
świetle ciała zajmują prawdziwsze i godniejsze miejsce wśród bytów”- wyjaśniał
św. Bonawentura. Tak rozumiane pojęcie światła określa każdą zasadę bytu,
czyniąc świat świetlistym i na zewnątrz objawiającym się feerią przenikających
się tanecznie barw. Światło emanujące z każdej istoty, którą powołały do
istnienia usta Boga. W końcu światło sztuki- tak silnie wyrażone w złotych poświatach
ikon. Jest ono „swym własnym światłem o najwyższej mocy” (W. Schone). Wizerunki,
jako światło samo w sobie, zagarniające spojrzenie modlących się i otwierające
oczy na świat już przeobrażony. „Ikony, oblicza wieczności, wprowadzają nas we
wspólnotę świętych. Świece i lampki wyrażają przekształcenie materii w
światłość”(O. Clement). Osoby z ikon są przeniknięte światłością, będąc w
komunii z Bogiem, ponieważ „stając się bliską światłości, dusza przemienia się
w światłość” (św. Grzegorz z Nyssy). Jesteśmy istotami które przechadzając się
w wąskiej smudze cienia, ostatecznie dochodzą do Święta Światła. Dochodzą i stają w zdumieniu. Ikona Przemienienie przedstawia Chrystusa jako
Światłość. Jego przebóstwione ciało tryska życiodajnymi energiami, czyniąc
świat świetlistym i zdruzgotanym od nadmiaru życia. „W Twojej światłości
oglądamy światłość !”
niedziela, 2 sierpnia 2020
Jezus
wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich:
„Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego
jaskinię zbójców”. I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w
Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by
mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.
Ze świątyni, miejsca
obecności Boga, tam gdzie oczy każdego wierzącego Żyda były utkwione niczym w
największej świętości- gdzie, o tym miejscu sam Bóg powiedział: „Tam będzie
moje Imię” (1 Krl 8,27-29), a Jego wyznawcy od tego duchowego szacunku i zdumienia,
przeszli zbyt łatwo do dewocyjnego biznesu. Historia religii pokazuje, jak
bardzo łatwo można przekroczyć granicę owego sacrum i przejść spokojnie do urzeczywistnia swoich ludzkich
potrzeb. Taka postawa wywołuje irytację Chrystusa- Świątynia, w której spoczywała
Shekina, stała się „jaskiną zbójców”.
Słowa krytyki, które wychodzą z ust Pana, ukazują od tego momentu, świątynię w
całkiem innym sensie. Taką świątynią jest ciało Chrystusa. Ją miał na myśli,
kiedy mówił do Żydów: „Zburzcie tę świątynie, a Ja w trzech dniach wzniosę ją
na nowo” (J 2,19). Takie sformułowanie, kompletnie niezrozumiałe dla Żydów,
stanie się paradygmatem chrześcijańskiego postrzegania miejsca kultu, jako Ecclesiae orantis. Świątynia jako
mieszkanie Boga, winna być wzniesiona w duszy każdego chrześcijanina.
Przypomina o tym św. Paweł: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch
Boży w was mieszka ?”. Co więcej, całe chrześcijaństwo, jedna świątynia Pańska-
jako mistyczne Ciało, zbudowana na fundamencie apostołów, proroków i męczenników,
gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus. Ta duchowa wizja świątyni, zostaje
w chrześcijaństwie przetransponowana ideowo na materialną przestrzeń, jakim
jest dom modlitwy. Świątynia chrześcijańska- miejsce antycypacji misteriów,
które zostały przekazane w depozycie wspólnocie uczniów, uobecniają się w
świętej przestrzeni. Kościół przyjmuje kształt krzyża- symbol Chrystusa, który
na krzyżu odniósł zwycięstwo, i Jego władzy panowania. Stąd każdy wierzący
wchodząc do świątyni na celebrację liturgii, uświadamiał sobie, że jego życie
winno być ukrzyżowane wraz z Chrystusem. Tylko tak rozumiana wykładnia,
wskazywała na materialną przestrzeń, jako na miejsce tymczasowego oczekiwania,
bowiem w perspektywie eschatologicznej, wizji nadchodzącego Jeruzalem, nie
będzie już żadnej świątyni, „bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz
Baranek” (Ap 21,22).
Subskrybuj:
Posty (Atom)