A
oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego
mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?»… Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz
być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał
skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» Gdy młodzieniec usłyszał te
słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Jezus zaś powiedział
do swoich uczniów: «Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do
królestwa niebieskiego…(Mt 19,16-26).
Mając ponad dwadzieścia
lat człowiek kpi sobie i naigrywa się ze słów, że coś musi zrobić, zmienić,
przewartościować. Przy zasobności portfela i konta, wszystko jest chwilą
pochwyconego w ekscytacji szczęścia. Młodość potrafi karmić się złudzeniami i
poddaje się szybko wyczerpującemu zużyciu. Jest się przekonanym o wieczności
ciała i wszystko jest podporządkowane temu iluzorycznemu przeświadczeniu. Zło
uzewnętrznia się w miejscach pięknych i niespodziewanie obezwładnia. W
pulsującym życiu miasta odkrywa uciechy które zagłuszą każde wewnętrzne
poruszenie duszy, znieczulą to, co potrafi uchwycić przenikliwe spojrzenie
Chrystusa. Mistrz w tej przejmującej rozmowie, nie karze młodzieńcowi narzucić
sobie ubóstwa i poślubić „pani biedy.” Daje mu szansę spojrzenia z innej
perspektywy – z pozycji kogoś kto jest wolny i pozbawiony jakichkolwiek
zabezpieczeń. „Rządzi tu perspektywa serca, które rysuje to, czego nie ma, aby
lepiej dostrzec to, co jest.” Nasz świat stał targowiskiem próżności, a
człowiek w nim zakorzeniony marionetką zaślepioną tragiczną parodią posiadania
i kolekcjonowania przyjemności. Pod powierzchnią bogactwa kryje się pułapka,
zasysająca umysł i wolę, przepaść do której wpadasz i nie możesz już o własnych
siłach się wydostać. Według św. Bazylego Wielkiego „grzech jest brzemieniem
który ciągnie duszę do piekła.” Zachłanna rzeczywistość obrzydliwie bogatych
ludzi z tabloidów, gdzie po pozorami maksymalnie konsumowanych przyjemności,
kryje się piekło samotności, niezrozumienia i balansowanie na krawędzie życia i
śmierci. Luksus, największa pułapka naszej zagmatwanej egzystencji. W oparach adrenaliny
stymulowanej alkoholem, narkotykami i seksem, można spłynąć do rynsztoku.
„Życie zwrócone ku pieniądzom jest śmiercią”(A. Camus). Można się w tym zagubić
i zatracić, ześwinić jak inny młodzieniec z przypowieści o marnotrawnym synu. Wbrew
logice zachłanności, bankrutując można zyskać więcej. „Na wszystko, co jest na
świecie, patrz jak na znikający cień i do niczego się nie przywiązuj, niczego
nie uważaj za wielkie i w niczym nie pokładaj nadziei”- pouczał św. Jan z
Kronsztadzki. Człowiek wywodzący się ze środowiska posiadaczy marzy o czymś
więcej. Pomimo posiadania tak wiele, odczuwa niedosyt i rozczarowanie sobą.
Pyta się swojego serca, miota się wewnętrznie i szuka natychmiastowego remedium
na ten stan rzeczy. Nikt za niego życia nie przeżyje. Ten kto jest zdolny do
rezygnacji z czegoś, potrafi być przyjacielem Boga i „biednym bratem
wszystkich.” Zaczyna rozumieć ból i łzy świata, kruchość i głód – bezdomność
tych którzy urodzili się poza wystawnie umeblowanym życiem. W oczach
odtrąconych i zmarginalizowanych jest blik Raju. Nie był wstanie zrozumieć i udźwignąć
przynaglenia Chrystusa. Odszedł zasmucony. „Tylko ten jest prawdziwie samotny,
kto obcy jest samemu sobie”(I. Brianczaninow). Odszedł zrezygnowany i smutny !
Rzeczywistość ludzka oszalała od pokusy posiadania i konsumowania. Niech mądrym
przesłaniem będą dla nas słowa św. Augustyna: „Dobra tymczasowe satysfakcjonują
jedynie tych, którzy nigdy nie zaznali nawet pragnienia dóbr wiecznych.”