wtorek, 21 maja 2024

 

Przecieram oczy ze zdumienia przyglądając się pośpiesznym działaniom naszej władzy w kierunku zmarginalizowania chrześcijaństwa i rzekomym, koniecznie potrzebnym rozdziale Kościoła od Państwa. Celowo dwie rzeczywistości opisałem z dużej litery, wskazując na powagę sprawy i napięcie które takim działaniom towarzyszy. U Mauriaca przeczytałem, iż „religia i polityka czynią z nas aktorów, nieświadomych albo postępujących tak, jakby nie wiedzieli, że grają.” Pomimo zaangażowanej i dobrzej opłacanej pracy wielu środowisk, aby stłumić i zohydzić chrześcijaństwo, każde tak zwane – postępowe działanie -  paradoksalnie przyczynia się umacnianiu ludzi wierzących, konsolidacji wokół Ewangelii i do konfrontacji z wrogimi ideologiami na wielu płaszczyznach życia społecznego, intelektualnego, czy religijnego. Na ateistyczną formułę: „Jeśli Bóg istnieje człowiek nie jest wolny.” Biblia odpowiada: „Jeżeli istnieje człowiek, Bóg nie jest już wolny.” Tak wyartykułowana świadomość musi obudzić pewnego rodzaju radykalizm ochrzczonych. Powiada święty Augustyn: „Albo Złem jest to, czego się boimy, albo Złem jest to, że się boimy.” Poddanie się zastraszeniu to najgorszy ze stanów w jakim się może znaleźć człowiek. Ideologiczne i pełne szaleństwa okrucieństwo, ubrane w kostium zgrabnie przedłożonych słów, mających na celu sfałszowanie sensu czynów jest utopią nowoczesnego społeczeństwa. „Żadne rozumowanie nie może dosięgnąć istoty uczucia religijnego: jest w nim coś takiego, po czym ateiści zawsze prześlizgują się bez zagłębiania się w to”- pisał trafnie Dostojewski. Kiedy chrześcijaństwo jest prześladowane, opluwane i wystawione na satyryczny poklask ogłupiałych i upolitycznionych mas, wtedy budzi się z marazmu; przywdziewa zbroję odwagi przenikniętej wiarą – staje się zaczynem z którego wyrośnie coś na wskroś rewolucyjnego i przemieniającego. Kiedy ktoś zdejmuje świętokradczo ze ściany Krzyż, podnosi się alert: Chrystus wygnany z Europy. Chrystus wygnany z Polski ! Przeklęte problemy powracające wtedy, kiedy bolszewicka filozofia czynu, niczym wirus powraca z otchłani historii, wywracając umysły w imię rzekomej wolności i hedonistycznego upojenia życiem. Nietzscheański bełkot ludzi o sercach opróżnionych ze światła. Radyklane odrzucenie wartości grawitujące wokół pustki, otępiałego zobojętnienia i duchowej śmierci. „Tylko Żyjący – bo On jest jedynym Żyjącym – może uczynić wyłom we wszystkich determinizmach, może przekształcić Nieobecność w Miłość. Nie tylko zmusza człowieka, ale staje się Tchnieniem, które ożywia, nieskończoną przestrzenią jego wolności”(O. Clement). Pomimo kąśliwej i uparcie dążącej do celu propagandy wolnego świata od Boga, chrześcijanie na rogach ulic proklamują nieprzerwane przesłanie: Zbawiciel na Krzyżu jest zwycięskim Kyriosem !