niedziela, 25 sierpnia 2019


Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: „Effatha,” to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić (Mk 7, 32-35).

Ludzie wierzący doskonale wiedzą, że istnieje „Ewangelia” czułego spojrzenia i dotyku Boga- który uzdrawia i wychodzi naprzeciw niedostatkom człowieka. Chrześcijanin wie, że w sakramentach dokonuje się nieustanne dotknięcie Chrystusa- Effatha. W Kościele jest „duchowe laboratorium, w którym są przygotowane lekarstwa, abyśmy mogli znaleźć środki do zaleczenia ran, które zadaje nam świat”- powie św. Jan Chryzostom. Taka świadomość wyzwala nadzieję i poczucie sensu; pozwala przezwyciężyć bezradność i niemoc, której paraliżującym źródłem jest doświadczenie choroby. „Jest to po prostu bezinteresowne radowanie się tym, że Bóg istnieje i rozjaśnia wszystko swym światłem, i ogarnia wszystko miłością”. Czy pozwalamy Bogu, aby pozwolił nam odzyskać sprawność fizyczną, czy duchową ? Sequeri pisał: „Dotykamy wszystkiego i nic nas już nie może dotknąć”- a szczególnie delikatna dłoń Chrystusa. Często człowiek boi się tego dotyku uzdrowienia. Lęk przed orientacją własnego życia ku Bogu. Wdzięczność, która jest naturalną wypadkową obdarowania łaską. Najbardziej boimy się uzdrowienia wewnętrznego, ponieważ taka zmiana zakłada całkowite przemeblowanie życia. „Żyjemy w epoce niesłychanego napięcia nerwowego. Według współczesnej medycyny, większość chorób organizmu ma źródło w psychicznym nieuporządkowaniu. Tragedia współczesnego człowieka polega na tym, że znajduje się pod wpływem zasad, których nie zna lub boi się poznać” (P. Evdokimov). A co dopiero z chorobami duszy, z grzechem który niczym pasożyt toczy serce człowieka ? „Czy to nie smutne, że większość ludzi musi zachorować, by zdać sobie sprawę z cudowności życia ?”- mówił J. Gaarder. Kiedy dusza tonie w cierpieniu, to ból promieniuje na ciało. Chrystus przynosi lekarstwo na wszelkie choroby duszy i ciała. Balsam Jego miłości rozlewa się na ropiejące miejsca, zasklepiając je i czyniąc na powrót zdrowymi. „W życiu chrześcijanina nie chodzi o uzdrowienie, ale o odnowienie. Celem nie jest łaska uzdrowienia, ale życie w Duchu. Można nawet powiedzieć, że tu na ziemi nigdy nie zostaniemy do końca uzdrowieni, ani całkowicie wyzwoleni… Dar uzdrowienia związany jest z poznaniem prawdy o sobie, wyzwoleniem z grzechu i przyjęciem zbawienia. Uczniowie poszli za Jezusem z miłości do Niego, ale większość ludzi prosiła jedynie o uzdrowienie i odchodziła, gdy tylko otrzymywała to, o co prosiła”- napisał w książce Porzucić swoją przeszłość Brat Remi. Człowiek potrzebuje uzdrowienia, czasami przemierzy pół świata aby odnaleźć miejsce wytchnienia i duchowej lecznicy. Chrystus stawia każdemu z nas pytanie: „Chcesz być zdrowy ? Oto wyzdrowiałeś; już  nigdy nie grzesz, aby ci się coś gorszego nie stało” (J 5, 7;14).