czwartek, 12 grudnia 2024

 

Kto patrzy wyostrzonym okiem, dostrzega więcej niż przeciętny przechodzień, weryfikujący swoją wiedzę na podstawie upodobanego przez siebie programu informacyjnego, czy natarczywych newsów zapychających pamięć telefonu; nachalnie dyszącego przerywanym sygnałem maltretującego umysł komunikatu. Istnieją ludzie dla których obejrzenie serwisu informacyjnego, tej czy innej stacji telewizyjnej, jest porównywalne z dobrze spełnioną powinnością obywatelską. Jeszcze inni przytuleni do ekranu telefonu w podróży do pracy, odczytują papkę informacji z internetowego portalu. To codzienny rytuał, wpisany w harmonogram cotygodniowego procesu poznawczego, dawkowanego niczym podtrzymująca funkcje życiowe kroplówka. Myślący człowiek to ktoś, kto twórczo i krytycznie weryfikuje dane, docierające do niego z różnych - a niekiedy peryferyjnych miejsc - bo takie wydają się najbardziej obiektywne i niezmącone palcem ideologicznych reżyserów, czy manipulatorów pracujących gorączkowo nad ukształtowaniem człowieka spolegliwego i intelektualnie biernego. „Im mniejszy fragment, tym lepsze wyobrażenie całości”- to starożytny zapisek ze strzępka pergaminu odnalezionego w Faras. Człowiek jest zamknięty w tak wielkiej bańce informacyjnej, iż potrzebuje coraz to sprawniejszych narzędzi selekcjonujących wiedzę; sita przez które przeleci szlam i osad, osiadając jak najdalej od umiejscowionej prawdy. McLuhan zauważył: „Kiedy informacja podróżuje z szybkością elektryczności, świat tendencji i plotek staje się światem rzeczywistym.” Nienawidzę świata w którym kłamstwo i kolportowana plotka, staje się planktonem zapychającym minimum informacyjne zabieganych i znerwicowanych mas. Wszystko jest tak pokrętnie i umiejętnie przewartościowane. Zwodniczy amalgamat prozaicznej egzystencji: dobro jest zgorszeniem; dziewictwo to wyświechtany frazes średniowiecznej moralności; religia to przeżytek staruszek i słabeuszy nie potrafiących się dostosować do postępu i wulgarnego uprzedmiotowienia wszystkiego; dziecko w łonie matki to tylko płód czekający na wyskrobanie; piękno sparaliżowane i przygniecione przez brzydotę; sztuka milczenia kontra krzyk i kakofonią głupoty; człowiek ducha przeciwstawiony komuś obsesyjnie skupionego ma materii uwikłanej w czas. Można mnożyć tych odchyleń od normy w nieskończoność, konstatować anomalie i poronienia naszej cywilizacji, demistyfikować i szukać antidotum na ten stan rzeczy. „Myśl mam teraz pochłoniętą tworzeniem wizji świata, gdzie człowiek okazałby się kluczem do jego zrozumienia, a nie jaką anomalią”- odnotował te słowa bez mała wiek temu Teilhard de Chardin. To spostrzeżenie wydaje się takie dzisiejsze, ponieważ przenika je dojmująca troska o człowieka który jeśli tylko chce i zdoła, może przekroczyć siebie i otaczający go świat absurdu, niedopowiedzenia, nonsensu, czy moralnego wyjałowienia. Być może przemianę tego świata trzeba zacząć od ewangelicznego zaczynu i życia na najwyższym poziomie świadomości i intensywności. Być może świeżość wiary jest lekarstwem na dezinformację, obłąkanie i paroksystyczne ucieczki w hedonizm, pieniądz, indywidualizm i tęczową utopię w sferze płci. Kończę optymistyczną prognozą francuskiego pisarza: „Od życia wiecznego dzieli nas tylko przegroda cieńsza niż ruchoma zasłona z gałęzi płaczącej wierzby.”