Mt 21, 1-11
Gdy
się zbliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus
posłał dwóch uczniów, mówiąc im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz
znajdziecie uwiązaną oślicę i przy niej źrebię. Odwiążcie je i przyprowadźcie do
Mnie…Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i
źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. Tłum zaś ogromny
słał swe płaszcze na drodze, a inni obcinali gałązki z drzew i słali nimi
drogę. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno:
«Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!
Hosanna na wysokościach!» Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto,
i pytano: «Kto to jest?» A tłumy odpowiadały: «To jest prorok, Jezus z Nazaretu
w Galilei».
Niedziela Palmowa
rozpoczyna w Kościele najważniejsze dni poprzedzające Paschę Chrystusa.
Wchodzimy w święto Oblubienicy-Kościoła, obmytej krwią Baranka i
rozpromienionej światłem wydobywającym się z rozpieczętowanego grobu. Dzisiejsza
liturgia oddając radość spowitą smutkiem; świętuje triumfalny wjazd Jezusa do
Jerozolimy. Przed naszymi oczami rysuje się scena entuzjastycznego tłumu
wymachującego gałązkami palm, wyrażających odnowienie natury i jej mocy
odrodzenia. „Gałązka Orfeusza, który poszedł szukać Eurydyki do krainy cieni,
gałązka, którą Wergiliusz zabrał ze sobą do piekła, gałąź ze złota, którą
Eneasz na rozkaz Sybili zerwał przed podjęciem niebezpiecznej podróży
pozagrobowej, są tak samo przedmiotami, które zapewniają im moc powrotu z objęć
śmierci w objęcia życia. Wymachiwanie, kołysanie, potrząsanie gałązkami było
sposobem uroczystego odprawiania pogrzebu, aby pobudzić duszę do
zmartwychwstania lub tego, by przeżyła po śmierci” (J. Roux). Już pierwsi
chrześcijanie dostrzegali w Orfeuszu Zwycięskiego Chrystusa zstępującego do
otchłani w poszukiwaniu pierwszych rodziców. A męczennicy byli ukazywani z
gałązkami palmowymi w dłoniach- niczym atleci ducha, którzy odnieśli zwycięstwo
dając świadectwo wiary. Również my przynosimy palmy wyrażając tym samym radość
i zamyślenie nad najważniejszymi momentami życia Odkupiciela. W Palestynie na
pamiątkę tych wydarzeń po dziś dzień chrześcijanie wchodzą na szczyt Góry
Oliwnej, skąd rozpościera się ta sama panorama którą zatrzymało pełne wzruszenia
spojrzenie Jezusa. Wiatr tak jak dwa tysiące lat wcześniej wprawia w ruch
korony drzew oliwkowych i palmowych, unosząc niczym echo modlitwy
przepełnionych nostalgią pątników. Tylko sztuka próbuje dokonać retrospekcji
tych ważnych wydarzeń. Na ikonach scenę wjazdu Chrystusa do Świętego Miasta
umieszcza się wśród bogatej symboliki. Ikona nie pretenduje do roli
faktograficznego przekazu, jest teologią w kolorze- często odsłania to, co
trzeba czytać na marginesie Ewangelii. Chrystus na czele orszaku apostołów
wychodzi ze szczeliny skalnej i posuwa się ku widzom; po prawej mieszkańcy
Jerozolimy oczekują Go przed bramami, poza nimi wznoszą się piętrowe domy
miasta. W tle, powyżej lub naprzeciw Chrystusa kłębi się grupa dzieci, które
wybiegają lub siedząc na konarach drzew zrywają i kołyszą gałązkami. Na innych
wariantach możemy zobaczyć ludzi ścielących na ziemi palmy. Orygenes nazywa
dzieci- filozofami, mądrzejszymi od zamkniętych na prawdę faryzeuszów. Dzieci
potrafią z wielką świeżością odkryć wielkość tej chwili. Oślica na której
wjeżdża Chrystus jest pokorna, tak jak pokorny winien być Kościół dojrzewający
w wierze, nadziei i miłości. Twarze ludzi wyrażają radość i niecierpliwy zapał,
kontrastujący z poważnym spokojem Zbawiciela. „Na tronie w niebiosach i na
osiołku na ziemi noszony jesteś Chryste Boże, aniołów chwałę i śpiew dzieci
przyjąłeś, wołających Ciebie: Błogosławiony jesteś, który idziesz wezwać Adama”
(Kontakion). Po orszaku i radośnie wyśpiewanym „Hosanna na wysokościach”,
przychodzi moment na wejście w tajemnicę zdrady i Krzyża. O wiele silniej
przeszywają serce słowa osamotnionego i doświadczającego agonii-
niesprawiedliwie oskarżonego Bogaczłowieka: „Boże Mój, Boże Mój, czemuś mnie
opuścił ?” A w kulminacyjnym momencie ukrzyżowana Miłość wykrzyczy z głębin
duszy: „Ojcze w Twoje ręce oddaję ducha mojego”. Ofiara Chrystusa realizuje
odwieczny zamiar Ojca, aby człowiek w cierpiącej twarzy Chrystusa odkrył
miłość. Wyrażają to słowa Cyryla Aleksandryjskiego: „On przyjął zniszczalne
ciało, aby zniszczyć w nim moc śmierci i przemienić je w życie… On przyoblekł
się w nasze ciało, żeby nas wyzwolić od śmierci”. W taki sposób miała się wyrazić Boża
filantropia. Jezus Chrystus „wyciągnął swoje ręce na drzewie- jak powie św.
Hipolit- i rozwinął w ten sposób swoje skrzydła, prawe i lewe, wzywając
wszystkich do siebie, którzy w Niego wierzą, i chroniąc ich jak kwoka
pisklęta.” Treści dzisiejszej Niedzieli i Wielkiego Tygodnia zapraszają nas do
wejścia w Misterium Odkupienia. „Sam Bóg jest pokorny- pisał O.Clement-
ponieważ jest miłością, Bóg upokorzył się z miłości”. Miłość którą przynosi nam
Chrystus musi wyrwać nas z duchowej bierności, winna stać się centrum naszej
egzystencji. Wchodząc w przeżywanie treści Wielkiego Tygodnia, nie mamy być
zaspanymi czy znudzonymi widzami, upamiętniającymi coroczny obchód wydarzeń
paschalnych; mamy być uczestnikami tych narracji, które przeżywane
liturgicznie, pozwolą nam zobaczyć siebie jako człowieka odkupionego.