czwartek, 11 marca 2021
Ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos ! (Pnp 2, 14). Po kilkunastu latach od pierwszej i zdaje się jeszcze powierzchownej lektury książki Ikonostas i inne szkice wybitnego uczonego ojca Pawła Floreńskiego, zajrzałem do niej na nowo- w sposób bardziej wyostrzony i w moim skromnym przekonaniu bogatszy w gromadzoną przez lata wiedzę. Pisarstwo Floreńskiego nie jest łatwe i nie przysparza natychmiastowej satysfakcji z lektury przedkładanych przez niego tekstów. Jest tam konglomerat tylu przenikających się wątków, dygresji i interdyscyplinarnych odniesień oraz błyskotliwych, pełnych erudycji skojarzeń, wymagających od obytego z materią słowa czytelnia i depozytu sztuki - pewnego rodzaju fragmentaryzacji- aby ostatecznie dotrzeć do finalnego i kluczowego przesłania. Jest to myśliciel który w sposób znaczący wpłynął na studia poświęcone badaniom ikonografii cerkiewnej, jak również na pewnego rodzaju estetykę teologiczną obrazu. „Dopiero Ikonostas otwiera całą epokę pisarstwa na temat ikony, tak bardzo dziś obszernego- twierdził J. Nowosielski- Więcej, Ikonostas, w aspekcie teologicznym, otwiera możliwości- najpierw prawosławiu, a poprzez prawosławie całemu chrześcijaństwu- przyswojenia sobie i uświadomienia dogmatycznej zawartości ikony w życiu charyzmatycznym i sakralnym Kościoła.” Kontynuatorami tego studium będą późniejsi myśliciele tacy jak: Uspieński, Zernow, Evdokimov, czy Clement. Pojęcie ikony; piękna; programu ikonograficznego; rola kanonu w sztuce prawosławnej; świątynia jako miejsce symboliczne; filozofia kultu; symbolika liturgiczna- stają się tylko kilkoma z wielu problemów które rozwijał z nieprawdopodobną pasją Floreński. Jego szeroka w pełni humanistyczna wiedza połączona z empiryczną dociekliwością badacza z obszaru nauk szczegółowych, pozwoliły na stworzenie wielu intrygujących syntez teologicznych. Nie bez przyczyny ojciec Sergiusz Bułgakow napisze o nim: „Ojciec Paweł był dla mnie nie tylko przejawem genialności, lecz również dziełem sztuki: tak niezwykle harmonijna i piękna była jego postać… Przywodził na myśl tytaniczne postacie Odrodzenia z Leonardem da Vinci na czele. Być może było w nim również coś z Pascala.” Jego studia, można śmiało powiedzieć zrodziły się in situ z obcowaniem a arcydziełami ikonografii rosyjskiej. Przez kilka lat Floreński pracował w Komisji ochrony Zabytków Sztuki i Historii Ławry troicko- sergiejewskiej. Ów myśliciel utwierdza nas w przekonaniu, że ci którzy pragną odszyfrowywać świat ikony, wymaga się od nich ogromnej dojrzałości duchowej i ostrości intelektu. W prawdzie ikona jest częścią wielkiej kultury europejskiej, ale ten rodzaj sztuki zdaje się przekraczać wiele dzieł wydobytych w przestrzeni czasu i z pod duktu pędzla. „Fundamentalne tezy Floreńskiego- pisał W. Panas- są zarazem są zarazem podstawą całej metafizyki prawosławnej sztuki. Są one podporządkowane ostatecznej funkcji wypowiedzi, która czasami może być sztuką. Rzecz jasna, przy tym podejściu muszą zniknąć autonomiczne funkcje sztuki. Jeśli jest rozdarcie i przepaść, należy dążyć do połączenia, a przynajmniej do zbliżenia. Pojawia się więc problem łącznika, jakiegoś medium pośredniczącego.” Mamy do czynienia z ontologią sztuki, której fundamentalną i najbardziej świetlistą częścią jest ikona. „Bez ikony i odczucia piękna nie da się żyć”- parafrazując jednego z pisarzy. Floreński wprowadza pewnego rodzaju rozróżnienie między portretem, twarzą a ikoną. Twarz- jego zdaniem- odzwierciedla powierzchowne wrażenie, jakie mamy o danej osobie przy pierwszym z nią kontakcie. Portret stanowi próbę oddania całego wyrazu twarzy. Ikona zatem ukazuje człowieka jako obraz Boga, jego charakter bosko- ludzki, dlatego cechy czysto ludzkie są w niej przytłumione, ale nie stają się abstrakcyjne. „W ikonach sami- już my sami- dostrzegamy błogosławione i natchnione wyobrażenia świętych, a w nich, w owych wyobrażeniach, objawiony obraz Boży i samego Boga.” W innym miejscu Floreński pisze: „A więc ikona zawsze uświadamia nam jakiś fakt z obszaru Boskiej rzeczywistości. Ikona może być najwspanialszym dziełem sztuki, może też nim nie być, lecz u jej podstaw leży rzeczywisty odbiór świata niewidzialnego, rzeczywiste doświadczenie duchowe.” Równie intersujące są jego przemyślenia na temat genezy, funkcji i symbolicznej roli ikonostasu w przestrzeni prawosławnej świątyni. Nieodzownego elementu, zatrzymującego ludzką percepcję i stawiającego jakby przed „przegrodą Misterium”- wyrazem innego, zgoła przeobrażonego wewnętrznie postrzegania. „Ikonostas przebija w nim okna, a przez ich szyby widzimy, w każdym razie możemy zobaczyć to, co się za owym murem dzieje- żywych świadków Bożych. Zniszczenie ikon oznacza zamurowanie owych okien. Natomiast wyjęcie szkieł osłabiających duchowe światło dla tych, którzy zdolni są do obcowania z nim bezpośrednio, mówiąc obrazowo, w przeźroczystej próżni- to opanowanie oddychania eterem i życia w świetle chwały Bożej. Gdy to nastąpi, materialny ikonostas nabierze cech świętości wraz z uświęceniem całego obrazu świata tego, z uświęceniem nawet wiary i nadziei, z kontemplowaniem w czystej miłości wiecznej chwały Bożej.” Zatem ikonostas pełni nie tylko funkcję dydaktyczną, lecz ukazuje w przestrzeni tętniącej życiem liturgii- więź między sakramentem i obrazem, przebóstwione Ciało Chrystusa przedstawione na desce ikony. W ten sposób konkluduje myśliciel, „ikonostas nie ukrywa niczego przed wiernymi- żadnej wielkiej tajemnicy…, lecz wskazuje im, na wpół ślepym, tajemnicę sanktuarium, odsłaniając przed nimi, ułomnymi i kalekami, wejście do innego świata, uwięzionym we własnej niemocy i głuchym krzyczy do ucha nowinę o Królestwie niebieskim.”