Za oknem taniec
różnobarwnych drzew przeistaczających się muśnięciami śmierci. Bruzdy
uwierających myśli obficie szturmujące przedsionku duszy. Wszystko jest wielkim
wyziewem życia- przeobrażeniem, uświadamiającym nam istotom refleksyjnym-
ulotność chwil i migawkowość pragnień po które sięgamy nienasycenie. Mistyczna
muzyka natury docierająca nawet do tych, co mają przytępiony słuch i wydaje się,
że już nic nie słyszą, a tak naprawdę słyszą, ale boleśnie. Konwulsja
śmiertelnych bytów zagarniętych w wir życia, szept ust Przedwiecznego
trzymającego wszystko w dłoniach, niczym różnobarwnego motyla któremu nadmiar
wolności odbiera tlen do życia. Przenikają mój umysł słowa greckiego poety
Kawafisa: „Jeśli nie możesz ukształtować swojego życia, tak jak chcesz,
przynajmniej o to się staraj tak, jak możesz: aby go nie upodlić w ciągłym ze
światem obcowaniu, w bieganiu i gadaniu.” Człowiek dzisiejszy za wiele mówi, a
za mało kontempluje to, co wymaga zachwytu, zatrzymania i uwagi. Młóci słowa
jak słomę, nie pozostawiając miejsca na wtargnięcie poruszeń które mogą
obezwładnić i rzucić na kolana. Takie życie jak pisał Iwaszkiewicz „staje się
pustynią, wyschłą równiną bez zdarzeń.” Młodzi kurczowo zaciskający w dłoni
telefon, stawiają pytania sztucznej inteligencji- substytutowi ludzkiego
geniuszu i lenistwa- nie dostrzegając tego, że odpowiedzi na nie udziela natura
i stojący naprzeciw ich człowiek- o wyczulonym i zadrażnionym łamigłówką egzystencji spojrzeniu i słuchu.
Jesteśmy nasyceni złymi informacjami o wojnach, wszędobylskiej śmierci, łzach
osieroconych dzieci i gwałtach jakie jedna istota może zadać drugiej. Świat pozbawiony
barw postarza nas i odbiera tlen do życia naznaczonego sensem. Każdego dnia
Kain niesie na swoich ramionach zwłoki zabitego brata. Widzimy powtarzalność
tej drogi i ciężaru, który spada na kolejne plecy tych, dla których przemoc
jest silniejsza niż język miłości, którego lekcję wynosi się z rodzinnego domu,
religii, szkolnej ławki, wpatrywania się w oczy pięknej istoty w cieniu
orzechowego drzewa. Nitkowata ludzka natura, zapętlająca w kokon obojętności i
unicestwienia, może być rozsupłana przez wrażliwców- potrafiących zrezygnować z
siebie w imię szlachetniejszych spraw i ideałów- gotowych na poświęcenie a
nawet męczeństwo, oplatając złotą aureolą głowę świadka odbijającego na
zarysowanej powierzchni świata obraz Boga. Filozofia codzienności przeniknięta wewnętrznym
autorytetem, staje się przestrzenią wolności w której człowiek- byt zagubiony i
ślepy- zostaje dostrzeżony, odnaleziony i podniesiony ku górze- naprzeciw Innego.