Z
rana rzęsisty deszcz i długo wyczekiwany chłód po dniach stagnacji i duchoty.
Wiatr smaga oknem i daje o sobie znać lekko rycząc. Chmury odsłaniają delikatne
mgnienie słońca powoli wychodzącego z ukrycia. Wszystko jest oczekiwaniem,
plastycznością chwili, kolejnym dniem stworzenia i przebudzenia w Życiu.
Pierwsza myśl która się rodzi w sekundzie tej impresji to udać w drogę,
zainicjować podróż, zarejestrować zaropiałym okiem świat z innej zupełnie perspektywy.
Dla człowieka wielkomiejskiego kontakt z przyrodą jest terapeutyczny i zbawienny.
To nie tylko wytchnienie i higiena umysłu, lecz dotykanie miejsc które potrafią
powiedzieć więcej niż najlepiej napisana książka. To już nie wiedza, ale
przeżycie którego cząstka jeśli nie całość, pozostaje na długi czas w depozycie
pamięci. Zewnętrzność potrafi odsłonić człowieka wnętrza, wydobyć go z
podziemia. „Jest we mnie, widzę to dobrze, ktoś, kogo nie znam”( J. Green).
Poznanie siebie w drodze ku przygodzie której się nie planuje, a inicjuje bez
uprzednio skalkulowanych kosztów. To zapomnienie i unik od nudy, która jak
sugerował Heidegger – „pokrywa rzeczy, pokrywa ludzi, i wraz z nimi pokrywa nas
samych- sprawiając, że wszystko to po równi staje się nam osobliwie obojętne.” Wyjść
jak Patriarchowie w poszukiwaniu studni przy których można słuchać i pić –
nadstawiać ucha i rozwierać usta na wodę której smak zapowiada już kres. W
kulturze prawosławnej istnieje takie określenie jak strannik, czyli
błogosławiony wędrowiec. Być jak bieguni, czy jurodiwi będąc dla świata
wyrzutem, dowcipem, ironią, drogowskazem ku sprawom ważkim. Wdrapywać się jak
Prorocy na szczyty, aby z nich widzieć dalej i głębiej. Ponoć każdy posiada
swoją własną mapę świata, którą nieustannie uzupełnia coraz to nowymi
spostrzeżeniami, odnotowanymi na jej pożółkłych marginaliach i łatanych
stronach. Udajesz się w drogę, aby wyjść z tłumu – polis – obezwładniającej siły masy, i napierającej napierając zewsząd ze swoją skomplikowaną
historią i problemami których ciężar jest narzucająco nieznośny. Należy od tego
odpocząć i poddać się upojnemu wytchnieniu. Udać się na grzbiet horyzontu, aby
zobaczyć wzrost najmniejszego źdźbła trawy tańczącego przy akompaniamencie
wichru. Dostrzec fragment i zwrócić się ku innym widnokręgom, gdzie dzieje się
coś absolutnie innego – ważnego i nie możliwego w retrospekcji. Uciec od świata
sterylnego, fotogenicznego w którym ludzie wydają się plastikowi, nieustannie
pozujący do zdjęcia; do pokazania siebie zretuszowanym i innym niż się jest w
rzeczywistości. Przywdziewanie masek ! To fragment naszej ponurej i ciągle
spinającej się cywilizacji. „Ale ludzie – dojrzali, a dorośli ludzie – nie
przestawali oszukiwać i męczyć samych i innych. Ludzie uważali że święty i
ważny jest nie ten poranek, nie to piękno świata Bożego, dane dla szczęścia
wszystkich istot – piękno, które usposabia do pokoju, zgody i miłości, ale
święte i ważne jest to, co oni sami wymyślili, żeby panować jedni nad drugimi”
– czytam na pierwszej stronie Zmartwychwstania
Tołstoja. Rozczarowujące ciśnienie na efemeryczną nieśmiertelność,
zasklepione w pokusie ziemskiego bytowania. Przejść na drugą stronę i zobaczyć
rzeczywistość w zgoła innej konwencji. Być sobą w prozaiczności istnienia, choć
wychylonym ku Tajemnicy. „Rządzi tu perspektywa serca, które rysuje to, czego
nie ma, aby lepiej dostrzec to, co jest”(Ch. Bobin). Krajobraz na który
patrzysz sam nasuwa tematy które skreśla zastygła dłoń na kartce notatnika. Zamaszyste
pociągnięcia pędzlem największego Artysty. Akwarelowe i nieregularne plamy
składające się na gwasz którego jestem zaledwie dostrzegalną plamką. Dostrzegasz
barwy i chłoniesz zapachy których nie zdołasz wyodrębnić, ponieważ wszystkie
razem tworzą przedsmak Raju. Wszystko ma wymiar teofaniczny, a historia
dziejąca się obok, zdaje się niedorzeczną, wobec powtarzalności cudu poza
klamrami czasu. Wbrew pesymizmowi Heraklita, podążając można dotrzeć do granic
duszy. Każdą wędrówkę rozpoczynam od modlitwy: „O Zbawicielu ! Ty, który z
Łukaszem i Kleofasem podróżowałeś do Emaus, podróżuj z Twym sługą, który teraz
wyrusza w drogę i wybaw go od wszelkiego zła.”