czwartek, 4 sierpnia 2022
Pomimo wakacyjnego odpoczynku ciągle docierają do nas wiadomości o zbrodniach wojennych na Ukrainie. Z pewnością jesteśmy już zmęczeni i przekarmieni tymi obrazami, ale ciągle pomimo dzielącej nas odległości, poruszają wyobraźnię i chwytają za serce. Każda wojna jest paskudna i z człowieczeństwa czyni doświadczalny poligon wyborów. Jej spektrum jest zatrważające i podsyca lęk. Namacalność śmierci bulwersuje i rezonuje postawą wewnętrznego sprzeciwu. Poeta René Char obarczony balastem II Wojny Światowej napisał: „Już tylko oczy są wstanie wydobyć krzyk.” Obok rozdzielającego duszę krzyku, pojawia się wola stawienia oporu złu. Wielu Ukraińców stara się czynić to mężnie- bohatersko i z przekonaniem że to zatrzyma wroga i przyczyni się do rychłego nastania pokoju. „Umiera się za dom. Nie za sprzęty i mury. Umiera się za katedrę. Nie za kamienie. Umiera się za naród. Nie za tłum. Umiera się z miłości do Człowieka, jeśli on jest podstawą Wspólnoty. Umiera się jedynie za to, dlaczego można żyć” (A. Saint-Exupéry). Obok tych którzy każdego dnia z narażeniem życia stają w obronie najważniejszych wartości, są również i tacy, dla których wojna to okazja do ucieczki i tchórzostwa. Dwa dni temu przeszedłem się z rodziną ulicami Szczecina. Na bulwarach grupy młodych mężczyzn (Ukraińców) pijących piwo i śmiejących się w doskonałej atmosferze zabawy. Na plażach pijący wódkę i eksploatujących do granic możliwości polską gościnność. „Są prawdy, które mędrzec wszystkim ludziom mówi… Są takie, które zwierza się przyjaciołom w domu.” Rozumiem, że pomagamy ofiarom wojny i dajemy schronienie kobietom i dzieciom. Ale nie jestem wstanie pojąć obecności tysięcy młodych mężczyzn którzy zamiast walczyć w obronie ojczyzny, na dobre rozkoszują się profitami i możliwościami które im stworzyliśmy w przypływie dobra i solidarności, a jednocześnie łatwego zdezerterowania od spraw najwyższej wagi. Otępiałe zobojętnienie ! Patrzę na takie obrazy i coś się we mnie gotuje. Europa ponosi ogromne koszty tej wojny, a bohaterskość części ukraińskiej młodzieży można zmierzyć ilością wypitych piw i totalnej lekkomyślności. To prawda bolesna o której nie będą wzmiankować media, aby nie podsycać niepotrzebnych nastrojów i napięć. Wyleję trochę goryczy. Drażni mnie mówienie o nas – Polakach jako o braciach Ukraińców. To zbyt wielkie nadużycie. W historii tych dwóch narodów nigdy nie było braterstwa. Szczerze wierzę że ponad nurtami dramatycznej historii pojawia się czas i miejsce na przebaczenie i zabliźnienie ran. Obiektywnie od narodu ukraińskiego doświadczyliśmy wiele zła (Obozy koncentracyjne, ludobójstwo na Wołyniu) - co paradoksalne- za które nigdy nas nie przeproszono. Wbrew ironii prawdy, przebaczyliśmy, choć widma przeszłości ciągle powracają. Dzisiaj odpowiadamy ludzką wrażliwością, gościnnością i chrześcijańskim miłosierdziem; ponieważ tak należy czynić. Czynimy tak ponieważ historia też dla nas nie była łaskawa i też byliśmy nomadami szukającymi azylu. Pragniemy zwyczajnie pokoju i nie chcemy aby „wirus wojny” przeniósł się do nas. To jedyna racjonalna przesłanka tego stanu rzeczy.