środa, 15 października 2025

 

Słoneczne popołudnie to przywilej nielicznych, przemierzających miasto wbrew obezwładniającej sile hałasu i ludzkiej obojętności. Intensywnie rozmyślam nad życiem i dokonuję pewnego rodzaju streszczeń i podsumowań. Oparty o barierkę w tramwaju spoglądam ukradkowo na ludzi, widząc w nich coś więcej niż otępiałą pracą i pogonią zbiorowość, lecz sumę indywidualnych historii czekających uzewnętrznienia w dobrze skrojonych i na miarę ich potencjału słowach. W mitologii greckiej matką muz była Mnemosyne- Pamięć ! Dla mnie to nie bogini, lecz rezerwuar wspomnień, galeria zarejestrowanych poruszeń, natychmiastowych natchnień, sentencji i obrazów za pomocą których można rzeźbić wizję świata o wiele bardziej interesującą, niż ta- do której potrafi przywyknąć nasza uwikłana w poznanie czegokolwiek- sfera zmysłów. Tak jak w przeczytanych książkach zachowują się idee i barwne opowieści, tak pamięć określa świadomość tych którzy twórczo i niebezboleśnie przeżywają życie w sobie i innych. Gdyby nie ta błogosławiona predyspozycja notowania świata w labiryncie naszych synaps i utrwaleń, czyniących z człowieka istotę na wskroś intrygującą i twórczo percypującą świat; wbrew pokusie stagnacji i bezmyślnej nonszalancji- to wszystko wydawałoby się jedynie płochym zadowoleniem lub bolesnym rozczarowaniem. „Ludzi dręczy mniemanie, jakie mają o rzeczach, a nie rzeczy same”- odsłania nam jedną z wypartych prawd mądrość Epikura. W miejsce ideałów lęgną się kłamstwa które przywdziewają kostium prawdy. Przestałem oglądać telewizję, ponieważ wyjawia umysł i nic konstruktywnego nie wnosi, poza dojmujący niepokój o kształt jutra. „Media są ekranem świata, na którym bez przerwy pojawiają się coraz to nowe, wybrane obrazy. Ale kto je wybiera i według jakiego kryterium- pyta wciąż aktualnie Kapuściński. To jedna z tych władz, aż nazbyt kosztowna dla człowieka z wyraźnie ukształtowanym poglądem i wysublimowanym smakiem, którego jakość wzrasta wraz wyostrzoną obserwacją, a nie narzucaną wprost manipulacją, dobiegającą natarczywie z trzeszczących niczym stado szerszeni ekranów. Wolę pobiec ku słowom szeleszczącym milcząco w nieprzeczytanych i wymagających wtargnięcia książkach. Ponieważ „słowo jest bramą do nowej perspektywy, materią dla dalszej syntezy.” W przygodnym i rozdzieranym sporami świecie człowiek „już nigdzie nie ma domu, tęskni więc do stron, w których mógłby się poczuć choć trochę jak u siebie.” Wczoraj rozmawiałem z moim przyjacielem który uparcie i niezmienne podróżuje do Florencji, delektując się malarstwem renesansowych mistrzów. Zna każdy zakamarek tego miasta ze smaczkami, których nie potrafią dostrzec grupy turystów wlepione w przewodniki lub bezmyślnie zawierzające opowieściom lokalnych przewodników. Efektem tych twórczych tułaczek mojego rozmówcy są opowiadania o których istnieniu dowiedziałem się dopiero wczoraj z dozą nieukrywanego zadziwienia i szacunku. Najboleśniejsze jest to, że nikt ich nie przeczyta poza gronem wtajemniczonych osób. Pozostaną w folderze, co do którego pewności otwarcia nie ma za jakieś kilkanaście lat. Pamięć to ważna sprawa, a to co w niej przechowujemy nie jest tylko nasze; czasami wymaga opowiedzenia, zobrazowania, zaufanie powierzenia innym- coś na kształt testamentu- być może jedynego który przyjął papier.