wtorek, 4 grudnia 2012


Rozpoczął się Adwent, po raz kolejny wchodzimy  w czas oczekiwania i tęsknoty na przybycie Kogoś bardzo ważnego. Nosimy w sobie różne pragnienia: szczęścia, bliskości innych osób, poczucie bezpieczeństwa, tego czy starczy środków na egzystencję. Jest w każdym człowieku oczekiwanie i tęsknota, wyglądanie czegoś niezwykłego co może zmienić nasze życie. Życie bez oczekiwań jest tylko nędznym wegetowaniem, ślizganiem się po powierzchni egzystencji. Okres czterech niedziel często koncentruje naszą uwagę tylko na przygotowaniu do Bożego Narodzenia, a tu chodzi o coś więcej, to wejście w całą historię zbawienia w której Bóg wychowuje ludzi do przyjęcia Miłości- Umiłowanego Syna Jezusa Chrystusa. Jawi się tu również perspektywa eschatologiczna, świadomość przyjścia Pana na końcu czasów Paruzja- wydarzenie miłości. Pan przyjdzie do swoich po raz drugi i będzie to spektakularne widowisko zapierajace dech w piersiach. Matthias Gruenewald przedstawił na zewnętrznej stronie drzwi słynnego późnogotyckiego ołtarza skrzydłowego w Insenhaim obraz Wielkiego Piątku. Na tle ciemnego, pustego krajobrazu wznosi się krzyż, do którego przybito umęczone ciało Jezusa. Po prawej stronie krzyża stoi potężna postać Jana Chrzciciela. Jego ręka, której ekspresji dodaje wystający z dłoni palec wskazujący, kieruje wzrok widza na postać Ukrzyżowanego. Na swoim obrazie artysta umieścił słowa z ewangelii św. Jana: "Potrzeba, bo On wzrastał, a ja się umniejszał"(J 3,30). Jan Chrzciciel tym gestem wskazania na Jezusa objawia nam adwentowy program życia duchowego, w którym trzeba wysilić się aby zobaczyć Pana rozpoznać Go, przyjąć do swojego życia. To urzeczywistnienie tęsknoty Kościoła który woła z głębi serca: Marana Tha !