Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie,
że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do
świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i
tak w duszy się modlił: «Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie,
zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy
w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam». Natomiast celnik stał
z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i
mówił: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika». Powiadam wam: Ten odszedł do
domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.
Ewangelia
zostaje złożona w sercu Kościoła- kształtując wspólnotę ludzi ochrzczonych do
postawy pokornego trwania przed Bogiem. Przypowieść Jezusa musi podnieść
ciśnienie, dokonać duchowego wstrząsu, obnażyć hipokryzję i niewłaściwe dążenie
ku duchowej doskonałości. Dwóch diametralnie różnych ludzi przychodzi do
świątyni na modlitwę. Jakże różne osobowości, postawy i zachowania. To
przypowieść w której odkrywa się siebie w złożoności postaw i dwuznaczności.
Nieunikniona chwila konfrontacji z prawdą o sobie samym. Faryzeusz to z zasady
człowiek wierny prawu, pobożność, dbałość o tradycję, skrupulatność i poczucie
wyjątkowości swojej misji. Modli się przyjmując postawę, która jest wyrazem
żydowskiej tradycji: podniesiona głowa, ręce wzniesione ku niebu, to wszystko
połączone z żywą i ekspresyjną recytacją modlitwy dziękczynienia i uwielbienia.
Problem polega na tym, że faryzeusz nie dziękuje Jahwe za Jego wielkość i
miłosierdzie, lecz za to, kim on sam jest i czym różni się on od innych
ludzi. No tak. Aby zwrócić uwagę na to, kim jest faryzeusz musi oskarżać innych
(zdzierców, oszustów, cudzołożników). Potrzebuje ciemnego tła nikczemności
innych ludzi, aby w ten sposób móc podkreślić swoje zasługi. Patrzy nie tylko w
górę, ale też do tyłu. Celnik służy mu do tego, aby przypomnieć o Bogu, że on, na
szczęście, nie jest taki. Modlitwa faryzeusza
jest tylko pozornie pobożna. W gruncie rzeczy instrumentalizuje Boga, jest
przykrywką do samowyniesienia. W rzeczywistości naśladuje wzorzec, który
znajduje się w Talmudzie: "Dziękuję Ci, Panie, że mogę przebywać w
towarzystwie tych, którzy siedzą w domu nauki, a nie tych, którzy siedzą na
rogu ulicy; tak jak oni wyruszam w drogę, ale idę w stronę słowa Prawa, podczas
gdy oni śpieszą się do rzeczy błahych. Pracuję podobnie jak oni- staram się i
otrzymuje moja nagrodę, podczas gdy oni jej nie otrzymują. Biegnę i oni biegną-
biegnę ku światu przyszłemu, podczas gdy oni biegną ku przepaści zagłady."
Obok tego zadufanego we własnej nieskazitelnej pobożności faryzeusza, mamy również
i celnika. Celnik to człowiek społecznie pogardzany, wątpliwa reputacja
lichwiarza, która raczej jest źródłem wrogości niż współczucia czy przyjaznych
zachowań. Zobaczmy jak on się zachowuje w postawie modlitwy, nie ma odwagi
wznieść oczu ku Bogu, nie podnosi rąk, tylko bije się w piersi. Ma poczucie
grzechu, wstydu, małości; staje jak płaczący i wzdychający o miłość wrak
człowieka. Tak mu się życie skomplikowało, zagmatwało i ostatecznie powaliło na
kolana. Jest to wydarzenie pokajania- czasu odnowy- rehabilitacji. Bóg zamiast
osądu wypełnia jego serce miłością. To jeden z najbardziej terapeutycznych
momentów Ewangelii. Bóg nie potępia dobrych dzieł faryzeusza. Nie aprobuje
również nieuczciwości celnika. Wskazuje na stanięcie w prawdzie i wołanie w
pokornej miłości: Boże ulituj się nade mną i moją grzesznością !