Przecieram oczy ze
zdumienia przyglądając się pośpiesznym działaniom naszej władzy w kierunku
zmarginalizowania chrześcijaństwa i rzekomym, koniecznie potrzebnym rozdziale
Kościoła od Państwa. Celowo dwie rzeczywistości opisałem z dużej litery,
wskazując na powagę sprawy i napięcie które takim działaniom towarzyszy. U
Mauriaca przeczytałem, iż „religia i polityka czynią z nas aktorów,
nieświadomych albo postępujących tak, jakby nie wiedzieli, że grają.” Pomimo
zaangażowanej i dobrzej opłacanej pracy wielu środowisk, aby stłumić i
zohydzić chrześcijaństwo, każde tak zwane – postępowe działanie - paradoksalnie przyczynia się umacnianiu ludzi
wierzących, konsolidacji wokół Ewangelii i do konfrontacji z wrogimi
ideologiami na wielu płaszczyznach życia społecznego, intelektualnego, czy
religijnego. Na ateistyczną formułę: „Jeśli Bóg istnieje człowiek nie jest
wolny.” Biblia odpowiada: „Jeżeli istnieje człowiek, Bóg nie jest już wolny.” Tak
wyartykułowana świadomość musi obudzić pewnego rodzaju radykalizm ochrzczonych.
Powiada święty Augustyn: „Albo Złem jest to, czego się boimy, albo Złem jest
to, że się boimy.” Poddanie się zastraszeniu to najgorszy ze stanów w jakim się
może znaleźć człowiek. Ideologiczne i pełne szaleństwa okrucieństwo, ubrane w
kostium zgrabnie przedłożonych słów, mających na celu sfałszowanie sensu czynów
jest utopią nowoczesnego społeczeństwa. „Żadne rozumowanie nie może dosięgnąć
istoty uczucia religijnego: jest w nim coś takiego, po czym ateiści zawsze
prześlizgują się bez zagłębiania się w to”- pisał trafnie Dostojewski. Kiedy chrześcijaństwo
jest prześladowane, opluwane i wystawione na satyryczny poklask ogłupiałych i
upolitycznionych mas, wtedy budzi się z marazmu; przywdziewa zbroję odwagi
przenikniętej wiarą – staje się zaczynem z którego wyrośnie coś na wskroś
rewolucyjnego i przemieniającego. Kiedy ktoś zdejmuje świętokradczo ze ściany
Krzyż, podnosi się alert: Chrystus wygnany z Europy. Chrystus wygnany z Polski
! Przeklęte problemy powracające wtedy, kiedy bolszewicka filozofia czynu,
niczym wirus powraca z otchłani historii, wywracając umysły w imię rzekomej
wolności i hedonistycznego upojenia życiem. Nietzscheański bełkot ludzi o
sercach opróżnionych ze światła. Radyklane odrzucenie wartości grawitujące
wokół pustki, otępiałego zobojętnienia i duchowej śmierci. „Tylko Żyjący – bo On
jest jedynym Żyjącym – może uczynić wyłom we wszystkich determinizmach, może
przekształcić Nieobecność w Miłość. Nie tylko zmusza człowieka, ale staje się Tchnieniem,
które ożywia, nieskończoną przestrzenią jego wolności”(O. Clement). Pomimo kąśliwej
i uparcie dążącej do celu propagandy wolnego świata od Boga, chrześcijanie na rogach
ulic proklamują nieprzerwane przesłanie: Zbawiciel na Krzyżu jest zwycięskim Kyriosem !