piątek, 30 lipca 2021

Istnieją takie miejsca do których się powraca z radością i sentymentem. Miejsca w których intensywność wspomnień i przeżyć jest tak silna, iż nie pozwala czasowi wymazać ich z umysłu. Kilkanaście dni temu byłem z rodziną w Toruniu i nie mogłem nie odwiedzić kościoła świętych Janów. To miejsce jest dla mnie szczególne ze względu na mój ulubiony ołtarz świętej Marii Magdaleny. Gotycka rzeźba osadzona w bogatej oprawie barokowego ołtarza. Jako student historii sztuki przy każdej sposobnej chwili nawiedzałem to miejsce, będąc urzeczony tą rzeźbiarską wizją. Anonimowy średniowieczny artysta odsłania los człowieka- kobiety, której historia życia jest tak nabrzmiała iż nie pozostawia współczesnych poszukiwaczy sensacji w stanie stagnacji. Nawet najbardziej grzeszne życie, może zostać rozświetlone spojrzeniem kochającego Boga. Ciało i dusza nakarmione przeobrażającą wszystko miłością, niewidzialnym muśnięciem Ducha. Jakże trafne wydają się w tym miejscu słowa św. Izaaka Syryjczyka: „Ten, kto zobaczył siebie takim jakim jest, jest większy niż ten, kto wskrzesza umarłych.” To rzeźbiarskie przedstawienie wpisuje się w tradycję tzw. gotyckiego stylu pięknego. Miękkość i finezja form, świadczą nie tylko o wyrafinowaniu, ale także o wysokiej klasie artysty. Genezy tego tematu należy szukać w dziele szczególnie inspirującym tradycję ikonograficzną średniowiecza, a była nim Złota Legenda Jakuba z Voragine. Według zachowanego w niej podania nawrócona jawnogrzesznica Maria Magdalena w akcie ekspiacji za grzechy udała się do pustelni w prowansalskim Sainte- Baume, oddając się do końca życia modlitwie i pokucie. Tak bardzo intensywne było jej życie wewnętrzne, iż to co cielesne- grzeszne i naznaczone skomplikowaną przeszłością- zostało oczyszczone, wypalone w postawie wyrzeczenia i miłości. „Miłość zmienia nawet istotę rzeczy”- mawiał św. Jan Chryzostom. Jej miłość stała się czysta i promieniująca siłą dobra. Rozpadły się szaty prostytutki, a jej ciało pokryły piękne i schodzące ku ziemi włosy. Jest w tym jakiś symboliczny wymiar powrotu do stanu edenicznej czystości; niczym nie zmąconego piękna- człowieka przebóstwionego- światłości rajskiej. „Ruch ciała jest głosem duszy.” Wznoszenie się do Boga zaczyna się od zstąpienia w siebie, aby porzucić stan targających duszę i ciało namiętności odpychających od Boga. „Asceza pustyni jest ogromną psychoanalizą, za którą idzie psychozynteza uniwersalnej duszy ludzkiej”- pisał P. Evdokimov. Aniołowie unoszą do góry Świętą, a „ciało śmiertelne” staje się „ciałem zmartwychwstałym” podniesionym ku doskonałej przestrzeni bytowania. „Święte ciało ziemi”- jak poetycko powie D. Mereżkowski. Przesłanie zdaje się być ciągle aktualnym. Potrzebujemy uzewnętrznionego piękna, przeźroczystości materii, którą na powrót dotknęły dłonie Boga. Spojrzenia na ludzką nędzę, przed którą staje wielkość miłosierdzia Boga.