czwartek, 22 sierpnia 2019


 To, co Ewangelia mówi nam słowami, ikona zwiastuje nam i czyni dla nas obecnym

W podziękowaniu za garść intelektualnych przemyśleń o ikonie, jako skromny przyczynek do pewnej pracy naukowej, otrzymałem od mojego przyjaciela ikonę Świętego Oblicza- Acheiropoiete. Kilka refleksji na świeżo. Jestem zauroczony tym przedstawieniem. Chrystus jest „żywą ikoną miłości”(św. Maksym Wyznawca). Kultura odbija i czyni uobecnionym myśl teologii, jej głębię poszukiwania; pragnienia zobaczenia Boga. „Nie ma i nie może być nic piękniejszego i doskonalszego niż Chrystus”- wyzna F. Dostojewski. Ewangeliczna madrość zapładnia Kościół, a splatając się ze sztuką, odnajduje w ikonie fundamentalne medium dla transferu wiary. „Jedynie twarz, która stała się twarzą- obliczem, ludzką twarzą przemienioną przez łaskę Bożą, ma prawo być świętą ikoną”(G. Krug). To w ikonie- najbardziej kanonicznej i kerygmatycznej kulturze, nieustannie dokonuje się zachowanie portretu Chrystusa „najpiękniejszego z synów ludzkich”(Ps 45,3)- Piękna przemieniającego i zbawiającego człowieka. W ikonie która jest bliska prawosławiu i estetycznej wrażliwości chrześcijan, dokonuje się nieprzerwanie „realne spotkanie dwóch światów, dwóch planów istnienia. Z jednej strony – nadprzyrodzony wieczny pokój, a z drugiej strony – cierpiące, chaotyczne, ale dążące do pokoju w Bogu istnienie” (E. Trubieckoj). To, co mnie najbardziej zdumiewa w setkach zachowanych w cerkwiach, kościołach i muzeach ikon- to portret Chrystusa „malarski wyraz boskiej natury” (A. Grabar), „Piękno absolutne, bosko-ludzkie, którego żadna sztuka nigdy nie może wiernie oddać, jedynie ikona może je zasugerować przez światłość Taboru” (P. Evdokimov). Jego magnetyzujące spojrzenie; przeszywający i niepozwalający na obojętne odejście wyraz twarzy na której rysuje się blask prawdy. „Bóg nie chciał straszyć człowieka- pisał M. Picard- dlatego ukazał mu się z obliczem człowieka.” Przyjaciel pokonujący drogę transcendencji, aby stanąć vis a vis nas. Nasz świat potrzebuje świetlistej twarzy Chrystusa, ponieważ jest wypłukany z piękna i naznaczony szpetotą- wulgarnymi zamiennikami twarzy przeobrażonej. „W miarę, jak we współczesnych dziełach sztuki zanika ludzkie oblicze, bestia jako przeciwieństwo zajmuje opuszczone miejsce. Pojawia się często, aby świadczyć o ukrytej obsesji naszych czasów”(R. Huyghe). Chrześcijaństwo jest „religią twarzy.” W Jego twarzy odbijają się wszystkie ludzkie- doświadczone bólem istnienia, przeorane tęsknotą i wchodzące w możliwość przemienienia twarze. „Piękno jest ostatecznym ideałem, z którego wypędzona zostanie wszelka dysharmonia, wszelkie kalectwo, wszelka podłość” (M. Bierdiajew). Czyż nie Ty utkałeś moją twarz ? „Świetlisty krzyż twarzy, odbijającej uspokojone serce” (O. Clement). Portret to osoba która przedstawia kogoś; to egzystencja zapisana w sposób najbardziej przenikliwy, psychologiczny, a nade wszystko duchowy. Dlatego Kościół przeglądając się w ikonach- twarzy Chrystusa i Świętych odkrywa ziarno niezniszczalności i nadzieję nowego świata- eon piękna. Twarze wychylające się z ikon pozbawione są jakichkolwiek braków- defektów, skaz; promieniują jedynie na nich bliki światłości. Słowa puenty pozostawiam świętemu Grzegorzowi z Nyssy: „Człowiek jest ludzkim obliczem Boga.”