Żadne
pytanie nie odzywa się z taką intensywnością i nie rezonuje w posadach duszy,
jak to: w co wierzymy ? Pytanie powraca za każdym razem kiedy udręczenie
codziennością i natłokiem zdarzeń przekracza amplitudę spokoju i zaburza pewien
komfort życia. Pewien poeta powie: „Życie jest zmarszczką uciekających fal.” Tak
wiele się dzisiaj mówi o człowieku wykorzenionym, skarłowaciałym, żyjącym
wszystkim i w tak wielu obszarach życia aktywnym, a zarazem wewnętrznie
wypłukanym – uciekającym od pytań które mogłyby go skonfrontować z wiarą, tak
zręcznie omijaną w półsłówkach i wewnętrznych szamotaninach serca. Nieustannie
powracający i upajający się konstatacją Najwyższego nadczłowiek Nietzschego. „Czy
nie zauważacie, że w przejawach kultury
Europejczyk przekształcił Europę w fabrykę idoli? Prawie każdy przedmiot
kultury stał się idolem. Nasza era jest przede wszystkim erą kultu bożków.
Żaden inny kontynent nie jest tak przesiąknięty idolami, jak współczesna
Europa. Nigdzie indziej rzeczy materialne nie są tak szanowane, nigdzie indziej
ludzie nie żyją dla nich tak bardzo, jak w Europie. Jest to kult bożków
najgorszego rodzaju, gdyż jest to kult gliny. Powiedz mi, czy człowiek nie czci
gliny, kiedy samolubnie kocha swoje ziemskie ciało z gliny i uparcie twierdzi:
Jestem ciałem i tylko ciałem?”- rozmyślał nad kondycją kruchego człowieka
Justyn Popović. Najłatwiej się przyznawać do religii w chwilach społecznego
entuzjazmu, jakiegoś trudno pojętego interesu jednostki. Problem pojawia się
wtedy, kiedy wiara staje się wyzwaniem i wymaga radykalnej odpowiedzi w
momencie próby, zmarginalizowania, opiłowywania przez ideologie i rzekomą
tolerancję, która tak zgrabnie odbiera wolność innym, przy jednoczesnym
poszerzaniu poletka nihilizmu, negacji i buntu skierowanego przeciw logice
Ewangelii. „Dzieci naszych czasów, jesteście królami na pustyni”- pisał Ch.
Bobin. Abstrakcyjna nowoczesność i pustkowie na którym ślepcy grzęzną w zwałach
przysypanych piaskiem dróg. „Ewangelia mówi o opętanych, o elementach
wichrzycielskich i o przewrotności serca człowieczego. Otchłanie, które
odkrywamy są nawiedzane, istnieją tajemne szczeliny, w których potęgi czają się
i rządzą nami, jeśli jesteśmy nieświadomi albo nieuważni”(P. Evdokimov). W
rzeczywistości gdzie wszystko musi się skalkulować i opłacać, jedynie Bóg jest
na ostatnim miejscu, a pytania o Niego – zdają się pozornie niespokojnym i
przedawnionym szlochaniem babć w zaciszu wiejskiego kościoła. „Ręka która
wykreśla, zapisuje prawdę”(Mistrz Eckhart). Dźwiganie ciężaru Boga jest
uciążliwe, a pytanie o Niego wbrew okrutnym diagnozom codzienności, będzie
odżywać w blasku nowych wschodów słońca, nieuniknionych pragnień ludzi,
wychylonych ku innym horyzontom niż te, które odbierają tlen nadwyrężonej już i
tak duszy. Kto zada sobie trud szukania Boga, odnajdzie go nawet w kałuży błota
i pomiędzy szorstkimi słowami ludzi którzy z taką łatwością chcieliby
umiejscowić chrześcijaństwo w piwnicy niezobaczenia, peryferiach, gdzie Prawda ma
zgasnąć w ciemności obłędu i odtrącenia. W poemacie dramatycznym Brand Ibsen pozostawia katechetyczne
przesłanie: „Tak was uczono…! Wy tańczycie. Zabawą jest wam życie ! Tańcz,
tańcz, nie patrząc w dal: Kiedyś ci będzie żal !” W życiu nie warto iść na
skróty. Nie warto poddać się wariactwu ogółu i obłędu. Wbrew zbiorowej
hipokryzji, mieć odwagę zatracić się w Tajemnicy, ogarnąć ją wszystkimi
władzami intelektu, ogrzać się w świetle i zapłonąć jak płomień świecy; stać
się ogniem jak odlegli w czasie anachoreci, których twarze spowijał nimb
wieczności. Być najniższym i oplutym pogardliwym śmiechem szyderstwa, a zarazem
kimś największym – przyjacielem Boga i obywatelem Nieba !