poniedziałek, 2 listopada 2020

Porywasz ich: stają się jak sen poranny, jak trwa, co rośnie: rankiem kwitnie i jest zielona, wieczorem więdnie i usycha (Ps 90, 5-6).
Czas namacalnego doświadczenia kruchości ludzkiego życia, jakoś naturalnie zbiega się z listopadowym czasem refleksji o tych którzy odeszli. Człowiek jest efemerydą. Nędzną częścią przyrody, śmieszną chwilą historii, żyjącą- jak powiedział św. Grzegorz z Nyssy- „życiem śmierci” w świecie opieczętowanym przez śmierć. Wszystko jest takie witalne- pulsuje od nadmiaru życia- a po chwili obumiera, staje się jedynie migotliwym wspomnieniem. „Wyzwolić się z obsesji siebie- to nakaz najpilniejszy”(E. Cioran). Droga ku światłości prowadzi przez ciemność, ale w tej ciemności naznaczonej lękiem- rozbłyska światło nowego dnia. Dla wierzących jest to czas próby, dogłębnej refleksji nad tym, co jeszcze nie zostało przeniknięte, naznaczone muśnięciem Ducha- rozgrzane żarem życia- skąpane w promieniach słońca i oddane Bogu. „Nie chodzi o to, żeby przewidywać przyszłość, ale żeby ją tworzyć”(D. Rougemont). Mamy poczuć w sobie Życie, a smutek niesiony w tłumie zdezorientowanych ludzi, przekuć w nadzieję i promienną radość. „Światłość Chrystusa zwycięża świat, zwycięża wszelką ciemność”(M. Bierdiajew.W rzeczywistości chaotycznej, histerycznej i odrętwiałej od naporu szamoczących ją zewsząd niepokojów, pojawia się nadzieja; trzeba się jej kurczowo uchwycić, a oczy same napełnią się światłem. Poeta Rilke pisał, że „jesteśmy tylko korą, tylko liściem, ale owoc, który jest w centrum wszystkiego jest to wielka śmierć, którą każdy niesie w sobie.” Jednak to nie śmierć niesie w sobie człowiek, lecz zmartwychwstanie- świetlistą przyszłość. Takie przesłanie niesie chrześcijaństwo przez dwa tysiące lat. „Oczyśćmy zmysły, a ujrzymy Chrystusa jaśniejącego- wyśpiewa Kościół w dzień Zmartwychwstania Pańskiego- W niedostępnym świetle swego Zmartwychwstania. I usłyszymy wyraźnie jak mówi „Radujcie się.”