Przed Jego obliczem idzie ogień
i dokoła pożera Jego nieprzyjaciół.
Jego błyskawice wszechświat rozświetlają,
a ziemia drży na ten widok.
i dokoła pożera Jego nieprzyjaciół.
Jego błyskawice wszechświat rozświetlają,
a ziemia drży na ten widok.
Wyobraźnia podsuwa
mi cały szereg obrazów ze świata sztuki przedstawiających triumfującego
Chrystusa- „zwornik”, „oś dziejów historii”, widzianego oczami mistyków i
artystów jako objawienie Piękna i Światłości zstępującej w finalnym momencie
panoramy świata. „Święty przychodzi z góry... Majestat Jego okrywa niebiosa, a
ziemia pełna jest Jego chwały. Wspaniałość Jego podobna do światła, promienie z
rąk Jego tryskają” (Ha 3,3-4). Pantokrator-
Pan Wszechwładny- Zbawca w Mocach, Kyrios, siedzący na tronie królujący z niezmąconym spokojem jako
władca świata. Jest On, jak mówi św. Augustyn, królem i twórcą państwa Bożego: ipsam civitatem Dei, cujus rex est et
conditor Christus. Bogoczłowiek witający wierzących pielgrzymów z
kamiennych romańskich portali, czy wschodnich ikonostasów- bram przez które
zstępuje świat niebiańskich bytów i wytryskuje światłość odpowiadająca tej
która detonowała energią życia kamień grobu przy Zmartwychwstaniu. Światło w
którym są ukryte przyczyny wszystkiego, co jest. Chrystus z Apokalipsy o
obliczu lśniącym jak słońce. „W tym świetle ciało, historia i ziemia otrzymują
wezwanie do przeistoczenia”- pisał O. Clement. Wystarczy, że człowiek wchodzący
do dawnych kościołów pozwoli powędrować swemu wzrokowi, to zderzy się z
wiecznością zstępującą delikatnie za pomocą symboli, budząc poczucie
transcendencji, fascinosum i lęku. Sztuka potrafi rysować kontury wieczności,
mówiąc do intelektu i przyśpieszając bicie serca. „Wschodzi nareszcie wieczny
dzień i nigdy już noc po nim nie przyjdzie. Światłość Słowa, które ciałem się
stało, rozbłysła w jednej chwili i od razu dokonała najprzedziwniejszej spośród
wszystkich rewolucji”- twierdził Klemens Aleksandryski. Obrazy- symbole budzą
tęsknotę wobec Tego, którego Kościół opiewa słowami Trishagionu: „Święty, Święty, Święty Bóg, Święty Mocny i
Nieśmiertelny.” U Jego stóp skąpana w ogniu Paruzji ludzkość próbuje wkroczyć
bez lęku w przemienienie i odnaleźć obiecane mieszkanie: „kiedy go ujrzałem, do
stóp jego padłem jak martwy, a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc: Przestań
się lękać ! Ja Jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący”- relacjonuje dla nas tę
wizję św. Jan na Patmos. Bóg oczekuje, iż będzie rozpoznany przez człowieka,
nie ma już na sobie znamion kenozy, lecz spowija go plastycznie ukazana
mandorla; wznosi się ponad profanum roztaczając limes nowego Raju- Domu Ojca-
Weselnej komnaty w której Oblubieniec wzdycha miłośnie za swoją Oblubienicą
Kościołem. Wyrażają to słowa średniowiecznej mistyczki Julianny z Norwich:
„Jezus żywi gorące pragnienie, by wszystkich posiadać w sobie, dla swojego
szczęścia...”