niedziela, 23 lipca 2023

 

Kto spożywa moje ciało i krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim… A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”(J 6, 55-69). Dwa kluczowe fragmenty wyjęte z niedzielnej Ewangelii, a dokładnie okruchy katechezy Chrystusa, wygłoszonej do tłumów w Kafarnaum, tuż przed cudem rozmnożenia chlebów i ryb. Pochylam się nad tymi słowami i drży we mnie spostrzeżenie świętego Augustyna, „iż za ciasny jest dom mojej duszy, byś do niego mógł wstąpić.” Niegodność zmieszana z pragnieniem. Grzeszność napotykająca świętość. Wybrakowanie i kruchość z tak wielką potrzebą nasycenia- nakarmienia się Bogiem. „Chleb, który Jezus łamie – pisze św. Ambroży – oznacza w sposób mistyczny słowo Boże, które rozdzielane pomnaża się. On daje nam swoje słowa, które jak chleby, rozmnażają się w naszych ustach, gdy je smakujemy.” W świecie głuchym, autystycznym i skupionym na tym, co dotykalne, a zarazem nihilistyczne- potrzebujemy obecności Tego, który staje się komunią miłości, przenikającą szczeliny naszej roztargnionej duszy. „Posilcie mnie plackami z rodzynek, wzmocnijcie mnie jabłkami, bo chora jestem z miłości”(Pnp 2,5). Kiedy człowiek wymawia słowo, ono natychmiast staje się przeszłością; ulotnością wczorajszego dnia. Natomiast słowo Boga stwarza, uobecnia, uzdrawia, czyni Sakrament- OBECNOŚĆ. Wobec tego Cudu, uginają się kolana, a czoło dotyka posadzki w najbardziej pokornym akcie uniżenia. Chciałbym, aby moja dusza ugięła się pod ciężarem owoców, które z takim pietyzmem wyśpiewywała zakochana dziewczyna z Pieśni nad Pieśniami. Mamroczę pod nosem słowa Symeona Nowego Teologa: „Nie pozwolę, aby cuda te zostały okryte milczeniem.” W liturgii poza szczelnymi ramami czasu i miejsca, dokonuje się dotknięcie i przyjęcie tego, co święte- Boskich Tajemnic Wiary. Wychodzisz z otchłani i wchodzisz w światło, gdzie słowa  ustępują wyobraźni wnętrza: Milczący Wieczernik ! Przebity bok Baranka. Obfitość rzeki życia. Trzaskanie światła w ciemnościach ludzkiego ciała, i ten najbardziej zdumiewający akord - Zmartwychwstanie. „W śmiertelnej czasowości ciała jedna kropla wieczności daje pełnię chwili, w której nasze żyły napełniając się istnieniem”(O. Clement). Bóg przychodzi niepostrzeżenie, poza medialnym szumem świata i jego chorobliwych natręctw. Jedynie spostrzeżony przez niezmącony niczym wzrok dziecka, obłaskawiony oczami starców, trzymających chleb na spracowanych dłoniach i widzących w nim już przedsmak wieczności. „Należę do Ciebie jestem Twoja - lecz kim jestem. Nie pragną znać siebie jak tylko w Twoim świetle które ożywia. Śpiesz się z wyryciem Twojego Oblicza na mojej twarzy. Aby nie znalazła się bezkształtna w Twojej obecności”- wyraża to czułość poetyckiego uniesienia Raissy Maritain. Miłość jest przebudzeniem Oblubienicy Kościoła w której żyłach płynie krew Boga. Wybiegającej na pola, chorej z radości, zbierającej kwiaty, składającej pocałunki ziemi, szukającej Umiłowanego w zakamarkach miejsc, które spowite są łuną szczęścia i śpiewem skowronka.