Myślę, że każdemu
człowiekowi towarzyszy pewnego rodzaju napięcie, czy wahanie pomiędzy wyruszeniem
w drogę, a pozostaniem w miejscu. Stałość i wędrowność, wrośnięcie i nomadyczność,
dwie alternatywy na wszechobecną nudę i zmęczenie banalnością codzienności. Człowiek
jest nostalgią i marzeniem, tęsknotą za miejscem którego nie ma na żadnej z map,
lub zakorzenieniem tak intensywnym – iż niemożliwym do przesadzenia niczym
stary dąb. To nie erynia przypadku, czy przeznaczenia każde nam być w tym
miejscu, czy innym, lecz przepastna kraina wolności w której dokonują się małe
i wielkie wybory na które składa się oddech życia. „Zrozumiałem, że pod zamętem
świata zewnętrznego panuje głęboki porządek wewnętrzny, porządek logiki równie
olśniewający jak kompozycja muzyczna”(S. Márai). Nie uważam, że jestem wpisany
w swoją rolę – zastygły w raz wyuczonej i wyszlifowanej profesji. To byłoby aż
nazbyt nudne i strasznie uwierające. Perypatetyk destylujący fałsz od prawdy,
przechadzający się po peryferiach świata i poszukujący wolności której łyk jest
na wagę złota. Nie chodzi o osobowość zajętą sobą, spoglądającą w siebie i myślącą
siebie. Człowiek jest skazany na sens i wolność. Jakże te dwa słowa tkają chrześcijański
światopogląd ! Oczyszczają go z zabrudzeń i przywierającego historycznie osadu
rozgoryczenia czy buntu. Okno spełnienia i sensu, przeciwstawiam „oknu na Nic” Ciorana.
„Człowiek powinien przyjąć tragedię wolności do samego jej końca. Nic nie może
powstrzymać go na tej drodze, ponieważ sam Bóg chce, aby spełnił swoją wolność
do końca i w tej wolności doszedł do Boskiej pełni”- pisał Bierdiajew w Filozofii wolnego ducha. Układ
okoliczności i pęczniejących w nim wydarzeń przenika strumień wieczności której
uwodzące i migawkowe uwidocznienie, uchwytne jest dla oczu proroków i mistyków,
najczęściej uważanych za wariatów lub odludków naszej sterylnej i
przewrażliwionej na wszystko cywilizacji. „Powołanie człowieka jest proste: budować
świat przeciw światu”- rozmyślał Elzenberg. Teologia nie jest jedynie powierzchowną
projekcją naiwnych złudzeń, lecz uchylaniem zasłony za którą jest ten Inny –
obezwładniający moc słów i spojrzeń. Być może tylko twórcza wyobraźnia potrafi
wychylić się poza granicę tajemnicy i pozwala jej mówić siłą symbolicznego
skojarzenia, okruchach powątpiewania, jąknięcia, fragmentu, czy natychmiastowego
rozbłysku w otchłani duszy.