poniedziałek, 20 grudnia 2021

Na zewnątrz rozpoczął się galeriany szał zakupów. Dla dużej części ludzi święta są jakimś wyimaginowanym- „magicznym czasem” którego celem jest nadmuchana do granic możliwości indywidualnie konsumowana przyjemność. Witryny sklepowe i migotliwe reklamy pobudzają apetyt do uczestniczenia w spektaklu próżności. Egzystencjalna i prawdopodobnie religijna pustka zostaje wypełniona przygotowaniami do obżarstwa i prezentomanii- pogańskimi substytutami, stojącymi naprzeciw chrześcijańskiego przeżywania tajemnicy Wcielenia. Pomimo licznych obostrzeń, hipermarkety pękają w szwach, a gospodarka w zawrotnym tempie nadrabia finansowe straty. Wszystko wokół nęci zmysły i opróżnia zawartość portfeli i bankowych kont. „Dzisiaj wielu popada w prezentowy stres. Nie dają prezentów dlatego, że ktoś czegoś potrzebuje albo ucieszy się z prezentu, lecz żeby zrobić dobre wrażenie. Prezenty stały się wzajemnym obowiązkiem. Jesteśmy pod nieustanną presją, by naszym prezentem przewyższyć innych”(A. Grun). Wielu przed świętami obawia się samotności i rezerwuje turystyczne wycieczki w miejsca gdzie będzie można w hotelowych przestrzeniach przespać lub alkoholowo przebalować ten czas i uleczyć się z nostalgii za wspomnieniami z rodzinnego domu. Ekologiczni aktywiści wybudzają się z zimowej hibernacji i ogłupieni jałowymi ideami miłości do stworzenia, stają w obronie zabijanych karpi oraz zwierząt, stanowiących tradycyjne wiktuały na wielu biesiadnych stołach. Reklamy epatują głupiutkimi Mikołajami, krasnalami, elfami i gnomami ciągnącymi wagony z produktami bez których świętowanie wydaje się skazane na porażkę. Jesteśmy uczestnikami komedii wabiącej zmysły i tworzącej alternatywną rzeczywistość dla tej chrześcijańskiej- wolnej od zbędnych gadżetów i utkanej z tęsknoty za Kimś ważniejszym, niż kolorowa i ulotna powierzchowność. Świat staje na głowie, byle tylko nie wspomnieć o Chrystusie który jest sensem tych świąt i międzyludzkich odniesień. Dla wielu z nas to doskonały pretekst, aby wyjść na scenę i odegrać rolę dobrego człowieka „szlachetnej paczki.” Denerwuje mnie jak kultura pieniądza i podskórnie opakowanego egoizmu, próbuje zepsuć Boże Narodzenie. „A światłość w ciemności świeci”(J 1,5). Cała ta zwariowana pogoń za pozornie rozumianym szczęściem i byciem zauważonym, naznaczona jest pandemią, ale również chorobą duszy o której na chwile wielu chce zapomnieć. Pulsuje we mnie jakże ważka myśl Rimbauda: „Czym stanie się świat gdy z niego zejdziesz ? W każdym razie żadnym z obecnych pozorów.” Wydaje się, że w społeczeństwie konsumpcyjnym- rozbujanym do granic możliwości- wartością laicką jest wszystko, co śmierć nie potrafi zniszczyć. Niestety jest to zmurszałe złudzenie. Czas wszystko obraca w pył i ostatecznie otwiera na oścież drzwi śmierci. Tylko chrześcijanie rozumieją ten mechanizm przygodności i potrafią wychylić się ku temu, co ponadczasowe- transcendentne- spowite przezorną mądrością ludzi wiary; nawet jeśli inni nazywają to irracjonalnym głupstwem i religijnym folklorem. Mądrość islamu powie, że „Bóg nie zesłałby chorób, na które nie dałby lekarstwa.” Wcielenie jest świętem ocalenia od pewności siebie, egoizmu, próżnej i wszechwładnej świadomości panowania nad swym życiem. Bóg nie przychodzi, aby nam było sympatycznie i żeby spełnić nasze wygórowane marzenia. On nie przychodzi abyśmy żyli dostatnio i byli wyzwoleni od grasującej pandemii. Tak czy inaczej jesteśmy wydani śmierci i zmartwychwstaniu. Jedynym i najważniejszym celem Jego obecności jest miłość. Przyszedł, aby objawić nam niewyczerpaną miłość swojego Ojca. Bez tej miłości bylibyśmy jedynie larwami czekającymi wiecznie na przeobrażenie. Bez tej miłości bylibyśmy pyłem historii niesionym przez wiatr ku efemeryczności następnego dnia. „W oczach Tego, który nie brzydzi stać się jednym z nas, jesteśmy biednymi grzesznikami, którzy nawet z Bożego Narodzenia, obok radości płynącej z odkupienia, wynoszą nieskończony smutek, że nie są jeszcze chrześcijanami”- pisał P. Mazzolari. Zachowajmy w tych dniach spokój i nie pozwólmy się poddać temu konsumpcyjnemu szaleństwu. „Czas przemienił się z wiecznego upływu w proces, który z milczącą, jednoznaczną konsekwencją zmierza ku całkowicie określonemu kresowi, u którego my i świat staniemy przed odsłoniętym obliczem Boga”(K. Rahner).Wejść w ciszę, którą w najmniej oczekiwanym momencie przeszyje dźwięk anielskiego śpiewu- zwiastującego, że „nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło”(Iz 9,1).