niedziela, 27 lutego 2022

Kiedy przybliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał przeciągający tłum, wypytywał się, co to się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się przybliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?» On odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 18,31- 42). Od kilku dni jakaś część naszego świata stała się Jerychem na którego drogach siedzą żebracy i chorzy wołający do Boga o pokój i miłość w ludzkich sercach. Chrystus powie Laktancjusz „wyciągając swoje ręce na krzyżu, rozpostarł skrzydła swe na Wschód i Zachód, by pod nimi wszystkie narody z obu krańców ziemi szły ku pokojowi.” Nieszczęśliwi błagają milcząco o łaskę wzroku dla tych, którzy nie potrafią wyobrazić sobie jeszcze jak wielkim złem jest wojna. Współczucie to zdecydowanie za mało, potrzeba otwartych oczu serca. Wielu boi się uzdrawiającego dotyku Boga, woli kroczyć w ciemności, dotykając cieni własnej duszy. Droga bez sprawnego wzroku, jest stąpaniem po krawędzi urwiska, wyciąganiem odruchowo dłoni przed siebie i udawaniem, że wszystko jest w należytym porządku; choć to jedynie pozory. Nic nie jest w porządku, jest tylko lęk połączony z błądzeniem. Sądzę, że jedną z przeszkód które nie pozwalają nam być naprawdę sobą i odnaleźć własnej drogi, jest to że nie zdajemy sobie sprawy jak dalece jesteśmy ślepi. Gdybyśmy wiedzieli, że jesteśmy ślepi, jakże usilnie szukalibyśmy uzdrowienia ! Prawdopodobnie szukalibyśmy zdrowia, jak ten bezimienny człowiek z Ewangelii. Ale tragedia na tym polega, że nie rozpoznajemy swej ślepoty- zbyt wiele rzeczy narzuca się naszym oczom, abyśmy mogli uświadomić sobie rzeczy niewidzialne, na które właśnie oślepliśmy. Żyjemy w świecie rzeczy, zagarniają naszą uwagę i same się nam zalecają, tak że nie potrzebujemy ich nawet oceniać- po prostu są tu oto, pod ręką, gotowe do użycia. Rzeczy niewidzialne nie zalecają się nam same, nie rzucają się nam w oczy, musimy ich szukać i odkrywać je. Świat zewnętrzny żąda naszej uwagi- Bóg zabiega o nas inaczej. Świat zewnętrzny sam nam się narzuca. Świat wewnętrzny może być odczytany, ale nigdy hałaśliwie nie zwraca na siebie uwagi. Oślepieni światłem rzeczy i rządzą panowania nad innymi, zapominamy, że nie zawiera on tych głębi, które człowiek zdolny jest odkryć. Zderzamy się z wielorakimi rodzajami ślepoty, często będąc w złej kondycji duchowej, tłumaczymy sobie tym samym, zręcznie uspokajając sumienie, że nic złego się nie dzieje- taka chwilowa zaćma. Pisze o tym doświadczeniu św. Grzegorz Wielki: „Kto więc nie zna blasku wiekuistego światła, jest ślepy; jeśli jednak nie wierzy w Odkupiciela, to jest tym który siedzi koło drogi. Ale gdyby miał wiarę i nie dbał o to, aby prosić o otrzymanie wiecznego światła, i nie modlił się, byłby podobny do tego, kto będąc niewidomym siedząc przy drodze, ale wcale nie żebrze. Jeśli zaś wierzy i poznaje ślepotę swego serca, i prosi o odzyskanie światła prawdy, jest jak ten, kto będąc niewidomym żebrze siedząc przy drodze. Kto więc poznaje ciemności swej ślepoty, kto pojmuje, że brak mu wiecznego światła, niech woła z głębi serca, niech woła także głosem ducha: "Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!" Dobrze zwrócić się pokornie do Boga w modlitwie, prosząc o dar zobaczenia siebie w prawdzie. „Uczyń balsam i dotknij oczu naszego serca i ciała, abyśmy- ślepi- nie popadli w zwyczajne błędy ciemności. Oto stopy Twoje obmywamy płaczem, nie odwracaj się od nas upokorzonych. O dobry Jezu, obyśmy nigdy nie odstąpili od Twoich śladów, boś przyszedł pokorny na świat. Wysłuchaj modlitwy za nas wszystkich i usuń z serc ślepotę naszych grzechów, abyśmy widzieli chwałę Twojego oblicza w owej szczęśliwości wiecznego pokoju” (liturgia mozarabska).