Dlatego
nie bądźcie bezmyślni, ale starajcie się zrozumieć, co jest wolą Bożą
(Ef 5,17). Nie chcę być posłusznym nawykowi życia i przyzwyczajeniom które
utrwalone i powtarzane rzekomo dają poczucie stabilności; wzmacniając pewność
siebie w kontekście zaskakujących z ukrycia prób, czy poderwanych niczym
gwałtowny wicher wyzwań. Człowiek naszego wieku chciałby tak wiele rzeczy mieć
pod kontrolą, będąc przekonanym, iż to pozwoli mu bezkolizyjnie przebrnąć przez
najtrudniejsze sytuacje życia. Turbulencje są nieuchronne, a kąciki oczu nie da się wypchać lepiszczem z obawy przed nagle spulchniającym
ziemie deszczem łez. Prawda o tych bezpiecznikach okazuje się nachalnie
brutalna – nie możemy przewidzieć wielu rzeczy które mogą się pojawić za
chwilę, potrafiąc zburzyć schematy i skorygować skrupulatnie zapisany
scenariusz jutra. Przestałem naiwnie dowierzać teraźniejszości. „Nie
przywiązanej nie odwiążesz łodzi. Cienia w futrzanych butach nie usłyszysz. W
gęstwinie życia nie przemożesz strachu”- czytam w poezji Mandelsztama. Jakże
szybko można popaść w nieuchronność myśli i odrętwienie; bezwład sił które
przed momentem nakręcały do działania, a teraz się wyczerpały. „Nie ufajmy
porażce, bo to byłaby nostalgia za sukcesem”- twierdził słusznie Blanchot.
Wszystko zatem zdaje się zmaganiem, próbą, odbijaniem od przygniatających duszę
spraw i kurczowym uczepianiem nadziei w momentach które zdają się wydane
objęciom porażki. Po zwiotczeniu sił przychodzi moment powstania z ziemi,
przebudzonej tęsknocie, wychyleniu ku przyszłości skąpanej w wątłej strudze
światła. „W taki ranek – pewno przestanie się smutno oglądać do tyłu, ale ruszy
przed siebie w stronę wstającego dnia, zamaszyście, w podskokach, pogwizdując.
I nie będzie tu ostatniego skłamania ale prawdziwy początek drogi”(J.M.
Maulpoix). Czasami trzeba udać na obrzeża i ominąć centrum, aby spotkać się ze
sobą, poznać siebie i zrozumieć siebie. Peryferia to przestrzeń inna – zmienna
i budząca uprzednio ustaloną trasę; zaskakująca nowość istnienia ! Być może
trzeba wykonać ruch okrężny, aby znaleźć się w miejscu jako ktoś zupełnie już
inny i przekonany o słuszności swoich słów i idei, pragnień oraz powziętych
działań i trzeźwo oszacowanych planów. Według Pascala nasze myśli są zawsze
zajęte przeszłością i przyszłością, a rzadko i bezwładnie myślimy o teraźniejszości. Nigdy zatem
nie żyjemy, lecz wciąż mamy nadzieję żyć. Trzeba zatem wyzwolić się z tego
paskudnego niedowierzania sobie i własnym możliwościom, skrytym pod powłoką
wystraszonej wyzwaniami istoty. Na białym płótnie świata Bóg maluje rozwidlone
drogi i daje wskazówki jak się nie zgubić. Pewien rabin z Opowieści chasydów Bubera, powiedział: „Chciałbym urodzić się
powtórnie jako krowa, aby każdy mógł przyjść z rana i wydoić trochę mleka,
którym by się pokrzepił, zanim rozpocznie służbę Bożą.”