poniedziałek, 18 sierpnia 2014



Mt 19,16-22

Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?”

Odpowiedział mu: „Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania”.

Zapytał Go: „Które?”

Jezus odpowiedział: „Oto te: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego”.

Odrzekł Mu młodzieniec: „Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?”

Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”.

Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.



Każdego dnia spotykam na drodze swojego życia ludzi z podobnym pytaniem na ustach które nurtowało młodego mężczyznę z Ewangelii. Wielu stawia dzisiaj pytania o sens życia, pragną uchwycić działanie Boga w codzienności...czasami zdają się być zagubieni i rozczarowani. Tomasz Mann napisał: "Człowiek nie żyje wyłącznie swoim życiem osobistym, jako jednostka, ale świadomie lub nieświadomie, również życiem swojej epoki i swojego pokolenia". Nie jesteśmy samotnikami zmiażdżonymi ciężarem pytania o swoją właściwą drogę powołania, nie jesteśmy osieroceni na szlaku który swoje ostateczne spełnienie ma w Bogu. Tak naprawdę w naszej odpowiedzi Bogu, czasami zrodzonej w bólach, poczuciu bezsilności i niemożliwości uchwycenia sensu egzystencji, uobecnia się Jego obecność i troska nad nami. Czasami wydaje się iż wielu ludzi wierzących jest zasklepionych tylko w poczuciu religijnego obowiązku (spełniam wymogi prawa...), realizacji doktrynalnej powinności (pobożność i moralność na pokaz). Jeżeli się przebije bezpieczną i pełną wygodnictwa skorupę "wiary" często może pozostać lęk...brak odwagi porzucenia siebie, schematu i modelu życia. Chrystus wyrywa nas z naszych złudzeń, przyzwyczajeń i projekcji. Obnaża w nas to co nam wydaje się bastionem poprawności i religijnym pewnikiem do osiągnięcia zbawienia. Chrześcijaństwo to szaleństwo wyjścia na zewnątrz...to rewolucja która przemienia świat siłą dobra i transparentnością życia autentyczną wiarą. Wtedy wszystkie przeżycia które przyjdą na nas stają się naszym doświadczeniem przeżywanym z Bogiem. Nie będą tylko osobistym ciężarem, dźwiganym przez niewolnika, ale wolną odpowiedzią w której dokona się proces naszego uświęcenia. Wtedy jak pisała Simon Weil "...radość i cierpienie pobudzą w nas taką samą wdzięczność wobec propozycji Boga". Tylko człowiek zapatrzony w siebie i zadufany, odwraca się na pięcie od Bożego przynaglenia. Młodzieniec odszedł zasmucony i rozczarowany...nie potrafił porzucić siebie, tego co stanowiło treść jego życia...nie pozwolił aby Chrystus wrzucił go na głębię i wskazał mu całkiem nowe horyzonty.