Wieczór
zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od
brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej
przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po
jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Wtedy Jezus
odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”. Na to odpowiedział
Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”. A On
rzekł: „Przyjdź”. Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do
Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął:
„Panie, ratuj mnie”(Mt 14,22-34).
Wiara oznacza ryzyko
opuszczenia wygodnego i bezpiecznego miejsca. Boimy się czasami własnego
cienia, a co dopiero żywiołów, które mogą na nas spaść jak grom z jasnego
nieba. Niesamowite jest wydarzenie wzburzonego jeziora i obecności uczniów w
łodzi; przerażenie i lęk wypisany na twarzach, bezradność oraz niemożliwość
uczynienia czegokolwiek. Wzburzone jezioro- metafora naszego życia; kiedy słońce
rozkłada spokojny i ciepły ton na powierzchni wody, kiedy tafla przywołuje
poczucie przenikającego spokoju- wtedy życie wydaje się cudem. Ale kiedy zmieni
się aura na niebezpieczną i budzącą poczucie strachu, wtedy człowiek zostaje
sparaliżowany i przetrącony poczuciem niemożliwości zapanowania nad sytuacją-
fatalizm. W który momencie życia się znajdujesz ? „Wody są ledwie oświetlone na
powierzchni, lecz czuję ich ciemną głębię… Wezwanie do życia i zaproszenie do
śmierci”- pisał z właściwym dla siebie realizmem chwili- Camus. Dotykam
wyobraźnią tej sytuacji. Wyobrażam sobie Piotra krzyczącego do Chrystusa:
„Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”- zdumienie i
strach, niepewność oraz poczucie niesamowitości. Piotr po raz drugi zderzył się
z takim uczuciem, nosił w pamięci obraz przemienionego Pana na górze Tabor.
Wydaje się, ze nic już nie powinno go zaskoczyć, a jednak Chrystus reżyseruje
nieprawdopodobne scenerie. Groza żywiołu zostaje przełamana
świetlistością obecności Boga- Człowieka. Piotr podąża ku Chrystusowi mając
wzniesione ręce ku górze, jakby przeczuwając, iż za chwilę pochłonie go żywioł
wody- w myślach prowadzi wewnętrzny dialog- „Panie jak wpadnę, złapiesz mnie ?”
Święty Jan Kasjan powie: „Jest w nim zawarte wołanie Boga w niebezpieczeństwie,
akt pokory w pobożnym wyznaniu niemocy, czujność duszy pełna troski i lęku, i
świadomość własnej ułomności, nadzieja wysłuchania i ufność w bliską pomoc…”
Jego twarz otulona jest światłem, jak na wschodnich ikonach ilustrujących scenę
Przemienienia. Niczym echo z oddali historii wybrzmiewają słowa św. Symeona
Teologa: „Bóg jest Światłością i ci, których czyni godnymi, by Go widzieli,
widzą Go jako Światłość”. Tak silna emanacja światła sprawia, że człowiek nie
jest wstanie widzieć. Piotr idzie na oślep, a pod nogami kotłuje się woda i
wiatr uderzający z ogromną siłą w całe ciało, tak że nie można utrzymać
równowagi. W końcu zaczyna tonąć, jedyne co pozostaje to krzyk: „Panie, ratuj
mnie”. Wydają się niezwykle profetyczne słowa napisane przez Pasierba: „Siła
Boga nie okazuje się, dopóki nie objawi się słabość człowieka”. To przecież
obraz nas samych, naszych permanentnych zmagań ze sobą, nieustannych prób
„chodzenia po wodzie” i wyczekiwania cudu. To poszukiwania obecności Boga i
artykułowania nieporadnie nieskończenie wiele razy pytań, na które nie jesteśmy
wstanie sami odpowiedzieć. Nasze życie- utkane ze spokojnych wybrzeży i
zrywających się w jednym momencie sztormów…, tonięcia i wypływania na
powierzchnię. „Nie możesz przepłynąć morza stojąc na brzegu i wpatrując się w
wodę”.