Gdy
Jezus przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wybiegli Mu naprzeciw dwaj
opętani, którzy wyszli z grobów, bardzo dzicy, tak że nikt nie mógł przejść tą
drogą. Zaczęli krzyczeć: „Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś
tu przed czasem dręczyć nas?” A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe
duchy prosiły Go: „Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń”. Rzekł
do nich: „Idźcie”. Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła
pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w falach. Pasterze zaś uciekli i
przyszedłszy do miasta rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi.
Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby
odszedł z ich granic (Mt 8, 28- 9,1).
Czytam dzisiejszy epizod Ewangelii
jak rzetelnie podany news. W tym opisie wszystko jest tak nieprawdopodobne i
budzące zainteresowanie, aż nawet trochę tragikomiczne według dzisiejszych
standardów powierzchownego interpretowania rzeczywistości. Wejdźmy w sam środek
tego wydarzenia, wczujmy się w położenie Gadareńczyków. W ich okolicy wydarzyło
się coś tak bardzo zaskakującego. Biegną nad jezioro, wcale nie po to, aby
oddać rekreacji – pływać, opalać się - ale ich wzrok zostaje dotknięty dwiema
zaskakującymi sytuacjami. „Nie istnieje pełne przedstawienie rzeczywistości.
Tylko wybór”( P. Lagerkvist). Dwa kadry zapierające dech w piersi. Z
jednej strony trzoda potopionych świń, które do nich nie należały, a z drugiej
dwóch opętanych ludzi, którzy w jednym momencie stali się normalni- wolni od
irracjonalnych i niebezpiecznych zachowań. Bez wątpienia taka sceneria wyrywa
obserwatorów z bierności i neutralności, budząc wewnętrzne zakłopotanie. A
pośrodku tego wszystkiego stoi Chrystus dotknięty dylematem dokonania wyboru:
trzoda świń lub dwóch potrzebujących uwolnienia ludzi. To gra o los człowieka i
sprawdzian miłości Boga. Bilans jest klarowny- o dwóch ludzi zdrowych na ciele
i duszy więcej, o stado świń mniej. W świetle przesłanek ekonomicznych ta
decyzja to czyste szaleństwo. Człowiek którego te świnie są własnością będzie
klepał biedę do końca życia. „Trzeba jednak zapłacić jakąś cenę za „wyzwolenie”
dwóch ludzi. Chrystus żąda tej zapłaty od Gadareńczyków. Żąda by w swych
sercach uznali, że człowiek jest ważniejszy do świń.” To nie jest prosta
transakcja biznesowa. Przecież świnie to dobra lokata na dobrze zaplanowaną
przyszłość; a tu w grę wchodzą takie straty. Chrystus również od nas żąda
jasnego wyboru. Na jednej szali człowiek. Na drugiej wszystkie zabezpieczenia i
finansowe wentyle bezpieczeństwa. Zgoda na obecność Chrystusa zależy od wahań
tej wagi. Pewnie pomocą w tej refleksji będzie dobrze postawione pytanie. Czy
potrafię postawić drugiego człowieka na pierwszym miejscu ? Przed moimi
sprytnymi kalkulacjami, korzyściami, reputacją, zyskiem, za cenę utraty
przywilejów i doraźnych profitów ? Osobiście boję się takich ludzi którzy
przechodzą przez życie zgodnie z zaprogramowaną nawigacją, którzy w imię
świętego spokoju udają, że nie widzą innych; ponieważ konfrontacja z bliźnim
mogłaby wywołać jakieś zaangażowanie. Chrześcijanin to człowiek dla którego
bliźni jest darem, a „świnie” to tylko sztafaż stanowiący element Bożej
ekonomii zbawienia. „Jakież znaczenie mają łachmany naszych grzechów, jeśli
zdarliśmy je z naszego ciała i stajemy w Twojej obecności nadzy i drżący ? –
pytał Mauriac. Aktualność i przestroga dzisiejszej Ewangelii jest klarowna dla
nas współczesnych. Nie wchodź w przestrzeń Lewiatana w której możesz się
ześwinić, ubrudzić, spodlić w świecie który jest otchłanią demonicznych sił,
opozycją wobec piękna i miłości Boga. „Zło to postrzeganie siebie i świata jako
pozbawionych Boga, czyli pozbawionych miłości i świadomości”(J.Y. Leloup). Puena
może być bolesna dla wolności samostanowienie o sobie. Nie wchodź od
„podziemia”, abyś i ty ze świniami nie spadł do urwiska. Niech dopełnieniem
tego rozważania będą słowa św. Izaaka Syryjczyka: „Ten, kto widzi swój grzech,
jest większy od tego, kto wskrzesza umarłych.”