piątek, 15 sierpnia 2025

 

Pamięć jest uwikłana w nasycone błogosławieństwem wydarzenia. Wszystko zdaje się wibrowaniem spraw ważnych- schowanych w najdrobniejszych niuansach codzienności. Eliade twierdził, że „człowiek religijny żyje w dwóch rodzajach czasu; ważniejszy, święty czas oferuje paradoksalny aspekt czasu okrężnego, odwracalnego, odzyskiwalnego i stanowi jakąś formę mitycznej wiecznej teraźniejszości, do której człowiek okresowo powraca za pomocą rytuałów.” Bezpieczniejsze wydają się wycieczki w przeszłość i sytuacje przeżyte, przepracowane, emocjonalnie ustabilizowane. Jutro jest zawsze spowite nutą niepewności, wątpliwościami, czy sprosta się wyzwaniom stawianym w wielu obszarach osobistej aktywności. „Ruchy ciał- pisała Simone Weil- dzielące nasze dni, miesiące i lata, są dla nas w tym względzie wzorem, ponieważ obroty ich są tak regularne, że dla gwiazd przyszłość niczym nie różni się od przeszłości.” Pokrzepia mnie również myśl Ewagriusza z Pontu: „Czy stoisz, czy pochylasz się, czy zginasz kolana na modlitwie, staraj się wznieść swój umysł do Boga, abyś podążał do prawdziwej ojczyzny. Walcz z myślami, abyś mógł się modlić, uciszywszy troski.” Na zewnątrz upały są dokuczliwe, ale nie mogą pozbawić czujności serca i trzeźwości umysłu- zorientowanego ku sprawom ważkim duchowo. Modlący i reflektujący twórczo świat człowiek, zawsze wychyla się ku Obliczu Boga, pomimo tak wielu roztargnień zmysłów i kotłowaniny odkładających się natrętnie poszarpanych myśli. Trzeba dbać o inteligencję wiary ! Miał rację święty Jan Kronsztadzki: „W każdej sekundzie potrzebujemy doskonałej prawdy Chrystusowej, żeby prostować, oczyszczać i unicestwiać naszą nieprawdę.” Wczoraj byłem zaproszony do franciszkanów, aby w Wigilię Wniebowzięcia Maryi, wyśpiewać akatyst o Jej zaśnięciu. Tuż przed samym nabożeństwem wymieniłem kilka cennych myśli z biskupem rzymskokatolickim na temat mądrości Ojców Pustyni i ich jakże ważnego wkładu w dzisiejszą psychologię i chrześcijańską ascezę. Obok znudzenia przysłuchującego się nam mimowolnie duchowieństwa, odnaleźliśmy wiele stycznych i budujących konstatacji. Zgodnie z pewną starożytną maksymą, aby „lekkomyślnie nie zostać zduszonym przez myśli, jak pszenica przez osty.” Człowiek współczesny jest bez wątpienia zagubiony – zagubiony i poraniony w sobie; tłumiący w sobie tak wiele przeciwstawnych pragnień i nie potrafiący oszacować na ile tak naprawdę wystarczy mu sił, aby dojść do wyznaczonego przez siebie celu. Do tego dochodzi kryzys wiary. Ten dojmujący konglomerat problemów może paraliżować i zginać kręgosłup do ziemi. „Lecz na drodze czyha smok na wędrowca- pouczał św. Cyryl Jerozolimski- Strzeż się, by cię przez niewiarę nie ukąsił !” Gorycz samotnie przeżywanej egzystencji. Ból zbiorowości w której niemożliwość ukazania prawdziwie własnej twarzy – uśmierzana jest doraźnymi znieczuleniami, pogłębiającymi jeszcze bardziej poczucie strachu; odbierając tym samym oddech wolności. W Apoftegmatach pewien brat zapytał starca: „Abba, co mam robić ? Wpadam w przygnębienie przebywając samotnie w swej celi.” Starzec odpowiedział: „To dlatego, żeś jeszcze nie dostrzegł ani zmartwychwstania, które mamy nadzieję osiągnąć, aniś nie zaznał jeszcze męczarni w niegasnącym ogniu. Gdybyś jej zaznał, to cierpiałbyś nie upadając na duchu. I wówczas nawet gdyby twoją celę wypełniły po brzegi robaki, stałbyś spokojnie pogrążony w nich aż po szyję.” Robaki to również doskonała metafora naszej rzeczywistości w której brodząc, można zaznać duchowej rezygnacji i agonii. Dlatego trzeba jak mawiał Congar „przeglądać się w Ewangelii.” Człowiek nie pisze jednej i ugłaskanej biografii. Na nią składają się wzniesienia i wąwozy, upadki i powstania, zagubienia i odnalezienia- ryzyko bycia istotą z krwi i kości- aniołem o przysmalonych skrzydłach wzlatującym mozolnie na górę spotkania z Misterium. Pomimo tej sinusoidy, trzeba pozostać w domenie tajemnicy Chrystusa, który wszystko potrafi prześwietlić światłem nowego świtu.