czwartek, 18 marca 2021

Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi Cię prowadził Pan, Bóg Twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby Cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w Twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie (Pwt 8, 22) W tym tygodniu przypadają moje czterdzieste urodziny. „Mierzymy czas jak się rzekło, w trakcie jego przebiegania”- pisał św. Augustyn. To nie tylko powód do radosnego świętowania, ale również do wnikliwej refleksji nad własną przeszłością. Zagłębianie się w nią, na sposób anamnetyczny lub retrospektywny. Przywołanie z pamięci dzieciństwa i dorastania, aury rodzinnego domu, czy wchodzenia w dorosłość, staje się przyczynkiem do wdzięczności za dar życia. „Poprzez pamięć odtwarzamy minioną przeszłość, umarłą, oddaloną od nas, która, jak się wydaje, odeszła w jakąś ciemną otchłań” (M. Bierdiajew). Te wspomnienia wewnętrznie cieszą, pomimo tego że są jedynie cieniami. Z drugiej strony dokonuje się mimowolnie jakieś rozstanie z młodością i wejście w wiek mozolnego dorastania do bycia mędrcem- kimś przeobrażonym w sensie dosłownym i metaforycznym. Być może traci się formę zewnętrzną, ale rozkwita to, co jest wewnątrz- odczuwając pulsujący świat Boga w sobie. Przypominam sobie słowa Prousta: „Istniejemy przez to, co posiadamy, posiadamy to, co mamy przed sobą, jak wiele naszych wspomnień, następnie myśli, opuszcza nas, udając się w wielką podróż, gdy je tracimy z oczu. Nie możemy ich wówczas zaliczyć do sumy stanowiącej nasze istnienie. Mają one wszelako tajemne drogi, którymi do nas wracają.” Czas zaczyna jakoś przyśpieszać a nieodwracalny proces utraty włosów i lekkiej zadyszki, sugeruje moment jakiegoś nieuniknionego przeobrażania. Czuję się po trosze jak ten romański dźwigar na zamieszczonej powyżej ilustracji. Mocuję się z życiem; znam jego ciężar, blaski i cienie. Spoglądam w lustro i dostrzegam efemeryczność czasu. „Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień”- słyszymy w znanej piosence, akcentującej owo tempus fugit. Człowiek staje się częścią splotu wydarzeń w których trzeba zacząć szanować czas- rachując go w taki sposób, aby coś pozostało na zaś- możliwy moment nagłego pożegnania. Dla ludzi starożytnych liczby były „zasadami rzeczy,” podstawą każdego porządku- świat był rzeczywistością policzalną, dobrze skomponowaną muzyką. „Aleś Ty wszystko urządził według miary, liczby i wagi”(Mdr 11,20). Lubowano się w gematrii- przedkładając litery na wartości liczbowe oraz przypisując cyfrom ukryte znaczenia symboliczne. Już średniowiecznym myślicielom towarzyszyło przekonanie, że świat jest uporządkowany- ordo numenorum przez Boga który wszystko starannie wyliczył, niczym najbardziej utalentowany matematyczny umysł. Zerknąłem do Biblii, próbując odnaleźć wydarzenia powiązane z liczbą czterdzieści: czterdzieści dni potopu; czterdzieści lat wędrówki Izraela po pustyni, aby odnaleźć Ziemię Obiecaną; Elisz czterdzieści dni i nocy szedł do Bożej góry Horeb; czterdzieści dni przebywania Mojżesza z Bogiem na górze Synaj; czterdziestodniowy post Chrystusa na pustyni; czterdzieści dni Zmartwychwstały Chrystus ukazywał się uczniom za nim poszedł do Ojca; czterdzieści lat mojego życia opromienionego światłem wiary. Historia jest święta ! Te karkołomne próby poszukiwania symbolicznego znaczenia liczby czterdzieści, dowodzą tylko jednego- jestem istotą zanurzoną w historii i czasie. Pozostaje mi błogosławić każdy dzień i nie poddawać się narzekaniu. Być wdzięcznym i otwartym na coraz to nowe zdumienia. W Opowieściach Chasydów Bubera odkryłem niezwykle budująca myśl: „Człowiek powinien być jak naczynie, które chętnie przyjmuje w siebie to, co w nie wlewa jego właściciel, obojętnie czy to będzie wino, czy ocet.”