Abyście
zaś wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów.
Wtedy mówił paralitykowi: Wstań, weź łoże twoje i idź do domu twego (Mt
9,1-8).
Nasz świat w którym egzystujemy
coraz bardziej staje się światem ludzi chorych. Chyba nie ma takiej rodziny w
której nie byłoby doświadczenia osoby doświadczającej choroby, cierpienia,
bezsilności… Przechodząc ulicami miast można spotkać wielu ludzi smutnych,
przygniecionych ciężarem cierpienia. W ich twarzach i oczach wypisuje się
tęsknota za nadzieją na uzdrowienie. Ludzie przekonani od swojej doskonałej
kondycji fizycznej i witalności, za chwilę mogą przegrać z pojawiającym się
niczym intruz nowotworem. Nerwowy i toksyczny świat uśmierzany
farmakologicznymi znieczulaczami i psychologicznymi pocieszeniami na chwilę. Na
każdym kroku jesteśmy bombardowani reklamami coraz to nowych leków mających
rzekomo wyeliminować poczucie bólu. Kolejki do aptek i przychodni są dłuższe
niż do świątyń. Każdy chce własnymi siłami i przy pomocy dostępnych środków
zapobiec nieodwracalnemu procesowi chorobowej regresji. Wielu ludzi nie tylko
cierpi fizycznie, często przeżywają o wiele bardziej dręczącą i konwulsyjną
walkę duszy. Ilu jest ludzi poranionych i sparaliżowanych duchowo. Wielu
przyzwyczaiło się do okłamywania samych siebie; wymuszony uśmiech ma oszukać
spojrzenie innych ludzi. Znam ludzi przygniecionych tak wielkim cierpieniem-
nie potrafiących zaakceptować swojego losu, którym pozostaje tylko nienawiść
siebie i odtrącanie kochanych osób wyciągających do nich pomocną dłoń. Człowiek
pragnie szczęścia, chciałby uniknąć cierpienia- a kiedy się ono pojawi, niczym
intruz- to najlepiej uciec lub zepchnąć w nieświadomość. Jakże trudno jest
powiedzieć Bogu: „Bądź wola Twoja”. Boimy się chodzić do lekarzy i z drżeniem
duszy odbieramy wyniki zleconych odgórnie badań. Choroby są niczym uśpione
wulkany, które za chwilę mogą wybuchnąć i zdestabilizować nasz poukładany
świat. Człowiek chory uczepia się niczym tonący ostatniej deski ratunku.
Niektórzy słysząc o wybitnym lekarzu lub klinice sprzedają swoje majątki i
płyną za ocean, aby przedłużyć o jeden rok kalendarz swojego życia. Szukają
lekarza. Ci cierpiący z dzisiejszej Ewangelii jedyne co mogli zrobić to
przynieść swoich cierpiących do Jezusa. Bóg uzdrawiający człowieka ! Jak
trafnie zauważył św. Jan Chryzostom: „Boski lekarz nie uzdrawia nas wbrew nam
samym”. Powierzyć się Bogu. „Twoje rany nie przewyższają umiejętności lekarza.
Tylko powierz mu się sam z wiarą, opowiedz swoją chorobę lekarzowi” (św. Cyryl
Jerozolimski). Wiara jest najskuteczniejszym lekarstwem. „Bóg przychodzi z
pomocą tym, którzy pragną się leczyć, dając im wiarę” (Teodoret z Cyru). Często
pozostaje modlitwa- pełna łez i zawierzenia: „Lekarzu dusz i ciał,
uzdrawiający, sługę twego ogarniętego niemocą nawiedź miłosierdziem Swoim,
wyciągnij swą rękę napełnioną siłą uzdrawiającą i uzdrów go podnosząc z łoża i
niemocy, uwolnij od ducha słabości…, ze względu na swoją miłość do człowieka”.