Kto patrzy wyostrzonym
okiem, dostrzega więcej niż przeciętny przechodzień, weryfikujący swoją wiedzę
na podstawie upodobanego przez siebie programu informacyjnego, czy natarczywych
newsów zapychających pamięć telefonu; nachalnie dyszącego przerywanym sygnałem maltretującego
umysł komunikatu. Istnieją ludzie dla których obejrzenie serwisu informacyjnego,
tej czy innej stacji telewizyjnej, jest porównywalne z dobrze spełnioną
powinnością obywatelską. Jeszcze inni przytuleni do ekranu telefonu w podróży
do pracy, odczytują papkę informacji z internetowego portalu. To codzienny
rytuał, wpisany w harmonogram cotygodniowego procesu poznawczego, dawkowanego
niczym podtrzymująca funkcje życiowe kroplówka. Myślący człowiek to ktoś, kto twórczo
i krytycznie weryfikuje dane, docierające do niego z różnych - a niekiedy
peryferyjnych miejsc - bo takie wydają się najbardziej obiektywne i niezmącone
palcem ideologicznych reżyserów, czy manipulatorów pracujących gorączkowo nad
ukształtowaniem człowieka spolegliwego i intelektualnie biernego. „Im mniejszy
fragment, tym lepsze wyobrażenie całości”- to starożytny zapisek ze strzępka
pergaminu odnalezionego w Faras. Człowiek jest zamknięty w tak wielkiej bańce
informacyjnej, iż potrzebuje coraz to sprawniejszych narzędzi selekcjonujących
wiedzę; sita przez które przeleci szlam i osad, osiadając jak najdalej od umiejscowionej
prawdy. McLuhan zauważył: „Kiedy informacja podróżuje z szybkością elektryczności,
świat tendencji i plotek staje się światem rzeczywistym.” Nienawidzę świata w
którym kłamstwo i kolportowana plotka, staje się planktonem zapychającym minimum
informacyjne zabieganych i znerwicowanych mas. Wszystko jest tak pokrętnie i umiejętnie
przewartościowane. Zwodniczy amalgamat prozaicznej egzystencji: dobro jest
zgorszeniem; dziewictwo to wyświechtany frazes średniowiecznej moralności;
religia to przeżytek staruszek i słabeuszy nie potrafiących się dostosować do
postępu i wulgarnego uprzedmiotowienia wszystkiego; dziecko w łonie matki to
tylko płód czekający na wyskrobanie; piękno sparaliżowane i przygniecione przez
brzydotę; sztuka milczenia kontra krzyk i kakofonią głupoty; człowiek ducha
przeciwstawiony komuś obsesyjnie skupionego ma materii uwikłanej w czas. Można
mnożyć tych odchyleń od normy w nieskończoność, konstatować anomalie i
poronienia naszej cywilizacji, demistyfikować i szukać antidotum na ten stan
rzeczy. „Myśl mam teraz pochłoniętą tworzeniem wizji świata, gdzie człowiek
okazałby się kluczem do jego zrozumienia, a nie jaką anomalią”- odnotował te słowa
bez mała wiek temu Teilhard de Chardin. To spostrzeżenie wydaje się takie
dzisiejsze, ponieważ przenika je dojmująca troska o człowieka który jeśli tylko
chce i zdoła, może przekroczyć siebie i otaczający go świat absurdu, niedopowiedzenia,
nonsensu, czy moralnego wyjałowienia. Być może przemianę tego świata trzeba
zacząć od ewangelicznego zaczynu i życia na najwyższym poziomie świadomości i intensywności.
Być może świeżość wiary jest lekarstwem na dezinformację, obłąkanie i paroksystyczne
ucieczki w hedonizm, pieniądz, indywidualizm i tęczową utopię w sferze płci. Kończę
optymistyczną prognozą francuskiego pisarza: „Od życia wiecznego dzieli nas
tylko przegroda cieńsza niż ruchoma zasłona z gałęzi płaczącej wierzby.”