wtorek, 23 listopada 2021

Wśród zgiełku i szaleństw naszej pandemicznej egzystencji, pozostaje margines na twórczy namysł nad drobnymi promykami szczęścia, które przynosi nam wiara. „Tak, życie to rzecz trudna !- czytam u Dostojewskiego- Są w nim chwile, które należy przeżyć w sposób właściwy,
a to jest o wiele ważniejsze niż spóźnienie na spotkanie.” Tak bardzo się śpieszymy i boimy w swojej paraliżującej bezczynności. Pytam za Andre Gide: „Czy ocalenie zależy od usunięcia się w cień ?” Wielu ludzi z powodu namacalności choroby i śmierci, utraciło zdolność do uśmiechu i zdumień pozwalających się wzbijać powyżej trapiącego ich bólu; zwątpienia i podszytego wyrzutem pytania: Dlaczego ? Pośród piętrzących się zewsząd pytań, każdego dnia słońce ukazuje nam przyjście, paruzję, wzejście blasku światła wiekuistego- o czym z taką intensywnością przekonuje nas liturgia. Adwent ze swoją barwną teologią, roztacza w umysłach dzieci Kościoła pełne nadziei przesłanie: Natale solis invicti – Chrystus jest naszym duchowym słońcem ku któremu z tęsknotą spoglądamy. Światło prawdziwe i intensywniejsze niż słońca które zagarniają nasz mętny i rozproszony wzrok. „Obleczenie w słońce można rozumieć jako nadzieję zmartwychwstania”- pisał w Objaśnieniu Apokalipsy Cezary z Arles. Miejsce wschodów i kraina przemienienia w której konglomerat ludzkich obaw zostaje rozświetlony mocą Wcielenia, Zmartwychwstania i Paruzji. Brzmią mi w uszach słowa świętego Pawła: „Teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień”(Rz 13,11). Adwent to przebudzenie, aby nie przegapić świtu. Pomimo rozterek otaczającej nas egzystencji, uobecnia się Jego zbawienie i światło epifanii: „Jesteś pełen światła- potężniejszy niż góry odwieczne. Na widok tego wszyscy głupcy wpadają w zamęt”(Ps 76,5).