niedziela, 3 listopada 2024

 


Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu»…
(  Łk 16,19-31).

W świecie w którym wszystko wydaje się na sprzedaż, tak naprawdę nie ma nic. Dzisiejsza parabola demaskuje ludzką zachłanność i odsłania kulisy społecznej niesprawiedliwości dotykającej każdego okresu historii i uwikłanego w niej człowieka. Chrystus wbrew pojawiającym się opiniom, nie głosi rewolucji ploretariackiej w której to klasa uciskana- będąca na marginesie życia- wstaje z kolan i podnosi protest przeciwko bogatym wyzyskiwaczom. Bóg jest subtelniejszy w swojej mądrości i przenikliwości, niż chcieliby tego zabarwieni socjalizmem teologiczni dyletanci. Istnieją tacy którzy twierdzą, iż „chrześcijaństwa nie interesuje żaden program przemiany świata i nie ma też żadnych propozycji odnośnie reform politycznych i społecznych”(R. Bultmann). Sens przypowieści jest zgoła inny i na pewno nie proklamuje cnoty komunizmu chrześcijańskiego. Ewangelia wsączona w marksizm to utopijnie szatański bunt mas. Przypowieść jest przestrogą przed nadmiernym prymatem „mieć” nad „być.” Człowiek pozbawiony wewnętrznej głębi, staje się istotą niezaspokojoną- tak silnie uwikłaną w destrukcyjnych mechanizmach hedonistycznej egzystencji, pod warstwą której jest przerażająca umysł ciemność. Szatow powiada w Biesach do Mikołaja Stawrogina: „Pan zatracił zdolność rozróżniania dobra i zła…” Bogacz ma zamknięte serce na ludzką tragedię i dlatego duchowo bankrutuje. Oczy ubogich to najpiękniejszy krajobraz jaki przynosi wolność. Nie potrafi dostrzec w swoim obliczu zachłanności i bezduszności. Jego zachłanne dłonie zaciskają pieniądz jako narzędzie dominowania nad innymi. „Czyż nie jesteś łupieżcą, skoro to, co otrzymałeś we władanie, czynisz osobistą twoja własnością ? Czy ten, co obdziera z szat ubranego będzie nazywał się rabusiem, a ten, co nie przyodziewa nagiego, choć może to uczynić, zasługuje na inną nazwę ? Do łaknącego należy chleb, który ty zatrzymujesz; do nagiego szata, którą ty chowasz w skrzyni; do bosego obuwie, które u ciebie pleśnieje; do potrzebującego należą pieniądze, któreś zachował. To ty krzywdzisz tylu, iluś mógł obdarzyć”- nauczał św. Bazyli Wielki. Hałaśliwość i nieprzyzwoitość istnienia bogacza, skutecznie zamyka mu drzwi do wieczności. To perspektywa eschatologiczna wysuwa się na pierwszym miejscu, a potwierdzeniem jej jest postać ubogiego Łazarza, znajdującego ostatecznie swoje miejsce na „łonie Abrahama.” Bierdiajew twierdził, że „człowiek w swoim wymiarze głębi łączy się nie tylko z czasem, ale także z wiecznością. Jeśli człowiek jest całkowicie wrzucony w czas, jeśli nie istnieje w nim nic z wieczności i dla wieczności, to obraz człowieka, osoby, nie może zostać zachowany.” W tym świecie, który marzy tylko o bogactwie, pięknie i młodości, śmierć nadchodzi niezapowiedzianie i ukradkiem, jak przyczajony złodziej pod ukradkiem nocy. Rzeczywistość odwrócona i brak spłaty długu miłości. Bogacz zatopił się w konwulsji śmierci i otchłani, widząc w ułamku sekundy całe swoje paskudne życie. Nie ma już nad nim kontroli. Umiera spragnienia i samotności, zdany na kaprys boskiej sprawiedliwości i miłosierne westchnienie Łazarza.