Obawiam się o ludzi,
którzy żyją w jakieś niepojętej dla mnie umysłowej matni. Erozja
odpowiedzialności za słowa, które się rozsypuje jak kamienie na których można
się wywrócić. Człowiek kompensuje siebie, i w sytuacji konfrontacji i
poniżenia, próbuje za wszelką cenę uzyskać przewagę ( a to już niestety, jest
moment osobistej kompromitacji). Przypominają ludzi opisanych przez Moliera,
którzy „wszystko wiedzą, choć nigdy nie nauczyli się niczego.” Przepuszczają
sforę rozszalałych i zaczepnych słów, po których pozostaje jedynie niesmak
dialogu i wycofanie. Czują się promotorami autorytetów o wątpliwej jakości i
identyfikują się z nim tak silnie, że gotowi są na porzucenie osobistej wolności
w której tak wiele spraw można skonfrontować z prawdą i uczynić czytelnymi dla
innych. To nie jest cywilizacja przeciążenia, lecz implementowanej nieświadomie
głupoty. Nakarmieni papką płynącą z ekranu telewizora, stają aroganccy i
mierzący innych, wytartą miarą swoich urojonych przekonań. Rozszarpują emocje i wylewają łzy nad
staruszkiem cudem uratowanym z hitlerowskiej zagłady Żydów, a nie widzą żadnego
problemu w legalizacji aborcji i funkcjonowaniu podziemia w którym rozrywa się
na kawałki i utylizuje dzieci. Otępiałe zobojętnienie metrykalnych chrześcijan
wobec piekła w którym na oślep już brodzą ! „Współczesne kobiety żądają wolnej
i darmowej aborcji.” Świat przewrotnych myśli i moralności, przy selektywnie
wybieranych i pielęgnowanych skrycie wartościach. „Dziwny sposób budowania
przyszłości – masakrowanie w pierwszych chwilach życia tych, którzy zgodnie z
naturalnym porządkiem rzeczy są powołani do tego, aby w tej przyszłości żyć”
(G. Thibon). Diabolos jest reżyserem
takich postaw i słów, pod płaszczem których jest przygniatająca i odpychająca
niechęć do istnienia. Pustka opakowana tak atrakcyjnie, iż fragmentarycznie
wydaje się czymś dobrym i słusznym na pierwszy rzut oka. Czyż to nie mądrość
Talmudu powie, że „kto ratuje jedno życie – ratuje świat.” Świat to lustro, a w
nim odbija się tak różnorodna mnogość postaw, a te potrafią przerazić człowieka
o trzeźwym umyśle i wrażliwym sercu. Jakże potrzeba ostrości widzenia, aby
uchwycić zakamuflowane i podstępne mechanizmy tego świata; jego zmęczenie,
wyczerpanie i chroniczny wstręt do życia. „Fakt śmierci wyznacza głębię pytania
o sens życia”- twierdził Bierdiajew. Człowiek zawsze powinien być wewnętrznie
wolny, a przez arterie jego duszy powinno przepływać życie i odpowiedzialność
za kształt jutra. Jakże ostrożnie trzeba szafować sądami, a nade wszystko
posiąść spokój, który jest zdolny do przemiany świata i wyrwania go z
przeklętego kręgu śmierci. Zakończę mądrością żydowską, pomimo tego, iż
zostałem w ferworze słów określony „antysemitą.” Rabbi Elimelech był
przygnębiony różnymi troskami które na niego spadły. Wtedy zjawił mu się jego
zmarły nauczyciel i szanowany mędrzec. Rabbi zawołał: „Czemu milczysz, mistrzu,
widząc tyle nieszczęścia ?” Odparł jego Mistrz „widzimy w niebie, że wszystko,
co wam się wydaje złem, jest dziełem łaski.”