wtorek, 18 czerwca 2024

 

Żadne pytanie nie odzywa się z taką intensywnością i nie rezonuje w posadach duszy, jak to: w co wierzymy ? Pytanie powraca za każdym razem kiedy udręczenie codziennością i natłokiem zdarzeń przekracza amplitudę spokoju i zaburza pewien komfort życia. Pewien poeta powie: „Życie jest zmarszczką uciekających fal.” Tak wiele się dzisiaj mówi o człowieku wykorzenionym, skarłowaciałym, żyjącym wszystkim i w tak wielu obszarach życia aktywnym, a zarazem wewnętrznie wypłukanym – uciekającym od pytań które mogłyby go skonfrontować z wiarą, tak zręcznie omijaną w półsłówkach i wewnętrznych szamotaninach serca. Nieustannie powracający i upajający się konstatacją Najwyższego nadczłowiek Nietzschego. „Czy nie zauważacie, że w  przejawach kultury Europejczyk przekształcił Europę w fabrykę idoli? Prawie każdy przedmiot kultury stał się idolem. Nasza era jest przede wszystkim erą kultu bożków. Żaden inny kontynent nie jest tak przesiąknięty idolami, jak współczesna Europa. Nigdzie indziej rzeczy materialne nie są tak szanowane, nigdzie indziej ludzie nie żyją dla nich tak bardzo, jak w Europie. Jest to kult bożków najgorszego rodzaju, gdyż jest to kult gliny. Powiedz mi, czy człowiek nie czci gliny, kiedy samolubnie kocha swoje ziemskie ciało z gliny i uparcie twierdzi: Jestem ciałem i tylko ciałem?”- rozmyślał nad kondycją kruchego człowieka Justyn Popović. Najłatwiej się przyznawać do religii w chwilach społecznego entuzjazmu, jakiegoś trudno pojętego interesu jednostki. Problem pojawia się wtedy, kiedy wiara staje się wyzwaniem i wymaga radykalnej odpowiedzi w momencie próby, zmarginalizowania, opiłowywania przez ideologie i rzekomą tolerancję, która tak zgrabnie odbiera wolność innym, przy jednoczesnym poszerzaniu poletka nihilizmu, negacji i buntu skierowanego przeciw logice Ewangelii. „Dzieci naszych czasów, jesteście królami na pustyni”- pisał Ch. Bobin. Abstrakcyjna nowoczesność i pustkowie na którym ślepcy grzęzną w zwałach przysypanych piaskiem dróg. „Ewangelia mówi o opętanych, o elementach wichrzycielskich i o przewrotności serca człowieczego. Otchłanie, które odkrywamy są nawiedzane, istnieją tajemne szczeliny, w których potęgi czają się i rządzą nami, jeśli jesteśmy nieświadomi albo nieuważni”(P. Evdokimov). W rzeczywistości gdzie wszystko musi się skalkulować i opłacać, jedynie Bóg jest na ostatnim miejscu, a pytania o Niego – zdają się pozornie niespokojnym i przedawnionym szlochaniem babć w zaciszu wiejskiego kościoła. „Ręka która wykreśla, zapisuje prawdę”(Mistrz Eckhart). Dźwiganie ciężaru Boga jest uciążliwe, a pytanie o Niego wbrew okrutnym diagnozom codzienności, będzie odżywać w blasku nowych wschodów słońca, nieuniknionych pragnień ludzi, wychylonych ku innym horyzontom niż te, które odbierają tlen nadwyrężonej już i tak duszy. Kto zada sobie trud szukania Boga, odnajdzie go nawet w kałuży błota i pomiędzy szorstkimi słowami ludzi którzy z taką łatwością chcieliby umiejscowić chrześcijaństwo w piwnicy niezobaczenia, peryferiach, gdzie Prawda ma zgasnąć w ciemności obłędu i odtrącenia. W poemacie dramatycznym Brand Ibsen pozostawia katechetyczne przesłanie: „Tak was uczono…! Wy tańczycie. Zabawą jest wam życie ! Tańcz, tańcz, nie patrząc w dal: Kiedyś ci będzie żal !” W życiu nie warto iść na skróty. Nie warto poddać się wariactwu ogółu i obłędu. Wbrew zbiorowej hipokryzji, mieć odwagę zatracić się w Tajemnicy, ogarnąć ją wszystkimi władzami intelektu, ogrzać się w świetle i zapłonąć jak płomień świecy; stać się ogniem jak odlegli w czasie anachoreci, których twarze spowijał nimb wieczności. Być najniższym i oplutym pogardliwym śmiechem szyderstwa, a zarazem kimś największym – przyjacielem Boga i obywatelem Nieba !