środa, 17 września 2025

 

Krucha chronologia ery dobiega końca. Gubimy się w przedsionkach historii, zdezorientowani i wystraszeni tego, co może nadejść niespodziewanie i przynieść nieoswojony ból. Być może to czas próby. Ostatnie dni pokazują, że nie istnieje coś takiego jak szczelna i bezpieczna granica. Rosyjskie drony- choć atrapy- wywołały zamęt i komunikacyjny chaos w państwie które od miesięcy chełpi się sojuszniczą potęgą wojska i gotowością na każdy, nawet najbardziej dramatyczny scenariusz. Sytuacja na Ukrainie niczego nas nie nauczyła, a co gorsza uśpiła naszą czujność na zagrożenie które przychodzi raptownie i bez zasygnalizowanych zamiarów. Bezsilność wobec ataku z powietrza i szlamu półprawd kolportowanych przez postawiony na baczność rząd, stawia pod znakiem zapytania mechanizmy bezpieczeństwa, wobec których każdy obywatel powinien mieć odrobinę zaufania, a nie ma. Ta semantyka języka bulwersuje ! Inżynieria społeczna nie pozostawia złudzeń i pod naporem idiotycznych wykrętów kapituluje pod wpływem podskórnie skrywanego strachu. „Czas historyczny, jak codziennie czeka, aby spuścić z łańcucha sforę rozwścieczonych możliwości. Nikt nie wie, co zarządzi los”(R. Przybylski). Istnieje rzeczywistość rozgrywająca się na ekranie telewizora i ta obok której rytm i zanurzenie pod powierzchnię wydarzeń, stawia w gotowości do konfrontacji z piętrzącymi się niebezpieczeństwami. Nieznany pejzaż jutra- matowy i wypłowiały- podszyty paraliżującą niepewnością i bezradnie wypatrywanymi instrukcjami wyjścia. Wiele spraw rozgrywających się za naszymi plecami zaczynamy rozumieć przedawnienie i z opóźnieniem dzieci które zapomniały drogę do bezpiecznego miejsca schronienia. Trapi mnie smutek, ponieważ kiedy mówię o wojnie, to inni zmieniają temat rozmowy lub się milknąco ewakuują. Obca mi jest stoicka strofa Flauberta: „Ukrywaj swoje życie.” Nie mogę go ukryć w granicach moich obaw i uciętych fraz. Udręka „czasu utraconego” i brak należytego brzmienia słów wobec kruchej i zmiennej teraźniejszości. Nikt nie myśli o wojnie, bo taka rozgrywa się na innym podwórku i rzeźbi jedynie cierpienie naszych sąsiadów. Wolność jest w impasie, ale tylko nieliczni to rozumieją i nie próbują tego wypierać ze świadomości. Przechodziłem obok osiedlowego śmietnika, a tam bochenki chleba walające się niczym poszarpane gazety. Zbyt szybko zapomnieliśmy co to wojna i głód. Konsumpcja wcisnęła nas w pozornie bezpieczne nisze i pozbawiła instynktu samozachowawczego- przyzwoitości i szacunku to tego, co kruche- a zarazem podtrzymujące w istnieniu substancję naszego ciała i tych których brzuchy napęczniały od dostatku. Czy w obliczu mglistego jutra będziemy potrafili ochronić nasze dzieci i osoby starsze ? „Nieskończony dystans dzieli dobro od konieczności” – pisała S. Weil. Jakże wielu ludzi młodych otwarcie sugeruje ucieczkę w momencie zagrożenia. Co za chybiona i wadliwa logika strachu. Panika to najgorsze, czym można się zbiorowo zatruć. Tchórzostwo psychologiczne i umysłowe, objawia się już na tym etapie skołowaciałej świadomości. „Nasze życie jest łamigłówką”- ale tylko my możemy je rozwiązać i wziąć za nie w pełni odpowiedzialność. Ostatecznie każdy i ukradkowo rozpisany scenariusz, może mieć moment zaskakującego zwrotu, że jest jednak lepiej niż gorzej. Obyśmy na skutek odwetu i rządzy krwi, nie musieli odwiedzać królestwa mitycznej Persefony. Dlatego tak intensywniej wybrzmiewa w czasie każdej liturgii usilne wezwanie: „O wybawienie nas od wszelkiego utrapienia, gniewu i niebezpieczeństwa, do Pana módlmy się.”