niedziela, 9 kwietnia 2017


Mt 21, 1-11
Gdy się zbliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów, mówiąc im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie uwiązaną oślicę i przy niej źrebię. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie…Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. Tłum zaś ogromny słał swe płaszcze na drodze, a inni obcinali gałązki z drzew i słali nimi drogę. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: «Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach!» Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: «Kto to jest?» A tłumy odpowiadały: «To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei».
Niedziela Palmowa rozpoczyna w Kościele najważniejsze dni poprzedzające Paschę Chrystusa. Wchodzimy w święto Oblubienicy-Kościoła, obmytej krwią Baranka i rozpromienionej światłem wydobywającym się z rozpieczętowanego grobu. Dzisiejsza liturgia oddając radość spowitą smutkiem; świętuje triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. Przed naszymi oczami rysuje się scena entuzjastycznego tłumu wymachującego gałązkami palm, wyrażających odnowienie natury i jej mocy odrodzenia. „Gałązka Orfeusza, który poszedł szukać Eurydyki do krainy cieni, gałązka, którą Wergiliusz zabrał ze sobą do piekła, gałąź ze złota, którą Eneasz na rozkaz Sybili zerwał przed podjęciem niebezpiecznej podróży pozagrobowej, są tak samo przedmiotami, które zapewniają im moc powrotu z objęć śmierci w objęcia życia. Wymachiwanie, kołysanie, potrząsanie gałązkami było sposobem uroczystego odprawiania pogrzebu, aby pobudzić duszę do zmartwychwstania lub tego, by przeżyła po śmierci” (J. Roux). Już pierwsi chrześcijanie dostrzegali w Orfeuszu Zwycięskiego Chrystusa zstępującego do otchłani w poszukiwaniu pierwszych rodziców. A męczennicy byli ukazywani z gałązkami palmowymi w dłoniach- niczym atleci ducha, którzy odnieśli zwycięstwo dając świadectwo wiary. Również my przynosimy palmy wyrażając tym samym radość i zamyślenie nad najważniejszymi momentami życia Odkupiciela. W Palestynie na pamiątkę tych wydarzeń po dziś dzień chrześcijanie wchodzą na szczyt Góry Oliwnej, skąd rozpościera się ta sama panorama którą zatrzymało pełne wzruszenia spojrzenie Jezusa. Wiatr tak jak dwa tysiące lat wcześniej wprawia w ruch korony drzew oliwkowych i palmowych, unosząc niczym echo modlitwy przepełnionych nostalgią pątników. Tylko sztuka próbuje dokonać retrospekcji tych ważnych wydarzeń. Na ikonach scenę wjazdu Chrystusa do Świętego Miasta umieszcza się wśród bogatej symboliki. Ikona nie pretenduje do roli faktograficznego przekazu, jest teologią w kolorze- często odsłania to, co trzeba czytać na marginesie Ewangelii. Chrystus na czele orszaku apostołów wychodzi ze szczeliny skalnej i posuwa się ku widzom; po prawej mieszkańcy Jerozolimy oczekują Go przed bramami, poza nimi wznoszą się piętrowe domy miasta. W tle, powyżej lub naprzeciw Chrystusa kłębi się grupa dzieci, które wybiegają lub siedząc na konarach drzew zrywają i kołyszą gałązkami. Na innych wariantach możemy zobaczyć ludzi ścielących na ziemi palmy. Orygenes nazywa dzieci- filozofami, mądrzejszymi od zamkniętych na prawdę faryzeuszów. Dzieci potrafią z wielką świeżością odkryć wielkość tej chwili. Oślica na której wjeżdża Chrystus jest pokorna, tak jak pokorny winien być Kościół dojrzewający w wierze, nadziei i miłości. Twarze ludzi wyrażają radość i niecierpliwy zapał, kontrastujący z poważnym spokojem Zbawiciela. „Na tronie w niebiosach i na osiołku na ziemi noszony jesteś Chryste Boże, aniołów chwałę i śpiew dzieci przyjąłeś, wołających Ciebie: Błogosławiony jesteś, który idziesz wezwać Adama” (Kontakion). Po orszaku i  radośnie wyśpiewanym „Hosanna na wysokościach”, przychodzi moment na wejście w tajemnicę zdrady i Krzyża. O wiele silniej przeszywają serce słowa osamotnionego i doświadczającego agonii- niesprawiedliwie oskarżonego Bogaczłowieka: „Boże Mój, Boże Mój, czemuś mnie opuścił ?” A w kulminacyjnym momencie ukrzyżowana Miłość wykrzyczy z głębin duszy: „Ojcze w Twoje ręce oddaję ducha mojego”. Ofiara Chrystusa realizuje odwieczny zamiar Ojca, aby człowiek w cierpiącej twarzy Chrystusa odkrył miłość. Wyrażają to słowa Cyryla Aleksandryjskiego: „On przyjął zniszczalne ciało, aby zniszczyć w nim moc śmierci i przemienić je w życie… On przyoblekł się w nasze ciało, żeby nas wyzwolić od śmierci”.  W taki sposób miała się wyrazić Boża filantropia. Jezus Chrystus „wyciągnął swoje ręce na drzewie- jak powie św. Hipolit- i rozwinął w ten sposób swoje skrzydła, prawe i lewe, wzywając wszystkich do siebie, którzy w Niego wierzą, i chroniąc ich jak kwoka pisklęta.” Treści dzisiejszej Niedzieli i Wielkiego Tygodnia zapraszają nas do wejścia w Misterium Odkupienia. „Sam Bóg jest pokorny- pisał O.Clement- ponieważ jest miłością, Bóg upokorzył się z miłości”. Miłość którą przynosi nam Chrystus musi wyrwać nas z duchowej bierności, winna stać się centrum naszej egzystencji. Wchodząc w przeżywanie treści Wielkiego Tygodnia, nie mamy być zaspanymi czy znudzonymi widzami, upamiętniającymi coroczny obchód wydarzeń paschalnych; mamy być uczestnikami tych narracji, które przeżywane liturgicznie, pozwolą nam zobaczyć siebie jako człowieka odkupionego.