niedziela, 28 sierpnia 2022
Z pewnością bardzo wielu komentatorów tej opowieści zastanawiało się, czy opowieść o dobrym Samarytaninie jest historią wymyśloną, czy może rzeczywistym wydarzeniem podpatrzonym z życia. Na drodze prowadzącej z Jerozolimy do Jerycha mogły wydarzyć się różne sytuacje, równie dramatyczne, co skonstruowana przez Chrystusa przypowieść. Jedną z najstarszych- patrystycznych interpretacji tego tekstu dokonał Orygenes w jednej z homilii: „Człowiekiem, który schodził, jest Adam, Jerozolima to raj, Jerycho to świat; zbójcy to diabeł, kapłan to Prawo, lewita to prorocy, Samarytanin to Chrystus; ranny to nieposłuszeństwo, zwierzę, na które go wsadził, to ciało Chrystusa, gospoda przyjmująca wszystkich chcących wejść do Kościół, dwa denary to Ojciec i Syn, gospodarz to pasterz Kościoła, któremu powierzona została troska o chorego, to iż Samarytanin obiecuje wrócić jest zapowiedzią drugiego przyjścia Zbawiciela.” Również u Klemensa Aleksandryjskiego odnajdujemy intrygujące objaśnienie: „Kimże innym byłby ów bliźni, jak nie samym Zbawicielem ? Albo kto bardziej od niego litował się nad nami, gdy władcy ciemności nieomal o śmierć nas przyprawili, gnębiąc rozlicznymi ranami… Rany te może uleczyć tylko Jezus. On to na zranione nasze dusze wylał wino- krew winnego szczepu Dawida; On przyniósł oliwę- litość serca ojcowskiego- i darzy nią obficie.” W tych najstarszych tropach wiary zawiera się prawda o ludzkości poranionej, grzesznej, na którą wylewa lekarstwo Bożej miłości Chrystus. „Świat to pustynia, na której jest tylko Chrystus, jedyny i prawdziwy skarb. Wszystko inne oprócz Niego- to mrok i cień”- powie św. Tichon Zadoński. Kolejnym i kluczowym aspektem przypowieści jest rzeczywistość podziałów międzyludzkich, przepaści od których nie jest również wolny nasz świat. Pokonujemy codziennie drogę do pracy i spotykamy na niej ludzi, których mijamy obojętnie i bez większych emocji. Mogą być na niej ludzie wykluczeni, bezdomni, uzależnieni, wewnętrznie obumarli, pozbawieni sensu i nadziei. Nie są oni jedynie nachalnymi żebrakami i natrętnymi pijakami- są bezimiennymi braćmi których spojrzenie, zapach i drżący głos kryje świat nieobnażonych dotychczas tragedii. To trudna i wymagająca lekcja miłości i pokory. Udzielałem kiedyś na ulicy pierwszej pomocy człowiekowi który miał rozległy zawał. Byłem bardziej przerażony niż ten człowiek, oddający się w moje ręce z dziecięcą ufnością. Bliźnim jest każdy komu zechcemy poświęcić czas i okazać współczucie. Dla Żydów Samarytanie uchodzili za psy- podludzi których należało omijać szerokim łukiem. Paradoksalnie to właśnie Samarytanin zdał egzamin z człowieczeństwa i stał się ikoną czułego miłosierdzia. Miłość, która potrafi być bezinteresowna i bez rozgłosu. Filozof żydowskiego pochodzenia Levians, twierdził że „etyka jest optyką.” Zobaczyć i wzruszyć się, podjąć wyzwanie i opatrzyć rany. Największą słabością tego świata jest obojętność i święty spokój. Moja wygodna nisza w której jestem głuchy i ślepy na cierpienia innych… To największy grzech naszego świata ! Czyn Samarytanina przewartościowuje wszystko i ma uniwersalny wydźwięk, ponieważ mówi o miłości otrzymanej od nieprzyjaciela. Pozostaje to najtrudniejsze: „Idź i ty czyń podobnie !”