środa, 11 września 2024

 

Ziemia urodzajna stała się pustynią (Jr 4,26). Żyjemy w czasach, kiedy ludzie przekroczyli tak wiele granic i objęli wzrokiem mnogość rozrzuconych odlegle od siebie horyzontów. Ulepieni z pierwiastków Raju, pytając nieprzerwanie – szukamy celu i sensu. Człowiek na progu jutra z łatwością postrzega i opisuje świat, który jeszcze tak niedawno był tajemnicą dla podróżników pokonujących równik i wyznaczających coraz to nowe cele na mapie. W biegu dni, nie musi budować statków, aby marzyć o naoczności i dotarciu na drugi brzeg świata. Wystarczy szybka decyzja o rezerwacji lotu sprawia, iż można dotrzeć tanio i szybko ku miejscu naszego podekscytowania i ciekawości. Potrafimy obserwować spadające meteory i uciekające galaktyki, rozbijając się o pytania nierozstrzygalne i podrywające dla istoty, próbującej się wyrwać paraliżującej ulotności czasu, lękowi przed zapomnieniem, czy unicestwieniem. Wiemy o istnieniu czarnych dziur i oceanicznych rowów których głębia odzwierciedla pustkę i chłód otchłani. „Światło i ciemność, życie i śmierć, prawe i lewe są braćmi; nie można oddzielić od siebie” – czytam w starożytnym tekście z Nag- Hammadi. Wszystko przenika tajemnica do której trzeba się przybliżać z pokorą mędrca któremu Bóg zawiązał na chwilę oczy i zapchał uszy słomą. Tak mocno zbrataliśmy się ze światem który nas otacza, że przegapiliśmy i porzuciliśmy trud oswajania się z nieskończonością – wiecznością, gdzie Obecność z za kulis przygląda się nam z dozą niewyrażalnego współczucia i grymasu. Przywykliśmy do naszych topografii i przestaliśmy nasłuchiwać ciszy. Osiadli w wygodnej niszy którą się opuszcza tylko na chwilę, kontrolując każdy ułamek szczelnie umeblowanej i pozornie bezpiecznej rzeczywistości. To nam wystarczy do szczęścia, a podróże galaktyczne i przetrawione światłem niewiadomej przestrzenie, pozostawiamy obłąkanym, samotniczym fantastom dla których glob jest za ciasny i chcieliby go poszerzyć o kolejny podbój czegoś nieodkrytego. Zajęci sobą i banalnością codziennych rytuałów, nie chcemy zgłębiać teologii – słyszeć o bezmiarze, poruszeniu duszy, zapachu Raju i szczęściu o którym pisali uwiedzeni miłością szaleńcy zakochani w Bogu. „Jeżeli świat staje przed człowiekiem jako objawienie Boga, zadaniem człowieka jest twórcze rozszyfrowanie tego objawienia, uczynienie ontologicznego wielbienia Boga przez rzeczy wielbieniem świadomym”(O. Clement). Być może potrzebujemy odwróconej perspektywy – jak w sztuce ikony- aby za zasłony dostrzec więcej, w nadmiarze obdarowania i ostatecznego spotkania. „Każdy z nas jest punktem, w którym zbiegają się wieczność i bezmiar – pisał odlegle w Dzienniku intymnym Unamuno – Wszystkie rzeczy są ze sobą połączone i wzajemnie na siebie oddziałują w sposób bezpośredni lub pośredni… Każde zjawisko jest skutkiem całego życia wszechświata, skutkiem jednej Przyczyny.” Pod naporem konieczności i tak trzeba będzie przejść przez próg, uchylić szczelinę drzwi, ponieważ ciekawość pokona obojętność i batalię serca z rozumem. Prawosławie naucza, że zbawienie jest kosmiczne i dotyka mocą przemienia każdego bytu – od źdźbła trawy, po skamieniała strukturę innych planet i gwiazd. „Oto czynię wszystko nowe… Ja jestem Alfa i Omega, Początek i Koniec”(Ap 21,5-6). Ostateczne przebóstwienie człowieka i świata – finalny akord metahistorii.