poniedziałek, 14 czerwca 2021

A wszyscy płakali i zawodzili nad nią. Lecz On rzekł: «Nie płaczcie, bo nie umarła, tylko śpi». I wyśmiewali Go, wiedząc, że umarła. On zaś, ująwszy ją za rękę, rzekł głośno: «Dziewczynko, wstań!» Duch jej powrócił, i zaraz wstała. Polecił też, aby jej dano jeść. Rodzice jej osłupieli ze zdumienia, lecz On przykazał im, żeby nikomu nie mówili o tym, co się stało (Łk 8,49-56). Uczona teologia powie, że prawdziwe cuda dokonują się jedynie przez wiarę- natychmiastowo i niewiarygodnie, ponad racjonalnie, za sprawą działania łaski. Zdarzenie niewytłumaczalne na pierwszy rzut oka. „Znaki miłości Boga do człowieka…, stanowią przejawy siły ludzkiej w świecie, która jest umacniana i prześwietlana siłą Bożą”(S. Bułgakow). Ludzie zawsze byli spragnieni cudów, bowiem pragnęli przekonać się o znakach które manifestują inną- jedynie intuicyjną- drugą stronę świata. Wchodzimy w ten sposób w sferę, gdzie dokonuje się prymat miłosierdzia nad kruchością natury. Zmysły zostają obłaskawione widokiem czegoś nieprawdopodobnego, niezwykłością której namacalnym znakiem jest uzdrowienie lub wskrzeszenie. Pragnienie uchwycenia wzrokiem wydarzenia o charakterze transcendentnym było czymś naprawdę pożądanym i nie tylko było intrygujące dla ludzi Ewangelii, żyjących w czasach Chrystusa. Nasz świat jest również pełny bezradnych ojców i matek, zasklepionych w bólu wobec spadającego na ich ramiona cierpienia dzieci. „Osobowość zaczyna się z chwilą odejścia, a pozwolenie na odejście jest dowodem miłości”- twierdził C.D. Lewis. Iluż Jairów przeciera oczy wezbrane od łez, trwając w nadziei przy szpitalnych łóżkach dzieci wydanych nieuchronności śmierci. Jakże często mijamy plakaty z prośbą o datek na lekarstwo dla ciężko chorego dziecka. Sytuacyjny tragizm spowity nadzieją. Niemoc uczynienia czegokolwiek rodzi modlitwę błagania o cud. Mirabilia- w tym jakże częstym słowie średniowiecznym, natrafiamy na rdzeń miror- który zakłada zmysł wzroku: „Ujrzał i uwierzył.” Myślę, że jednym z poważnych kryzysów cywilizacji chrześcijańskiej jest brak wiary w cuda. „Chrześcijaństwo uczy nas, że osoba, na miarę swej wiary, objęta jest potężnym dynamizmem zmartwychwstania”- pisał O. Clement. Zwycięstwo dokonujące się nad śmiercią biologiczną. Pomimo nieprawdopodobnego i bezsensownego cierpienia istot, Bóg wchodzi w ten świat i wyrywa go ze snu śmierci. Nie radzimy sobie z cierpieniem i retuszujemy je na wszelkie możliwe sposoby. Nie potrafimy udźwignąć śmierci najmniejszych i bezbronnych, tkając przy tym jakieś bezpłodne banialuki które tylko pozornie mają nieść terapeutyczne pocieszenie. Znam ludzi którzy chcieliby wyeliminować choroby i żyć jak najdłużej bez konieczności zaprzątania sobie głowy wiecznością. W naszej kulturze wypudrowanej i zretuszowanej cieleśnie do granic możliwości, wszystko jest dotknięte jakąś trudną do opisania rozpaczą. „Musimy pokornie uznać istnienie Misterium, a nie próbować przemykać ukradkiem do tylnych drzwi po to, żeby podsłuchiwać”(A. Elczninow). Dziewczynko wstań ! – mówi Chrystus w spowitej półmrokiem izbie i wbrew szlochaniu najbliższych. „Żyć w Chrystusie, to już tu i teraz poza śmiercią, to pozwalać zakiełkować w sobie ziarnu ciała chwalebnego.”