niedziela, 3 sierpnia 2025

 

Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!» Odpowiedzieli Mu: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb». On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj!» Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków…
(Mt 14,14-22).

Spacerując ulicą gwarnego miasta na witrynie restauracji dostrzegłem zawieszoną tabliczkę z cytatem Leca: „W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.” Przez kilka minut rozmyślałem nad tym zdaniem, rozdrabniając je w różnych warstwach interpretacyjnych. Jakże intrygująca jest ta myśl w kontekście dzisiejszego opisu Ewangelii. Po wielogodzinnej katechezie na Górze Błogosławieństw, tłum słuchający Chrystusa nie tylko może, ale na pewno jest głodny. Człowiek gdyby otrzymywał najpiękniejszą, budującą i porywającą duszę strawę, opada z sił kiedy jest zwyczajnie zmęczony i dźwięk żołądka sprowadza go raptownie na ziemię. „W spożywaniu pokarmu, człowiek realizuje swą jedność z materią świata”(S. Bułgakow). Stąd ta konieczność, przynaglenie do zorganizowania plenerowej jadłodajni. Mistrz zrzuca zadanie wykarmienia ludzi na uczniów, jakby sondował ich umiejętności i wiarę w pomyślność zorganizowania pożywienia. Działają pod presją i naiwnie próbują wybrnąć z sytuacji. Zmartwienie wypisywało się na ich twarzach, ponieważ czuli, że nie podołają zadaniu. Nie zbiegną z góry i nie znajdą miejscowości w której mogliby zakupić wystarczającą ilość jedzenia. To logistycznie niemożliwe. Zdezorientowani, zrezygnowani z pięcioma chlebami i dwiema rybami na dnie wiklinowego kosza, stają przed Chrystusem i oznajmiają, że sytuacja ich przerasta i nic nie są wstanie zrobić. Ten moment jest kluczowy w tej sytuacji, ponieważ otwiera on czas i przestrzeń na Eucharystię. Cud rozmnożenia pokarmu to jedynie preludium do tego, co wydarzy się w Wieczerniku w wymiarze sakramentalnym i kosmicznym. Kiedy materia pod wpływem działania Ducha – stanie się Ciałem Boga – spożywanym i nigdy nie spożytym. „Kto żywi wszechświat – pyta św. Augustyn- jeżeli nie ten, który z kilku ziaren wyprowadza żniwo ?” Zirytował mnie pewien protestancki kaznodzieja, który przed galerią z mikrofonem w ręku przekonywał perswazyjnie, że do zbawienia nie jest potrzebny Kościół, liturgia i chleb w którym wielu próbuje „jeść w opłatku Jezusa.” Jakie to było płytkie i odklejone od teologii która wyrasta wprost z nauczania Ewangelii. W Eucharystii „tajemnicy tajemnic”, Bóg wcielony, ukrzyżowany i zmartwychwstały, staje się napojem i pokarmem. Jego Ciało jest prawdziwym pokarmem, nie substytutem obecności, lecz Obecnością ! „Adamie, gdzie jesteś ?” – ten głód Boga żywego, szukającego człowieka w pierwszym raju, zaspokaja Komunia. „Adam, człowiek lęku, zostaje w końcu odnaleziony, a Jezus, nowy Adam, wydobywa go, stawiając wobec doskonałej miłości, która usuwa wszelki lęk. Syn umiłowany pociąga nas ku Ojcu, wpierw odnalazłszy nas w otchłani…”(J. Corbon). Nie można przyjąć Komunii, nie doświadczywszy uczucia głodu, pragnienia, nasycenia, przeistoczenia w Tego o którym myślimy i kochamy. „Kościół to Eucharystia”- przekonywał patriarcha Athenagoras. W Eucharystii Bóg zaspokaja najgłębsze potrzeby człowieka i otwiera na przebóstwienie. Tak jak dziecko w ciele matki jest połączone z pępowiną i czerpie z niej pokarm, tak chrześcijanin poprzez liturgię, staje się istotą napełnioną Życiem. Bowiem jak mówi święty Jan Chryzostom „serce wchłania Pana, a Pan wchłania serce, z dwóch stają się jednym.”