Następnie
rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i
włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym (J
20, 27).
Na zewnątrz było słychać
tylko szelest wiatru i ruch drzew w których kłębiły się nad wyraz krzykliwe ptaki.
Mury Wieczernika przenikał strach i niepewność. Poczucie osierocenia i brak
perspektyw rysował się na twarzach mężczyzn zdruzgotanych zwątpieniem,
ucieczką, a nade wszystko sparaliżowanych okropnością śmierci Mistrza. Zawiedli
! Nakarmieni strachem i zabarykadowani przed zewnętrznością, trwali w kokonie
własnych obaw. Oni żyli, ale tak naprawdę w środku byli umarli i dogłębnie
zawstydzeni. W jednej chwili mury Wieczernika spowitego milczącym wstydem,
naznacza Obecność. Przez małe świetliki wyprute w ścianach pomieszczenia
wchodzą strugi światła, wyłaniające sylwetkę kogoś tak dobrze znajomego. Powietrze
przeniknięte zapachem eterycznych olejków wiruje i zawłaszcza zmysł powonienia.
Skazany i Zabity, Milczący i Oddalony – żyje. Tej sceny nie sposób odmalować
słowem, ona bowiem obezwładnia pióro i pędzel artysty. Podpierający ściany
uczniowie zerwali się gwałtownie z mat i stanęli w postawie wyprostowanej. Byli
onieśmieleni – takimi ich pragnę widzieć – spolegliwi wobec zaskakującej ich realności
Mistrza. Nie mieli odwagi o nic pytać, jedynie chłonęli wzrokiem Tego, którego
moment temu zamykał grób i szczelnie osadzony kamień. Pieczęcie zostały
zerwane, a fałszywe pogłoski opłaconych żołnierzy rozeszły się błyskawicznie,
wypełniając powietrze gwarnych uliczek Jerozolimy. Pomimo tego kompromitującego
historię kłamstwa, Prawda przeniknęła ludzki wzrok, sięgając Otchłani i tych
napotkanych na drodze kobiet. Niebo już było uobecnione w sercach uczniów,
którzy zobaczyli Mistrza i rozproszyły się momentalnie ich obawy, wątpliwości i
lęki. Była to wiosna której zapach i rozkwit onieśmielał prostych mężczyzn
pochwyconych jakby wczoraj nad brzegiem jeziora lub spowitej mrokiem i
krępującym zapachem nieprawości komory celnej lub obskurnego szynku. Postacie z
fryzu miłości: siłujące się z sieciami szczelnie wypełnionymi cudownym połowem
ryb; onieśmielone wezwaniem i skierowanym tak wprost w duszę uniesieniem
stwarzającej dłoni; wydobycie z dołu grzechu. Wszystko uczynione w dialogu,
nawet tym który przeszywał chłód nocy i pytanie o możliwość powtórnych
narodzin. Każdy z nich utrwalił w pamięci moment osobistego powołania – tego
gwałtownego i dobierającego słowom siłę poruszenia – rzeźbiącego od zaraz
ucznia, posłanego, świadka, proroka, charyzmatyka, kapłana, powiernika
najbardziej skrytych tajemnic wieczności. Milczenie i pokój wznosiły się niczym
hymn. Przecięcie teraźniejszości i przyszłości za sprawą Tego, z którego dłoni, stóp i boku wydobywa się światło wiary – odbierające pewności
rozumu władzę nad czymkolwiek. Świdrujące spojrzenie Chrystusa, stwarzające na
nowo i przywracające pewność, pośród cierpkiego zrezygnowania. Gwoździe
wyżłobiły tak wyraziste ślady, które pozostaną uwiarygadniając pozaczasowość
ofiary na Golgocie. „Nosi w sobie ślady ran, zadanych podczas ukrzyżowania.
Dzięki temu przyszłe pokolenia dowiedzą się, że Jezus został ukrzyżowany i
przebity w bok z miłości do niewolników. Teraz może przedstawić rany, zapisane
w Jego ludzkiej słabości, jako ozdobę króla”(Mikołaj Kabasilas). Jeden z nich
nie był obecny. Tomasz racjonalista ! „O Tobie mówi moje serce: „Szukaj Jego
Oblicza”(Ps 27,8). Szamotanina myśli i skaza zawiedzionych zmysłów. Suche
powietrze wniknęło w jego uszy i oczy, chciał zapłakać ale nie potrafił.
Rozgoryczony wyczekiwał, a rozum podsuwał tak wiele wyobrażeń. Jak nieskończony
jest świt oczekiwania na ? Natychmiastowy krok ku Niemu i palec sondujący
głębokość rany. Perspektywa cielesności którą Bóg oddaje na chwilę stworzeniu. Podekscytowana
ciekawość Tomasza nie odbiera zmartwychwstaniu Chrystusa apofatyczności. „Patrz
na Ukrzyżowanego ! Złączony z Nim stajesz się wszechobecny, jak On sam” – powie
Edyta Stein na krótko przed męczeńską śmiercią w Auschwitz. To jedynie
potwierdzenie poznania, które musi przeniknąć od zmysłów do wnętrza. Dotyku
uzasadniającego pewność wzroku i precedensu wątpliwości tak intensywnie
karmiących wiarę przez wieki. Od tej pory Tomasz przebudzony choćby w środku
nocy, będzie wiedział że przy nim jest On – Ukrzyżowany i Zmartwychwstały – „Pan
mój i Bóg mój.” My dzisiaj również chcemy zaświadczyć o Jego obecności. W
liturgii bizantyjskiej pojawia się wezwanie: „Chrystus jest wśród nas” –
przenika ciało wspólnoty której usta rozchylają się, aby przyjąć Ciało
Żyjącego: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam na wieki”(Hbr 13,8).