czwartek, 6 lipca 2023

 

Czas wakacji sprzyja głębokim, choć niepozbawionym spokojnego tonu rozmyślaniom na tematy związane z naszą współczesnością i kształtem przyszłości w podmuchu tak wielu toczących się spraw. Miotanie człowieka pochłoniętego panoramą gór. Od dwóch lat spoglądamy z perspektywy polskiej w kierunku nieprzewidywalnej w swoich planach Rosji. Wszystko swędzi na powierzchni i nie wiadomo jak zażegnać dziejące się kryzysy. „Nasze klucze do Rosji są zardzewiałe od nowości. Zdążyły zardzewieć, zanim zostały użyte”- pisał niegdyś Wodziński w kontekście twórczości Dostojewskiego i zalegających w kulturze tego kraju, światła i cieni, a nade wszystko mroku- przez który wiele spraw, zdaje się nieostre i poznawczo zatarte. Nasze myślenie o przeciwniku ze wschodu jest nabrzmiałe od stereotypów, a przecież ta rzeczywistość jest niestereotypowa. Oni doskonale wiedzą jaki będzie kolejny krok, jaki kształt powinna przybrać wojna ze światem zachodu. „Nie praca, nie Bóg, nie religia, lecz naga przemoc określa rosyjską „poczwę”- zasadę samookreślania się Rosjan”(P.Nowak). Można patrzeć na tak złożoną rzeczywistość oczami Dymitra Karamazowa z powieści i dostrzegać zakulisowo obrazy spalonych miast i wsi, sczerniałe pnie, przerażone kobiety niosące na ręku płaczące dzieci, czy dłonie starców układające cegły zdewastowanych murów w których utkwiły odłamki bomb. „Dlaczego ludzie są biedni, dlaczego biedny jest dzieciok, dlaczego nagi step, dlaczego nie obejmują się, nie całują, dlaczego nie śpiewają pieśni radosnych…” Dlaczego, powraca niczym mantra, budząc w umyśle obrazy, które cywilizowany świat wypiera i szybko zdusza w zarodku, wyrażając w zderzeniu ze szkłem kamery, współczucie w splocie westchnień pozbawionych smaku. Świat idiotyczny i wywrócony do góry nogami w którym milcząca zaduma wydaje się potężniejsza niż słowa bez pokrycia. Z tymi obrazkami zgrzytają nasze polskie krajobrazy z zadowolonymi z siebie Ukraińcami dla których nasz azyl, stał się domem z którego nawet siłą nie da się już nikogo skłonić do powrotu, ponieważ zachłysnęli się „dobrobytem” zachodu- który lada chwila odbije im się czkawką. Nic już nie jest jak wczoraj, a na pewno jutro będzie inne, niż nasze dzisiaj- konstatacja oczywista, choć warta przypomnienia. „Każdy człowiek jest formą uporu, to znaczy ideą. A ty chciałbyś zaznać smaku idei, usłyszeć jej głos. I zobaczyć jej uśmiech”- szkicował na pożółkniętych stronach notatnika Noica. Europa przeżywa swoje konwulsje, jakby miała się na nowo narodzić lub przedterminowo i embrionalnie skonać. Wszędzie jakieś punkty zapalne, zmęczenie i niezadowolenie. Ulice francuskich miast płoną od rozgoryczenia obywateli i agresywności imigrantów dla których Europa stała się urojoną „ziemią obiecaną.” Ziemia drży pod stopami przechodniów zaglądających w pustkę portfela. Wszystko wymyka się z pod kontroli, a brukselska kuratela zdaje się egzystować w świecie równoległym- jakby na innym biegunie w kompletnej i ociemniałej obojętności. „W krajach Zachodu człowiek również odsprzedaje wolność, ale odsprzedaje ją abstrakcyjnej i niewiele wartej konstytucji. Kawałkowi papieru, który nie gwarantuje mu niczego”(R. Przybylski). Spoglądamy na Rosję z dozą pogardy, diagnozując, iż za lada moment się rozpadnie na jakieś peryferyjne państewka, a jej „car” zamieni dyktaturę w prymat wolności. Miałkie złudzenia, równie komiczne jak zachodnia wolność i szacunek wobec jednostki borykającej się z uwierającym duszę- niepewnym losem i pracą aż do śmierci. To złudzenie się zatrze, jak marny rysunek wykonany na piasku. „Człowiek to istota paradoksalna, sam dla siebie jest zagadką i lęka się rozwiązania zagadki swego istnienia”(P. Evdokimov). Jakże trudno jest polemizować ze majakami świata które są jedynie mizerną próbą scalania czegoś, co już jest utracone i w kategoriach temporalnych wczorajsze. „Albo sens świata i przekreślenie jednostki albo sens dla jednostki z przekreśleniem racjonalności świata”- dylematy znudzonych życiem intelektualistów. Cioranowskie sylogizmy rozgoryczenia przez które przenika wątły płomyk nadziei. „Nigdy dotąd ludzie nie byli do siebie tak podobni i tak wzajemnie obcy- ciągle aktualną zdaje się diagnoza Thibona- I nigdy też nie byli połączeni ze sobą więzami równie sztucznymi i nieludzkimi. Ludzkość przypomina dziś ciało, którego rozpadające się organy podobne są do metalowych nitów.” Czekamy jutra które wychyli się zza oparów absurdu i obojętności. Bóg uczyni kolejny dzień człowiekowi i przedłoży go jako zadanie do zrealizowania. Jaki będzie tego efekt ? Trudno powiedzieć.