czwartek, 25 sierpnia 2022

Wydaje się, że wszystko podskórnie wrze w tym świecie. Niszczący bieg czasu żłobiący drogę na którą wchodzą jedynie ci, którym powszedniość uwiera. „Czas wyczerpuje, odziera z sił. To z jego powodu wszystko starzeje się, zdąża ku śmierci, zużywa się…”(R. Caillois). Ciągła niepewność o jutro, narzekania i nieustanne niezadowolenie ludzi w różnych niszach życia społecznego. Godzina spędzona w miejscu pracy wydaje się tak frustrującą, że chciałoby się posiąść dar bilokacji. Rzeczywistość na krawędzi lęku i prowizorycznego spokoju, z karykaturalnymi uśmiechami i poczuciem chronicznego zmęczenia. W pewnym momencie odnosisz wrażenie że coś jest wypalone od środka, wyjałowione i pozbawione witalnych sił dających otuchę po zmęczeniu wczorajszego dnia. Przystając z ludźmi narzekającymi na władzę, zarobki i kaprysy pogody- przygniata do ziemi. „Wielu jest takich, którzy panują nad ludźmi i rządzą, ale sami są niewolnikami grzechu i jeńcami swoich namiętności”(św. Tichon Zadoński). Los którego osnową powinna być nadzieja, staje się czymś niepewnym i niewytłumaczalnym w swoim nastaniu. Żyć w świecie w którym próbuje się unaocznić wszystko- nawet wielkie tajemnice ludzkiego wnętrza i odrzeć je z pierwiastka niewytłumaczalności, symboliczności i sakralności. „Doświadczeniem XXI wieku jest utrata wiary na wszystkich poziomach egzystencji- pisał G. Deleuze- począwszy od poziomu induwiduum, po poziom religii czy polityki. Życie bez świętości, bez sprawczej siły politycznej, mającej realny wpływ na rzeczywistość, to właśnie najbardziej prymarne doświadczenie współczesności.” Ponowoczesna utrata wiary we wszystko, a co zatrważające w tajemnicę głęboko skrytą w człowieku. Bezpłodny zamęt tego, co jedynie dzieje się na powierzchni. To w sercu bytu drzemią ukryte źródła- studnie mądrości i pociechy, przy których niegdyś zatrzymywali się Patriarchowie szukając odpowiedzi na dalekosiężne i nie zdolne do udźwignięcia przez umysł pytania. „Istnieje widok wspanialszy niż niebo- wnętrze duszy ludzkiej”- w tym romantycznej sentencji Wiktora Hugo wyraża prawdę o drzemiących wewnątrz człowieka krajobrazach; przestrzeniach których nie sposób oddać tworzywem płochliwego słowa „odbierającego myśli jej czystość i tajemnicę”(L. Lavelle). Tak pojmowana rzeczywistość wyprzedza wszelkie odczucie ulotności, bezsensowności i bezsilności przeciwstawiania się jękliwej prozie życia. Życie duchowe staje się największym bogactwem prostaczków i wędrowców poderwanych do drogi w najmniej oczekiwanym momencie. Biologiczny rytm pędzącej cywilizacji zostaje zapłodniony powiewem zstępującego Ducha. Świat i uprawiający go w pocie czoła człowiek stają się ikoną Boga, wbrew przewrotnej i racjonalnej logice nicości. Spotkanie z Bogiem dokonuje się w karkołomnych sytuacjach i potrafi napełnić światłem stan najbardziej upadłej i buntowniczej ludzkiej natury. Dotknięcie Chrystusa i Effatha człowieka stają się początkiem nowej ontologii- „powtórnym narodzeniem” w którym „wszystko staje się nowe”(2 Kor 5,17). Świat stygmatyzowany reperkusjami wojny, cynizmem zawłaszczających wszystko egoistów, zaczyna na powrót słyszeć szept ukrytych źródeł i śpiew ptaków, zwiastujących powrót do Edenu.