wtorek, 15 grudnia 2020

Ludziom XXI wieku przyszło żyć w zapętlonej rzeczywistości. Wydawało się, że po okropnościach poprzedniego wieku nasza rzeczywistość będzie się jawić jako świetlista i wolna od dramatycznych wydarzeń. Świat zużyty, zmęczony, przepracowany, zdesakralizowany, zamknięty w kokonie pustki. W miejsce dawnych strachów pojawiły się nowe, trochę innego rodzaju; niszczące nie tyle ciała, co dusze. „Tam, gdzie kończy się Królestwo Boże, natychmiast zaczyna się dżungla moralna”(P. Evdokimov). Zdaje się, że wielu przywykło do nadmiaru wrażeń, bodźców, dźwięków i obrazów obłaskawiających nasze- już aż nadto już wątłe zmysły. Nawet cisza stała się hałasem nie do wytrzymania i jej obecność jest na wagę złota. Ilu to ludzi marzy o starożytnej Tebaidzie mnichów, gdzie zmysły kołysze jedynie wiatr i muzyka piasku. Również pandemia obnażyła cały szereg chowanych głęboko pod powierzchnią lęków. Przed rozpaczą już nie będzie ratował aktywizm i kreatywność, ponieważ wielu zostało poddanych izolacji. Przestaliśmy czuć pod nogami grunt, musząc zmierzyć się ze sobą i sytuacją w której śmierci nie można pominąć- zlekceważyć. Człowiek cierpi już nie tylko w błyskotliwej literaturze zapisującej ludzkie perypetie, dylematy i kruche zrządzenia losu. Nie trzeba czytać Camusa, Kafki, Orwella, czy Sartra, aby zrozumieć że jesteśmy istotami tragicznymi- podszytymi strachem, samotnością, jak również rozpaczą. W jednej ze sztuk Samuela Becketta pada lapidarne stwierdzenie: „Cały świat śmierdzi trupem.” Czujemy jej odór ze szpitalnych sal i zapieczętowanych szczelnie niczym grób mieszkań w których uchodzi z ciał ostatnie już tchnienie życia. Śmierć gra z nami w ruletkę, a każdy dzień jest wyczekiwaniem jutra wolnego od przymusów. Widmo choroby i śmierci nakłada się na czas chrześcijańskiej tęsknoty i nadziei- Adwentu. „Bez tajemnicy życie byłoby nie możliwe do oddychania”- pisał G. Marcel. Żyjemy dzisiaj w epoce zapomnienia o Bogu; wykadrowania- usunięcia Go z annałów historii, życia i moralności. Mądrość żydowska powie, że „Bóg stworzywszy świat i człowieka, ukrył się, dobrowolnie się wycofał, umniejszył samego siebie, żeby zrobić miejsce dla ludzkiej wolności.” Święty Ignacy z Antiochii zostawia jeszcze głębsze przesłanie: „Ten, który zna Chrystusa, potrafi zrozumieć Jego milczenie.” Wiele spośród dawnych obrazów Boga rozpadło, a tradycyjne dowody na istnienie Boga straciły dużo ze swej siły przekonywania właśnie dlatego, że nie możemy skopiować poprzednich odpowiedzi, ponieważ tamte pytania- tych innych ludzi- zwracały się do innego świata. Tylko jedno się nie przedawniło, mianowicie bagaż fundamentalnych pytań o które musi się rozbić każda refleksyjna istota: „Kim jesteśmy ? Skąd przychodzimy ? Dokąd idziemy ? Na co czekamy ? Co nas czeka ? Ilość tych pytajników świadczy o tym, że człowiek wyrywa się powierzchowności i banalności, oscyluje ku czemuś lub Komuś. W tym świecie który przemija, ludzkość jest skazana na spotkanie z Tym, którego wycofuje (wypiera) ludzka wolność. „Człowiek jest skazany na wolność,” jak powie Merleau – Ponty, jest skazany na sens, zostaje zaproszony do wejścia w przestrzeń zawierzenia i ufnej wiary. W Chrystusie Bóg dociera do naszej otchłani, a Jego światło zaczyna rozpraszać zalegające zewsząd ciemności. Przychodzi do tych, których najbardziej wątła jest dusza i umysł; którzy przeżywają zator miłości. Do pozbawionych nadziei. Czekamy na Święta ! Czekamy na kolejny cud Życia, aby rozerwał nasze łańcuchy śmierci, stając się wolnością i uzdrowieniem. „Światło zwycięża ciemności, Życie unicestwia śmierć”(św. Grzegorz z Nyssy).W ten sposób „pamięć o śmierci” staje się „pamięcią o Bogu”- Życiu, które powiła Maryja i złożyła w ciemności groty.