niedziela, 13 kwietnia 2025

 

Dzisiaj zebrała nas łaska Ducha Świętego. I wszyscy wziąwszy Krzyż Twój, wołamy: Błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie ! Hosanna na wysokości ! Chrystus jest piękny, kiedy opromieniony słońcem wjeżdża do Jerozolimy, drogą pnącą się po stoku Góry Oliwnej. A naprzeciw niego wychodzi skandujący w euforii szczęścia tłum. Ścielą płaszcze na drodze i w tej kakofonii wykrzykują imię Tego, który czynił cuda i co wzbudza największe zdumienie – wskrzesza umarłych. Z całą pewnością nie był to zwykły dzień nad którym Rzymianie sprawowali rutynową kontrolę bezpieczeństwa. Wszystko było tak nieprawdopodobnie zaskakujące, wymagało czujności i zmożonej uwagi. „Pan obejmie Judę w posiadanie jako swoje dziedzictwo w ziemi świętej i uczyni znowu Jerozolimę swoim miastem wybranym”(Za 2,16). Chrystus z wysokości zwierzęcia z wielkim spokojem obserwuje ten ruch i gorączkowe podniecenie tłumów. „Co jest lepszą cząstką: milczenie czy słowo, dzieło tworzone w ciszy, czy takie, któremu towarzyszy wrzawa i uznanie”- pytał Guitton. Piękno jest Jego imieniem, choć na kartach Ewangelii nie ma o tym żadnej wzmianki. „Piękno pochodzi od miłości, tak jak dzień pochodzi od słońca, jak słońce pochodzi od Boga, jak Bóg przychodzi dzięki kobiecie wyczerpanej porodem” – pisał Ch. Bobin. Wstępuje do miasta którego ziemia i zalegający ją kurz jest święty. Każdy skrawek w dramatycznej konwulsji historii wyczekiwał Mesjasza. Uśmiechy i ciekawość dzieci wdrapujących się na drzewa, pełne czułości i szeptów spojrzenia kobiet, szlachetność mężczyzn, wyczuwających podniosłość chwili, mogącej zmienić tak wiele w tragicznej historii Izraela. Słyszymy trzask łamanych gałęzi palm i drzew oliwnych, zapach olejków eterycznych i parsknięcia oślicy, która nie bez oporów dźwiga Bogaczłowieka – którego lada moment w imię tragicznej logiki zemsty, ten sam tłum wyszydzi, zdepcze, wciśnie w kałużę krwi i uczyni cierpiącym niewolnikiem – ciałem rozdzieranym biczami, upokorzony, wykluczonym, zmiażdżonym, wydanym okrutnie i niesprawiedliwie zasądzonej śmierci. Choć oszpecona jest Jego twarz, to nie przestaje być piękna i spowita drobinami światła odsłonionego uczniom na Taborze. „Panie Jezu, we łzach i nadziei przygotowujemy się do towarzyszenia Ci na twojej Via Crucis. Często pod ciężarem naszej nienawiści, a może naszej obojętności, chwiejesz się, upadasz, a twoje usta są pełne kurzu… Cały ból na świecie jest skoncentrowany w tej godzinie Twojej Męki”(O. Clement). Również w naszym współczesnym świecie nie brakuje ludzi o mentalności Piłata, czy takich dla których Bóg jest niebezpieczeństwem, wymagającym wyeliminowania, niepamięci, wyszydzenia i zdeptania – ponieważ tak paskudnie nie pozwala być wolnym. Ten stan obłąkanej nienawiści nie ustał i nasila się wtedy kiedy prawda o Ukrzyżowanej Miłości rezonuje w zgiełku i duszności zasklepionego w sobie świata. W jego grzesznym zakiszeniu i narkotycznym buncie. „Chrystus to Bóg, do którego zbliżamy się bez pychy i przed którym uniżamy się bez rozpaczy”(F. Dostojewski). Trzymając w rękach palmy, uświadamiamy sobie jeszcze mocniej prawdę, że Krzyż jest wpisany w dar świata, który daje nam Bóg.