Gdy
faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden
z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, które
przykazanie w Prawie jest największe?» On mu odpowiedział: «„Będziesz miłował
Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To
jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Będziesz
miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło
całe Prawo i Prorocy» (Mt 22,35-46).
Miłość do Boga i
człowieka, nie można opisać tylko i wyłącznie słowami oscylującymi w kategorii
uczuć, pragnień, tęsknot, szczęścia… Właściwie na gruncie teologii i
praktycznego przekraczania jej- miłość- implikuje wszystko w człowieku, całe
jestestwo zostaje zdeterminowane, aby być naprzeciw tego Drugiego. „Miłować to
odnajdywać własne dobro poza samym sobą i wiedzieć, że nie można go osiągnąć
inaczej, jak tylko przez wolny dar z siebie”(S. Tugwell). Ten stan odniesienia
wypływa z przestrzeni serca i jest mniej dyskursywny, niż komuś się może
wydawać. Miłość wymaga czytelnych i jednoznacznych aktów. „Prawdziwa wartość
miłości polega na tym, że zawsze rozrzutnie darzy sobą niegodnych”(R. Tagore). Miłość
wymaga przestrzegania przykazań- to fundament na którym powstaje gmach uczuć,
emocji, gestów i pragnień skierowanych ku Bogu oraz drugiemu człowiekowi. „Kto
kocha Boga, kocha też bez reszty swego bliźniego”- pisał św. Maksym. Taka
miłość kosztuje; nie jest płytka, krótkowzroczna, opakowana kaprysami chwili
czy zmieniających się nastrojów. Miłość prawdziwa jest stała, kreatywna,
detonująca przytwierdzone do serca znamiona egoizmu i pychy. Miłość otwiera i
udrażnia zatamowane arterie dobra. Miłość jest „lekarstwem na nasze grzechy”-
rodzi współczucie, wrażliwość, współodczuwanie cierpienia z innymi, uśmierza
ból egzystencjalnych porażek. Aby kochać prawdziwie, trzeba przejść przez
doświadczenie cierpienia. „Boga trzeba kochać, by bolały mięśnie i kości”-
mówił św. br. Albert. Z tego „bólu” rodzi się świat przepełniony ogniem
miłości. „Kiedy Twoja miłość jest już przyjęta i otwierają się przed Tobą
ramiona, wówczas proś Boga, niech zachowa tę miłość od zepsucia…”(A. Exupery).
Jak sobie poradzić z tą koncepcją Chrystusowej miłości ? Możemy przytaknąć i
przyznać rację jak faryzeusze; ale za chwilę wrócić do swojego schematu
myślenia. A może spróbować żyć inaczej- nasycać życie Miłością.