Dzisiaj
zebrała nas łaska Ducha Świętego. I wszyscy wziąwszy Krzyż Twój, wołamy:
Błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie ! Hosanna na wysokości ! Chrystus
jest piękny, kiedy opromieniony słońcem wjeżdża do Jerozolimy, drogą pnącą się
po stoku Góry Oliwnej. A naprzeciw niego wychodzi skandujący w euforii
szczęścia tłum. Ścielą płaszcze na drodze i w tej kakofonii wykrzykują imię
Tego, który czynił cuda i co wzbudza największe zdumienie – wskrzesza umarłych.
Z całą pewnością nie był to zwykły dzień nad którym Rzymianie sprawowali
rutynową kontrolę bezpieczeństwa. Wszystko było tak nieprawdopodobnie
zaskakujące, wymagało czujności i zmożonej uwagi. „Pan obejmie Judę w
posiadanie jako swoje dziedzictwo w ziemi świętej i uczyni znowu Jerozolimę
swoim miastem wybranym”(Za 2,16). Chrystus z wysokości zwierzęcia z wielkim
spokojem obserwuje ten ruch i gorączkowe podniecenie tłumów. „Co jest lepszą
cząstką: milczenie czy słowo, dzieło tworzone w ciszy, czy takie, któremu
towarzyszy wrzawa i uznanie”- pytał Guitton. Piękno jest Jego imieniem, choć na
kartach Ewangelii nie ma o tym żadnej wzmianki. „Piękno pochodzi od miłości,
tak jak dzień pochodzi od słońca, jak słońce pochodzi od Boga, jak Bóg
przychodzi dzięki kobiecie wyczerpanej porodem” – pisał Ch. Bobin. Wstępuje do
miasta którego ziemia i zalegający ją kurz jest święty. Każdy skrawek w
dramatycznej konwulsji historii wyczekiwał Mesjasza. Uśmiechy i ciekawość
dzieci wdrapujących się na drzewa, pełne czułości i szeptów spojrzenia kobiet,
szlachetność mężczyzn, wyczuwających podniosłość chwili, mogącej zmienić tak
wiele w tragicznej historii Izraela. Słyszymy trzask łamanych gałęzi palm i
drzew oliwnych, zapach olejków eterycznych i parsknięcia oślicy, która nie bez
oporów dźwiga Bogaczłowieka – którego lada moment w imię tragicznej logiki
zemsty, ten sam tłum wyszydzi, zdepcze, wciśnie w kałużę krwi i uczyni
cierpiącym niewolnikiem – ciałem rozdzieranym biczami, upokorzony, wykluczonym,
zmiażdżonym, wydanym okrutnie i niesprawiedliwie zasądzonej śmierci. Choć oszpecona
jest Jego twarz, to nie przestaje być piękna i spowita drobinami światła
odsłonionego uczniom na Taborze. „Panie Jezu, we łzach i nadziei przygotowujemy
się do towarzyszenia Ci na twojej Via
Crucis. Często pod ciężarem naszej nienawiści, a może naszej obojętności,
chwiejesz się, upadasz, a twoje usta są pełne kurzu… Cały ból na świecie jest
skoncentrowany w tej godzinie Twojej Męki”(O. Clement). Również w naszym
współczesnym świecie nie brakuje ludzi o mentalności Piłata, czy takich dla
których Bóg jest niebezpieczeństwem, wymagającym wyeliminowania, niepamięci,
wyszydzenia i zdeptania – ponieważ tak paskudnie nie pozwala być wolnym. Ten
stan obłąkanej nienawiści nie ustał i nasila się wtedy kiedy prawda o
Ukrzyżowanej Miłości rezonuje w zgiełku i duszności zasklepionego w sobie
świata. W jego grzesznym zakiszeniu i narkotycznym buncie. „Chrystus to Bóg, do
którego zbliżamy się bez pychy i przed którym uniżamy się bez rozpaczy”(F.
Dostojewski). Trzymając w rękach palmy, uświadamiamy sobie jeszcze mocniej
prawdę, że Krzyż jest wpisany w dar świata, który daje nam Bóg.