poniedziałek, 25 listopada 2024

 

Jutro w murach Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Szczecinie, odbędzie się spotkanie wokół napisanej przeze mnie książki pt. „Dłuto Mistrza z Gorj” – poświęconej życiu i twórczości rumuńskiego rzeźbiarza Constantina Brâncuşiego. Jest to próba filozoficznego eseju o barwnym świecie idei, wcielonych w strukturę kamienia, drewna i brązu. W tym miejscu przypomina mi się myśl Guittona: „Mam nadzieję, że jak długo będą istnieć w naszym świecie myśli, które trzeba będzie przekazywać, przetrwa i książka.” Cieszy mnie to, że na rynku wydawniczym jest to jedyna publikacja w języku polskim, nakreślająca sylwetkę artysty i jego wkład w kulturę europejską. Pragnę przywołać fragment książki, będący pewnego rodzaju streszczeniem opowieści o artyście i fascynującej oryginalności jego sztuki: „Rumuński rzemieślnik odkrył przed światem sztuki absolutnie fascynujący język form, który bez wątpienia stanowi punkt odniesienia dla wielu współczesnych nam twórców. Pogłębił dziedzictwo rzeźby o uproszczone i abstrakcyjne elementy, które były wypadkową rumuńskiego folkloru i polifonicznej dziewiczości kształtów. Zrozumiał istotę piękna i potrafił skondensować ją w najprostszych formach… Głębia jego sztuki wyraża się w zaskakującej percepcję perspektywie, w oryginalnym intelekcie i zmysłowości, a także dążeniu do syntezy i symbolicznego postrzegania rzeczywistości. Prosty rumuński chłop, który niczym larwa przepoczwarzył się w barwną istotę wzlatującą ponad przeciętność znudzonej powtarzaniem form sztuki. Twórca, który na trwałe wpisał się w dzieje rumuńskiej i francuskiej kultury… Świat zapamiętał Constantina przez jego rzeźby, których wartość aukcyjna po dziś dzień urasta do gigantycznej rangi i budzi pożądanie coraz to nowych kolekcjonerów i instytucji sztuki. Wpisał się on w plejadę twórców związanych z dwudziestowiecznym Paryżem i Rumunią do której od czasu do czasu powracał na chwilę. W jego dziełach zawiera się niepokojąco piękna wizja człowieka i wieczności do której zmierzanie było skrycie przeżywanym przez niego sensem życia. Artysta w jakiś sposób „zanurzył się w nieskończonym zdumieniu,” aby móc odczuć nieskończoność w sobie - o której z błyskotliwością pisał Eugene Ionesco. Na moment przed śmiercią artysta odkrywa, że cały ten znojny trud pracy „kreśli obraz jego przenikniętej światłem nowego Słońca twarzy”. Twórczość rzeźbiarza wyraża nie tylko ogromny potencjał artystyczny rumuńskiego narodu, ale również jego niespokojnego ducha, kontemplacyjność i tak słabo poznany w naszym środowisku żywioł duszy. Sztuka Mistrza z Gorj dowodzi, że Rumunia jest krajem wielkich osobowości, które jeśli się tylko im pozwoli wychylić ku słońcu, będą jaśnieć na firmamencie historii niewyczerpanym blaskiem.” Wszystkich przyjaciół, znajomych, a nade wszystko moich wytrwałych uczniów – zmierzających wraz ze mną po krainie sztuki – zapraszam serdecznie na to wspólne spotkanie.