wtorek, 8 lutego 2022
Przebywam wśród lwów, które pożerają ludzi. Chyba nie ma mamy już żadnych złudzeń, iż nad pewną częścią Europy ciąży widmo wojny. Ponad dwustu tysięczna armia przy granicy z Ukrainą nie stanowi o działaniach poligonowych, a raczej o przemyślanej strategii politycznej mocarstwa posiadającego wielowiekowe doświadczenie w anektowaniu słabszych państw. Styropianowe sojusze i cały szereg spekulacji przewijające się przez media, oddają coś z przedwojennej atmosfery minionego wieku. U Antoniego Bloom przeczytałem niezwykle osobiste wspomnienie: „Pamiętaj, że to, czy żyjesz, czy nie- nie powinno być ważne ani dla ciebie, ani dla innych. Liczy się tylko to, dla jakich wartości żyjesz, i za co jesteś gotów oddać życie…” Nasi politycy uszczypliwie i chyba w półświadomie prowokują lwa którego ryk sparaliżuje strachem ludzkie społeczności. Utopie „ziemskich rajów” się kończą w momencie gdy ktoś chce poszerzać strefy swoich wpływów i pragnienie przewietrzyć zatęchłe magazyny ze sprzętem wojskowym. Rosja niesie w sobie pragnienie bycia hegemonem Europy- „Trzecim Rzymem,” a dialektyka wojny ma jej w tym skutecznie pomóc. Przypominam sobie jeden z wojennych wierszy Pasternaka, oddający atmosferę narodowej jedności- wspólnotę serc wobec wielkiej sprawy za którą warto rozlać krew: „Milcząc- wśród przemian, co narosły. Pośród lat wojen i zniszczenia. Odnajdywałem rysy Rosji, Jej rysy nie do powtórzenia…” Kiedy słowa przestają mieć moc sprawczą do zaprowadzania pokoju, to w ich miejsce wchodzi duch siły i gwałtu; zwycięstwo barbarzyństwa nad człowieczeństwem; śmierci nad życiem. Wojna to również nastawiony na straty i zyski interes w którym partycypują ludzie na zewnątrz afiszujący się postawą antywojenną. U Tołstoja w Wojnie i pokoju można przeczytać: „Każdy człowiek żyje dla siebie, korzysta ze swobody, aby osiągnąć swe osobiste cele, i całą swą istotą czuje, że w tej chwili może wykonać jakiś czyn albo go nie wykonać; jednak jeśli już go wykona, to ów czyn, dokonany w danym momencie, staje się nieodwracalny, staje się własnością historii, w której ma znaczenie dowolne, lecz z góry określone.” Każda wojna z wielką łatwością usprawiedliwia w ludziach najbardziej podłe postawy: kłamstwo, przemoc, przesuwa perspektywy zła, schodząc do bram piekieł. Bóg pozwala, by wydobyła się na zewnątrz spowita ciemnością, niszcząc wolność człowieka. Wojna chaosu i zezwierzęcenia której najczęstszymi ofiarami są ci, którym odebrano wszystko i osierocono. Historia jest pełna śmierci- jednostkowych i zbiorowych wypełniających trupami okopy i ulice miast- czyniących z niej tak przejmującą i jednocześnie intrygującą poznawczo. „Ciało ziemi, gdzie ludzie się ukrywają jak w łonie matki, jest rozbite, zgwałcone, wstrząsane aż do wymiotów”(A. Sołżenicyn). W tak sugestywnym obrazie wojny, tli się światło nadziei, heroiczny podmuch miłości zdolny ocalić boskość człowieczeństwa. Pomiędzy tymi nagłymi i bezsensownym śmierciami rozciąga się milczenie Boga, Jego niemoc cofnięcia człowiekowi największego daru jakim jest wolność. „Piekło stworzone przez człowieka- rozmyślał W. Hryniewicz- podcina w okrutny sposób korzenie wszelkiej nadziei. Ludzie głęboko wierzący trwają jednak przy przekonaniu, że Bóg był obecny wszędzie tam, gdzie cierpieli ludzie. Nikt z nas nie potrafi wyjaśnić sposobu tej obecności na samym dnie upodlenia i poniżenia ludzkiej godności. Ufamy, ze niepojęty Bóg pozostał milczącym świadkiem ludzkiego cierpienia, współczującym i bliskim człowiekowi.” W Chrystusie dźwigającym swój krzyż na Golgotę, człowiek odkrywa wartość życia i wolności; słyszy rozbrzmiewający przez czas historii- krzyk Hioba przygniecionego cierpieniem, krzyk miłości spraszający Ducha przynoszącego pokój.