środa, 19 maja 2021
Panta estin di Patros para Hion en Pneumati. Za kilka dni będziemy przeżywać w liturgii wydarzenie Pięćdziesiątnicy. Trwamy w oczekiwaniu i modlitwie przyzywania Ducha którego zstąpienie z taką dbałością i wbrew pozorom ekspresyjnie odkuł w kamieniu romański rzeźbiarz w krużgankach kastylijskiego klasztoru Santo Domingo de Silos. Porażająca jest ta reliefowa wizja, przenosząc nas w czasie do wydarzenia które poczęło na sposób charyzmatyczny wspólnotę Kościoła. Artysta zamyka tę scenę w ramach architektury, dając schronienie zastygłym w milczeniu Apostołom zgromadzonym w Wieczerniku i poddanym wielkiemu duchowemu przeobrażeniu. Miał rację D. Rops, mówiąc iż: „rzeźba romańska to rzeźba wielkiego przebudzenia… Mocny wdzięk, potężny urok, właściwe młodości, emanując z tych surowych jeszcze figur.” Oczekiwanie utkane z wszechobecnie zalegającej ciszy zostaje przerwane zwiastującym nową wiosną zstąpieniem aniołów, rozchylającym plastycznie portal niebiańskich przestworzy. „Nie zostawię was sierotami”(J 14, 18). Patrzymy na uczniów Chrystusa jakby zamarłych w bezruchu- tak dogłębnie poruszonych wizją otwierającego się nad nimi nieba i falowania wieczności z której wyłania się ręka Boga, jakby zapraszając świat do wejścia w pochłaniające wszystko tchnienie Ognia. Płomień Zielonych Świątek schodzi niewidzialnie na Maryję i uczniów, poddających ich mistycznemu napełnieniu i wzbudzając odwagę z którą będą musieli wyruszyć w świat. To również sprawdzian wiary, ponieważ będą musieli udźwignąć na własnych ramionach brzemię świata na którego twardy grunt zostanie zasiane słowo Ewangelii. Jakże wymowne w tym miejscu są słowa poety Rilkego: „A ty czekasz, ty czekasz na jedno, co twe życie wzniesie nieskończenie. Na wielkie niezwykłe zdarzenie, na kamieni nagłe przebudzenie…” Człowiek wychodzi z chaosu i staje się piewcą promieniowania Bożej mądrości i miłości. Skorupa ludzkiego i zalęknionego człowieczeństwa zostaje rozbita i rodzi się byt przeistoczony- przebóstwiony- dziecko wiary, wykute w ogniu i szumie wiatru. Nic nie pozostaje już takim samym, a wszystko staje czymś nowym i świeżym na podobieństwo liścia poderwanego z ziemi i skierowanemu ku strudze zstępującego nagle Życia. To opowieść również o nas- współczesnych „glinianych naczyniach”- zarysowanych i popękanych, oczekujących napełnienia.