Chwalcie
Pana, bo Pan jest dobry,
śpiewajcie Jego imieniu, bo jest łaskawy.
Pan bowiem wybrał sobie Jakuba,
na własność wyłączną wybrał Izraela.
śpiewajcie Jego imieniu, bo jest łaskawy.
Pan bowiem wybrał sobie Jakuba,
na własność wyłączną wybrał Izraela.
Poranek umilała mi
muzyka Jana Garbarka z płyty pt. „Officjum,” będąca jakby odpryskiem piękna
średniowiecznego chorału wzmocnionego cudownym brzmieniem saksofonu. „Muzyka
zaczyna się tam, gdzie słowo jest bezsilne- nie potrafi oddać wyrazu- pisał C.
Debussy- Muzyka jest tworzona dla niewyrażalnego.” Pomyślałem że napiszę o
muzyce – tej świętej, otwierającej portal niebiańskich przybytków. Muzyka obok
dynamicznie rozwijających się sztuk plastycznych od początku chrześcijaństwa
była jedną z najważniejszych pierwiastków Bożego piękna i wypadkową ludzkiej
twórczości. „Muzyka to sztuka czasu” (I. Strawiński), rozpościerająca zmysły
człowieka na wszelką gamę odczuć; od poczucia bólu, aż po radość istnienia. To
swoisty język ukrytych znaczeń, drgań duszy, metafizycznego dialogu. Muzyka to
niebiańska harmonia sfer – mówili starożytni upatrując w niej ideę kosmosu,
świata i poruszającego się pomiędzy nimi z uniesioną duszą człowieka. Śpiew był
od zawsze integralną częścią kultu chrześcijańskiego Misterium. Święty Paweł
mówi nam o „psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha” i niewykluczone że
te poetyckie utwory Starego Testamentu wypełniały liturgię, czyniąc ją czymś na
wskroś symfonicznym i mistycznym. Muzyka rodziła się z ludzkiego serca i
geniuszu; powstawała analogicznie do cudu architektury bizantyjskiej,
romańskiej, gotyckiej, czy napuszonego w bogactwie form baroku. Już Pliniusz
Młodszy, będąc namiestnikiem prowincji w Azji Mniejszej podaje w swoich
pismach, że gdy chrześcijanie się gromadzili, śpiewali pieśń ku czci Chrystusa
jako Boga. Jeden z pierwszych męczenników młodego Kościoła Justyn pisał, że
Boga należy wychwalać „poprzez uroczyste celebracje i śpiewać hymny”, dziękując
za akt stworzenia i odkupienia. Czajkowski słynny rosyjski kompozytor miał
powiedzieć, że „gdzie nie ma serca, muzyka istnieć nie może.” Bijącym sercem
Kościoła jest Chrystus uwielbiany w bizantyjskich hirmosach, w monadycznym
charakterze chorału gregoriańskiego i cudownej kołysającej duszę polifonii
Palestriny. W XX wieku grupa archeologów odnalazła w Egipcie papirus z
fragmentem wczesnochrześcijańskiego hymnu dedykowanemu ku czci Trójcy Świętej.
Papirus był fantastycznym odkryciem; grecki tekst hymnu i dołączona do niego
notacja muzyczna – litery oznaczające melodię do której należało go śpiewać.
Dzisiaj możemy go bez jakiejkolwiek trudności odtworzyć. Słowa i melodia
przenosi nas w świat starożytnych chrześcijan z nad Nilu, którzy tak jak my
wypowiadali Bogu chwałę. Wczytajmy się w treść tego hymnu: „Niech zapadnie
cisza. Niech zgaśnie blask lśniących gwiazd. Niech uspokoją się wiatry i
hałaśliwe rzeki. W czasie, gdy śpiewamy hymn Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu.
Niech wszystkie moce dodadzą „amen”, „amen”. Potęgi, chwalcie bezustannie i
oddawajcie chwałę Bogu- Jedynemu dawcy dobra, amen, amen.” Będąc bogatymi o
wiele wieków historii, już dzisiaj wiemy, że liturgia była utkana ze śpiewu i
ciszy. Śpiew podnosił Kościół ku górze, cisza osadzała w tajemnicy i bliskości
przychodzącego Boga. „Wszystkie te rzeczy dokonują się, gdy wszyscy milczą”-
pisał Teodor z Mopsuestii wskazując na wzajemne przenikanie się tych dwóch
komponentów sacrum. W pierwszych
wiekach chrześcijaństwa ukształtowały się lokalne tradycje muzyczne na
Wschodzie i Zachodzie. Zapisywano znane melodie, utrwalano je w wykwintnie
przygotowanych księgach, opatrywano komentarzami. Muzyka na dobre zadomowiła
się w Domu Bożym, pobudzając duchowników maszerujących w procesyjnych
korowodach- nasuwających skojarzenie z tańcem naśladując tym samym euforię
szczęścia Maryi wyśpiewującej swój Magnificat.
„Nic dziwnego, że słuch znajduje rozkosz w różnorodności dźwięków, podobnie
jak wzrok cieszy się różnorodnością barw, jak węch podnieca się różnorodnością,
a język raduje zmianą smaków- pisał Gwidon z Arezzo- Słodycz dających rozkosz
rzeczy w cudowny sposób przenika, jak przez okno, w głąb serca.” Muzyka jest
zatem opowieścią o Wieczności jakkolwiek ją pojmujemy. Dźwięki harmonijnie ze
sobą splecione odpowiadają kulturze ducha i pragnieniu wzniesienia się ponad
egzystencję. „Jeżeli każdy człowiek stworzony na obraz Boży jest żywą ikoną
Królestwa Niebieskiego- napisał P. Evdokimov- W chwili swego Wielkiego
Przejścia Duch Święty lekkim dotknięciem swoich palców muśnie ikonę i ślad tego
dotknięcia pozostanie na niej na zawsze. W tej ;wiekuistej liturgii” wieku
przyszłego człowiek będzie śpiewał chwałę swemu Panu za pośrednictwem
wszystkich elementów kultury, które przeszły przez ogień oczyszczenia.”