Mogiła…
czy wiecie, że jej sens zwycięży cywilizację ? Zaczynam
od sondującego umysł pytania Gogola. Bulwersująca sugestia potrafiąca sparaliżować
na moment, aby uchwycić zupełnie inną perspektywę. Miejsce w którym wszyscy są
dotknięci muśnięciem śmierci, wydobywa nas terapeutycznie od kłębowiska sprzeczności.
Miejscem gdzie można jeszcze uchwycić ciszę – pejzaż bez zbędnego balastu słów.
Jeszcze nie splantowane i ciągle narzucające się oczom przechodniów – wbrew logice
nowoczesnej i „przyjaznej” życiu urbanizacji. W sercu i na peryferiach miasta cmentarz,
jest on oazą spokoju, zatrzymania i refleksji. „Cisza jest tajemnicą przyszłego
świata”- twierdził św. Izaak Syryjczyk. Wchodzisz ze zgiełku w przestrzeń którą
spowija sen tych, których jedynym zajęciem jest oczekiwanie na przebudzenie. Błogosławiony
bezruch będący przeciwieństwem pośpiechu, hałasu i gorączkowego bycia wszędzie
na czas. Najgłębsze medytacje o eschatologii zrodziły się we mnie w czasie
uskutecznianych spacerów po alejkach cmentarza. To miejsce zbiorowej pamięci i
rys duchowości przez którą przewija się prawda o zmartwychpowstaniu. Z dogłębną
świadomością można stwierdzić, że „cmentarz jest tekstem kultury, bo przecież każdy
grób jest jakąś informacją o pochowanym w nim człowieku, każdy z nich obrazuje
stosunek człowieka do śmierci”(J. Kolbuszewski). Mogiły potrafią przemawiać do
umysłu i serca mocniej niż wielogodzinny wykład o kruchości i przygodności ludzkiego
życia. Rejestrują one przemiany w kulturze mentalnej, wizualnej i religijnej
danego czasu historii- przypominając że każdą wędrówkę wieńczy epizod zamykania
oczu, drżenia ciała i ostatecznie śmierci. „Patrzę w lustrze na moją twarz,
żeby dowiedzieć się, kim jestem, żeby dowiedzieć się, jak się zachowam za kilka
godzin, kiedy stanie przed moimi oczami kres. Moje ciało może się bać; ja- nie”-
pisał Borges w zbiorze opowieści Alef. Groby
mogą być lustrami z nieprawdopodobną siłą przyciągania i przebudzenia wewnętrznej
świadomości. Mądrość Ojców Kościoła powie: „Ten, kto jest oczyszczony, widzi
duszę swego bliźniego.” Nawet wymazane imiona na kamiennych tablicach
ugryzionych zębem czasu, budzą ciekawość i przywracają pamięć o kimś którego
imię ostatecznie zostało wyryte na dłoniach Boga. „Dobrze mówi ten, który
powiedział, że groby są śladami stóp aniołów”(H. Longfellow). Mam taką już
stałą praktykę, że za każdym razem kiedy przyjeżdżam w odwiedziny do rodzinnego
domu, to nawiedzam przy okazji groby zmarłych z rodzinny. To nie tylko wyraz
pamięci, ale nade wszystko miłości i wdzięczności wobec tych którzy mnie za
życia obdarowywali dobrem. Na grobie mojego ojca widnieje fragment prawosławnej
modlitwy: „Miłosierdzia drzwi otwórz mu Bogurodzico.” To wyznanie nadziei i przyzywanie
wstawiennictwa Tej która jako pierwsza doświadczyła małej Paschy. Tej sentymentalnej wędrówce
po zbiorowej „sypialni” towarzyszy mi wezwanie z Boskiej liturgii: „I daj im odpoczynek
tam, gdzie jaśnieje światłość oblicza Twego.”