Słoneczne popołudnie to
przywilej nielicznych, przemierzających miasto wbrew obezwładniającej sile
hałasu i ludzkiej obojętności. Intensywnie rozmyślam nad życiem i dokonuję
pewnego rodzaju streszczeń i podsumowań. Oparty o barierkę w tramwaju spoglądam
ukradkowo na ludzi, widząc w nich coś więcej niż otępiałą pracą i pogonią zbiorowość,
lecz sumę indywidualnych historii czekających uzewnętrznienia w dobrze
skrojonych i na miarę ich potencjału słowach. W mitologii greckiej matką muz
była Mnemosyne- Pamięć ! Dla mnie to nie bogini, lecz rezerwuar wspomnień, galeria
zarejestrowanych poruszeń, natychmiastowych natchnień, sentencji i obrazów za
pomocą których można rzeźbić wizję świata o wiele bardziej interesującą, niż ta-
do której potrafi przywyknąć nasza uwikłana w poznanie czegokolwiek- sfera
zmysłów. Tak jak w przeczytanych książkach zachowują się idee i barwne
opowieści, tak pamięć określa świadomość tych którzy twórczo i niebezboleśnie
przeżywają życie w sobie i innych. Gdyby nie ta błogosławiona predyspozycja notowania
świata w labiryncie naszych synaps i utrwaleń, czyniących z człowieka istotę na
wskroś intrygującą i twórczo percypującą świat; wbrew pokusie stagnacji i
bezmyślnej nonszalancji- to wszystko wydawałoby się jedynie płochym zadowoleniem
lub bolesnym rozczarowaniem. „Ludzi dręczy mniemanie, jakie mają o rzeczach, a
nie rzeczy same”- odsłania nam jedną z wypartych prawd mądrość Epikura. W
miejsce ideałów lęgną się kłamstwa które przywdziewają kostium prawdy.
Przestałem oglądać telewizję, ponieważ wyjawia umysł i nic konstruktywnego nie
wnosi, poza dojmujący niepokój o kształt jutra. „Media są ekranem świata, na
którym bez przerwy pojawiają się coraz to nowe, wybrane obrazy. Ale kto je wybiera
i według jakiego kryterium- pyta wciąż aktualnie Kapuściński. To jedna z tych
władz, aż nazbyt kosztowna dla człowieka z wyraźnie ukształtowanym poglądem i wysublimowanym
smakiem, którego jakość wzrasta wraz wyostrzoną obserwacją, a nie narzucaną
wprost manipulacją, dobiegającą natarczywie z trzeszczących niczym stado
szerszeni ekranów. Wolę pobiec ku słowom szeleszczącym milcząco w
nieprzeczytanych i wymagających wtargnięcia książkach. Ponieważ „słowo jest
bramą do nowej perspektywy, materią dla dalszej syntezy.” W przygodnym i
rozdzieranym sporami świecie człowiek „już nigdzie nie ma domu, tęskni więc do
stron, w których mógłby się poczuć choć trochę jak u siebie.” Wczoraj
rozmawiałem z moim przyjacielem który uparcie i niezmienne podróżuje do
Florencji, delektując się malarstwem renesansowych mistrzów. Zna każdy
zakamarek tego miasta ze smaczkami, których nie potrafią dostrzec grupy
turystów wlepione w przewodniki lub bezmyślnie zawierzające opowieściom
lokalnych przewodników. Efektem tych twórczych tułaczek mojego rozmówcy są
opowiadania o których istnieniu dowiedziałem się dopiero wczoraj z dozą nieukrywanego
zadziwienia i szacunku. Najboleśniejsze jest to, że nikt ich nie przeczyta poza
gronem wtajemniczonych osób. Pozostaną w folderze, co do którego pewności otwarcia
nie ma za jakieś kilkanaście lat. Pamięć to ważna sprawa, a to co w
niej przechowujemy nie jest tylko nasze; czasami wymaga opowiedzenia,
zobrazowania, zaufanie powierzenia innym- coś na kształt testamentu- być może
jedynego który przyjął papier.